Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Janusz Korwin-Mikke fantazjuje sobie na temat anarchizmu w kwestii pracowniczej albo anarchii. Nie wiem czy w ogóle warto tutaj rozwodzić się nad tym tematem - anarchizm jako nurt polityczny powstał w dziewiętnastowiecznym ruchu robotniczym jako jego najbardziej radykalny odłam i „upomina się” o prawa pracownicze w takim sensie, że chce dla pracowników pełnych praw, zarówno ekonomicznych (stąd postulat likwidacji kapitalizmu), jak i politycznych (stąd postulat likwidacji państwa). Kwestie pracownicze zostały później uzupełnione przez wiele innych spraw, więc może się wydawać, że anarchizm „rozmył” się, jednak taka właśnie jest podstawa anarchizmu. Mówiąc krótko, nikt nie upomina się o prawa pracownicze bardziej niż anarchiści. Natomiast anarchosyndykalizm nie dotyczy kwestii samego anarchizmu, a sposobu jego osiągnięcia poprzez organizowanie się pracowników w związki.
Anarchia o jakiej mówią anarchiści to taki system, w którym ludzie mają pełne prawa. Jednak wolność jest społeczna, jest wolnością w społeczeństwie a nie na bezludnej wyspie i nie jest równoznaczna z indywidualną swobodą, więc w praktyce anarchia to samorządność, oddolna demokracja polityczna i ekonomiczna. Jeśli Korwin-Mikke chce dyskutować z anarchizmem, to może powinien zapoznać się poglądami anarchistów, bo inaczej dyskutuje tylko sam z sobą i tym co mu się luźno kojarzy ze słowem „anarchia”. Analogicznie ktoś mógłby krytykować konserwatyzm jako idiotyczną doktrynę która mówi, że wszyscy powinni się żywić samymi konserwami, bo konserwatyzm kojarzy się temu komuś z konserwą. Ta krytyka „anarchii” i „anarchizmu” przez Korwina ma tyle samo sensu.
Pierwszym, który sam siebie określił mianem anarchisty był Pierre-Joseph Proudhon w książce pod charakterystycznym tytułem „Co to jest własność?” (1840), w której dowodził on, że „własność to kradzież” bowiem powstaje z pracy robotników „okradanych” przez kapitalistów i właścicieli z produktów ich pracy. Biorąc przykład górnika (czy raczej górników), jakim posługuje się Korwin-Mikke, pracodawca płaci 10 górnikom 40 000 i zabiera produkt ich wspólnej pracy, sprzedając go póżniej za 60 000, zachowując dla siebie 20 000, co stanowi jego zysk. Górnicy w ostatecznym rozrachunku tracą na tym 20 000, „żeby mógł zyskać ktoś” czyli ich pracodawca. Kiedy Korwin-Mikke pisze o „górniku” w liczbie pojedynczej, sprawa nie jest tak jednoznaczna, gdyż przypomina to wtedy zwykłą transakcję kupna-sprzedaży (toteż wydaje mi się że ta liczba pojedyncza to celowy zabieg z jego strony, mający utrudnić zrozumienie całego procesu) jednak na ogół praca jest kolektywna, czego chyba udowadniać nie trzeba. Proudhon twierdził, że to zbiorowy charakter pracy powoduje wyzysk, ponieważ kolektywna praca wytwarza kolektywny produkt, nazywany przez niego „produktem dodatkowym”, który nie pojawia się w przypadku indywidualnej pracy 1 górnika. Najprościej wytłumaczyć to w ten sposób, że pracujących kolektywnie 10 górników czy może raczej 100 albo więcej, wydobędzie więcej węgla niż każdy z nich osobno - osobno nie wydrążą szybu na kilkaset metrów, nie będą w stanie używać maszyn, do obsługi których potrzebna jest więcej niż 1 osoba itd., a to wszystko wielokrotnie zwiększa wydobycie węgla. To jak biedaszyb w porównaniu do kopalni. To kopalnie a nie biedaszyby są typowe dla wydobycia węgla.
Proudhon najprawdopodobniej odpowiedziałby Korwinowi-Mikke, że podany przez niego przykład 1 górnika odsprzedającego mu węgiel, który on z kolei odsprzedaje drożej, to po prostu spekulacja, a nie typowa praca najemna i wiążący się z nią wyzysk robotników przez kapitalistę.
Proudhon pisał o własności intelektualnej, nazywając ją „własnością literacką” i pisząc , że jest ona analogiczna do innych rodzajów własności. Pisał to pod adresem liberalnego ekonomisty Ludwika Wołowskiego, który wysuwał argumenty powtarzane przez Korwina-Mikke. Jest analogiczna dlatego, że to również jest „kolektywna produkcja”, w niewielkim stopniu oparta na „indywidualnym geniuszu”. Wołowski dostrzegał to w przypadku własności literackiej, pisząc że absolutna własność i patenty hamują postęp i proponując ograniczenie tych praw własności ale jednocześnie odrzucał przy innej własności prywatnej. Proudhon odpowiadał, że własność prywatna ziemi i narzędzi pracy również hamuje postęp społeczeństwa.
W kwestii praw autorskich wysuwał argumenty podobne do tych, które wysuwa "Yak" w tekście "Od komunizmu w sieci, do komunizmu wszędzie":
"Istota kapitalizmu pozwala również na czerpanie przez zbyt długi czas korzyści z wcześniej włożonej pracy, bez konieczności wykonywania pracy dodatkowej. Tak się dzieje zarówno w przypadku kapitału edukacyjnego, zdobytego przez studentów, kapitału społecznego w postaci kontaktów i możliwości zdobytego przez polityków i uczestników najróżniejszych ruchów itp. Ten kapitał – raz zdobyty - pozwala zwielokrotnić szanse zarobkowe przy niewspółmiernie małym zaangażowaniu dalszej pracy. To jest właśnie sedno praw autorskich." https://cia.media.pl/od_komunizmu_w_sieci_do_komunizmu_wszedzie
Według Proudhona kapitaliści nie pracując mają zyski z własności (co zostało opisane wyżej w przypadku górników) i to samo dotyczy właścicieli praw autorskich, jeśli nie wykonują dalszej pracy przy produkcie. Porównując własność ziemi i własność literacką Wołowski cytowany przez Proudhona pisze, że „praca pierwszej osoby zajmującej ziemię jest kontynuowana przez jego spadkobierców, podczas gdy spadkobiercy autora nie dodają niczego do jego dzieł. W przypadku własności ziemi kontynuacja pracy wyjaśnia kontynuację prawa.” Proudhon dodaje w tym momencie: „Tak, o ile praca jest kontynuowana, ale jeśli nie jest, prawo znika”.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
odpowiedź na odpowiedź
Odpowiedź na odpowiedź Janusza Korwina-Mikke
http://korwin-mikke.pl/blog/wpis/anarchisci_i_acta_oraz_dwa_postscripta/...
Janusz Korwin-Mikke fantazjuje sobie na temat anarchizmu w kwestii pracowniczej albo anarchii. Nie wiem czy w ogóle warto tutaj rozwodzić się nad tym tematem - anarchizm jako nurt polityczny powstał w dziewiętnastowiecznym ruchu robotniczym jako jego najbardziej radykalny odłam i „upomina się” o prawa pracownicze w takim sensie, że chce dla pracowników pełnych praw, zarówno ekonomicznych (stąd postulat likwidacji kapitalizmu), jak i politycznych (stąd postulat likwidacji państwa). Kwestie pracownicze zostały później uzupełnione przez wiele innych spraw, więc może się wydawać, że anarchizm „rozmył” się, jednak taka właśnie jest podstawa anarchizmu. Mówiąc krótko, nikt nie upomina się o prawa pracownicze bardziej niż anarchiści. Natomiast anarchosyndykalizm nie dotyczy kwestii samego anarchizmu, a sposobu jego osiągnięcia poprzez organizowanie się pracowników w związki.
Anarchia o jakiej mówią anarchiści to taki system, w którym ludzie mają pełne prawa. Jednak wolność jest społeczna, jest wolnością w społeczeństwie a nie na bezludnej wyspie i nie jest równoznaczna z indywidualną swobodą, więc w praktyce anarchia to samorządność, oddolna demokracja polityczna i ekonomiczna. Jeśli Korwin-Mikke chce dyskutować z anarchizmem, to może powinien zapoznać się poglądami anarchistów, bo inaczej dyskutuje tylko sam z sobą i tym co mu się luźno kojarzy ze słowem „anarchia”. Analogicznie ktoś mógłby krytykować konserwatyzm jako idiotyczną doktrynę która mówi, że wszyscy powinni się żywić samymi konserwami, bo konserwatyzm kojarzy się temu komuś z konserwą. Ta krytyka „anarchii” i „anarchizmu” przez Korwina ma tyle samo sensu.
Pierwszym, który sam siebie określił mianem anarchisty był Pierre-Joseph Proudhon w książce pod charakterystycznym tytułem „Co to jest własność?” (1840), w której dowodził on, że „własność to kradzież” bowiem powstaje z pracy robotników „okradanych” przez kapitalistów i właścicieli z produktów ich pracy. Biorąc przykład górnika (czy raczej górników), jakim posługuje się Korwin-Mikke, pracodawca płaci 10 górnikom 40 000 i zabiera produkt ich wspólnej pracy, sprzedając go póżniej za 60 000, zachowując dla siebie 20 000, co stanowi jego zysk. Górnicy w ostatecznym rozrachunku tracą na tym 20 000, „żeby mógł zyskać ktoś” czyli ich pracodawca. Kiedy Korwin-Mikke pisze o „górniku” w liczbie pojedynczej, sprawa nie jest tak jednoznaczna, gdyż przypomina to wtedy zwykłą transakcję kupna-sprzedaży (toteż wydaje mi się że ta liczba pojedyncza to celowy zabieg z jego strony, mający utrudnić zrozumienie całego procesu) jednak na ogół praca jest kolektywna, czego chyba udowadniać nie trzeba. Proudhon twierdził, że to zbiorowy charakter pracy powoduje wyzysk, ponieważ kolektywna praca wytwarza kolektywny produkt, nazywany przez niego „produktem dodatkowym”, który nie pojawia się w przypadku indywidualnej pracy 1 górnika. Najprościej wytłumaczyć to w ten sposób, że pracujących kolektywnie 10 górników czy może raczej 100 albo więcej, wydobędzie więcej węgla niż każdy z nich osobno - osobno nie wydrążą szybu na kilkaset metrów, nie będą w stanie używać maszyn, do obsługi których potrzebna jest więcej niż 1 osoba itd., a to wszystko wielokrotnie zwiększa wydobycie węgla. To jak biedaszyb w porównaniu do kopalni. To kopalnie a nie biedaszyby są typowe dla wydobycia węgla.
Proudhon najprawdopodobniej odpowiedziałby Korwinowi-Mikke, że podany przez niego przykład 1 górnika odsprzedającego mu węgiel, który on z kolei odsprzedaje drożej, to po prostu spekulacja, a nie typowa praca najemna i wiążący się z nią wyzysk robotników przez kapitalistę.
Proudhon pisał o własności intelektualnej, nazywając ją „własnością literacką” i pisząc , że jest ona analogiczna do innych rodzajów własności. Pisał to pod adresem liberalnego ekonomisty Ludwika Wołowskiego, który wysuwał argumenty powtarzane przez Korwina-Mikke. Jest analogiczna dlatego, że to również jest „kolektywna produkcja”, w niewielkim stopniu oparta na „indywidualnym geniuszu”. Wołowski dostrzegał to w przypadku własności literackiej, pisząc że absolutna własność i patenty hamują postęp i proponując ograniczenie tych praw własności ale jednocześnie odrzucał przy innej własności prywatnej. Proudhon odpowiadał, że własność prywatna ziemi i narzędzi pracy również hamuje postęp społeczeństwa.
W kwestii praw autorskich wysuwał argumenty podobne do tych, które wysuwa "Yak" w tekście "Od komunizmu w sieci, do komunizmu wszędzie":
"Istota kapitalizmu pozwala również na czerpanie przez zbyt długi czas korzyści z wcześniej włożonej pracy, bez konieczności wykonywania pracy dodatkowej. Tak się dzieje zarówno w przypadku kapitału edukacyjnego, zdobytego przez studentów, kapitału społecznego w postaci kontaktów i możliwości zdobytego przez polityków i uczestników najróżniejszych ruchów itp. Ten kapitał – raz zdobyty - pozwala zwielokrotnić szanse zarobkowe przy niewspółmiernie małym zaangażowaniu dalszej pracy. To jest właśnie sedno praw autorskich."
https://cia.media.pl/od_komunizmu_w_sieci_do_komunizmu_wszedzie
Według Proudhona kapitaliści nie pracując mają zyski z własności (co zostało opisane wyżej w przypadku górników) i to samo dotyczy właścicieli praw autorskich, jeśli nie wykonują dalszej pracy przy produkcie. Porównując własność ziemi i własność literacką Wołowski cytowany przez Proudhona pisze, że „praca pierwszej osoby zajmującej ziemię jest kontynuowana przez jego spadkobierców, podczas gdy spadkobiercy autora nie dodają niczego do jego dzieł. W przypadku własności ziemi kontynuacja pracy wyjaśnia kontynuację prawa.” Proudhon dodaje w tym momencie: „Tak, o ile praca jest kontynuowana, ale jeśli nie jest, prawo znika”.
Co to jest własność?
What is Property? by P.-J. Proudhon
http://www.gutenberg.org/ebooks/360