Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Pon, 2012-01-30 17:58
"Za zdobyte w ten sposób pieniądze można by było dać również coś "ekstra" dziecku którego nie stać, w taki sposób by żadne nie czuło się gorsze czy lepsze.
Po prostu ekonomia, bo z pustego i salomon nie naleje."
A wiesz, że już coś takiego czytałem... bodajże w "Folwarku zwierzęcym" Orwella - "Wszystkie zwierzęta są równe" z dopiskiem "ale niektóre są równiejsze".
Nadal nie pojmujesz, czy się droczysz? W PRL-u też nie było bogactwa, ale mieliśmy obowiązkowe mleko lub kawę z mlekiem lub kakao do kanapek, które każdy sobie przynosił z domu. Z obiadami było inaczej, bo jedli je ci, którzy zgłosili taką potrzebę i dla wszystkich było to samo, a czy ktoś płacił i ile to wiedzieli tylko w sekretariacie.
Fakt znam przypadki ludzi, którzy zarabiają za dużo na pomoc społeczną, a za mało na to by żyć godnie, ale to wina tych, którzy cały czas krzyczą, że płacą za duże podatki (dla mnie to pożyteczni idioci, bo dzięki nim, ci którzy mają i tak za dużo, płacą podatki symboliczne, bądź wcale). Wszyscy płacimy i jeśli dzięki temu nie będzie głodnych dzieci w szkole, to warto ponieść taką ofiarę, bo jak zaczniemy szukać wyjątków, to zaraz znajdą się tacy, którzy nie mają dzieci, więc dlaczeggo pieniądze z ich podatków mają iść na szkolne stołówki.
Owszem mamy tzw. kapitalizm, każdy to wie, ale to nie znaczy, że w imię świętego spokoju mamy się godzić z draństwem.
Dzzieci w szkole powinny mieć dobre i obfite posiłki, jedyny wyjątek od reguły powinny stanowić wskazania medyczne (uczulenie na jakiś produkt czy inne przypadki), posiłki powinny być na tyle dobre i obfite, żeby żaden rodzic nie musiał się za wszelką cenę wyróżniać (bo go stać na coś lepszego)...
Czego ty chcesz? Pojedynku na krewetki i kawior w szkole? Jeszcze raz odsyłam do Jamiego Oliviera, który opracował dobry system żywienia dzieci w szkole i promuje go w Wielkiej Brytanii.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
"Za zdobyte w ten sposób
"Za zdobyte w ten sposób pieniądze można by było dać również coś "ekstra" dziecku którego nie stać, w taki sposób by żadne nie czuło się gorsze czy lepsze.
Po prostu ekonomia, bo z pustego i salomon nie naleje."
A wiesz, że już coś takiego czytałem... bodajże w "Folwarku zwierzęcym" Orwella - "Wszystkie zwierzęta są równe" z dopiskiem "ale niektóre są równiejsze".
Nadal nie pojmujesz, czy się droczysz? W PRL-u też nie było bogactwa, ale mieliśmy obowiązkowe mleko lub kawę z mlekiem lub kakao do kanapek, które każdy sobie przynosił z domu. Z obiadami było inaczej, bo jedli je ci, którzy zgłosili taką potrzebę i dla wszystkich było to samo, a czy ktoś płacił i ile to wiedzieli tylko w sekretariacie.
Fakt znam przypadki ludzi, którzy zarabiają za dużo na pomoc społeczną, a za mało na to by żyć godnie, ale to wina tych, którzy cały czas krzyczą, że płacą za duże podatki (dla mnie to pożyteczni idioci, bo dzięki nim, ci którzy mają i tak za dużo, płacą podatki symboliczne, bądź wcale). Wszyscy płacimy i jeśli dzięki temu nie będzie głodnych dzieci w szkole, to warto ponieść taką ofiarę, bo jak zaczniemy szukać wyjątków, to zaraz znajdą się tacy, którzy nie mają dzieci, więc dlaczeggo pieniądze z ich podatków mają iść na szkolne stołówki.
Owszem mamy tzw. kapitalizm, każdy to wie, ale to nie znaczy, że w imię świętego spokoju mamy się godzić z draństwem.
Dzzieci w szkole powinny mieć dobre i obfite posiłki, jedyny wyjątek od reguły powinny stanowić wskazania medyczne (uczulenie na jakiś produkt czy inne przypadki), posiłki powinny być na tyle dobre i obfite, żeby żaden rodzic nie musiał się za wszelką cenę wyróżniać (bo go stać na coś lepszego)...
Czego ty chcesz? Pojedynku na krewetki i kawior w szkole? Jeszcze raz odsyłam do Jamiego Oliviera, który opracował dobry system żywienia dzieci w szkole i promuje go w Wielkiej Brytanii.