Dodaj nową odpowiedź

Rozumiem libertarian, że

Rozumiem libertarian, że własność prywatna to dla nich nie własność. Ale już nie potrafię pojąć jak można być tak odklejonym od rzeczywistości, żeby uznać własność za jakieś społeczno-celowe działanie (umowę społeczną) określające dostęp do dób rzadkich. Cały problem tych rzekomych wolnościowców polega na tym, że z zadziwiającym uporem ignorują fizyczny świat - np. jeśli ktoś wykupuje wodę pitną z biednej miejscowości w Somalii, to nie mam pojęcia, jakim kurwa cudem porządkuje się wówczas dostęp do dóbr rzadkich (nawet jeśli teoretycznie, IDEALNIE woda z jeziorka jest dobrem ograniczonym, to w praktyce jest nieograniczona).
Zresztą nieważne. Bo nawet jeśli przyjmiemy, że własność została stworzona po to, by to porządkować, to kto powiedział, że jest to najbardziej efektywna forma porządkowania? Dlaczego nie poddać własności stałej kontroli społecznej?
Właśnie przykład własności intelektualnej ukazuje przyczyny rozwoju własności jako takiej - to, że instytucja taka powstaje tylko ze względu na interesy klasy rządzącej (zresztą przez nią się ta klasa określa; to warunek konieczny jej istnienia).
A jednocześnie podoba mi się to, że spór z własnością intelektualną pociąga za sobą logiczne konsekwencje - takie np., że argument: "ja się napracowałem, to mi się należy czerpanie zysków z kamienicy" przestaje być sensowny.

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.