Dodaj nową odpowiedź
Prawica i jej problem z ACTA
Yak, Nie, 2012-01-29 23:09 PublicystykaNa wielu demonstracjach przeciwko ratyfikowaniu przez Polskę umowy ACTA pojawiają się przedstawiciele organizacji prawicowych.
Prawicowych przeciwników ACTA można z grubsza podzielić na dwie grupy. Pierwszą z nich stanowi twardy elektorat Prawa i Sprawiedliwości, Solidarnej Polski, Radia Maryja, Gazety Polskiej itp. Ta grupa generalnie nie ma pojęcia o co w ACTA chodzi, bierze udział w protestach gdyż tak się złożyło, że umowę ma ratyfikować rząd Platformy Obywatelskiej. Uczestnictwo w protestach polega, głównie na głoszeniu tych samych haseł co przy każdej innej okazji (Smoleńsk, koncesja dla telewizji Trwam, zagrożenie dla niepodległości Polski ze strony UE, dyskryminacja katolików itd. itp.) , w większości nie mających nic wspólnego z ACTA. Część z tych osób (głównie starszych) żyje we własnym wyimaginowanym świecie kreowanym przez prawicową propagandę, część (głównie młodszych) zdaje sobie doskonale sprawę, z cyniczności i populizmu jaki kryje się za wsparciem dla protestów.
Gdyby oczywiście ACTA przyjmował rząd PiS-u czy Solidarnej Polski (oba ugrupowania poparły ACTA, podczas głosowania w Parlamencie Europejskim) te same środowiska organizowałyby kontrmarsze, zasypywałby prokuraturę doniesieniami o popełnieniu przestępstwa, a w „jedynych mówiących prawdę” prawicowych dziennikach i portalach, typu Nowy Ekran, czy niezależna.pl czytalibyśmy rewelacje o „lewakach sterowanych przez Gazetę Wyborczą, szykujących koktajle mołotowa” i „rosyjskich hakerach chcących zniszczyć Polskę” oraz żądania „wprowadzenia stanu wyjątkowego”.
Drugą grupą są skrajnie liberalne organizacje i ich sympatycy. Występują one z pozycji „wolności osobistych”, którym ACTA ma zagrażać. Organizacje typu Koliber są dość ostrożne w wydawaniu na ten temat oświadczeń, w ich nielicznych wypowiedziach publicznych usłyszymy jedynie ogólniki dotyczące „odbierania wolności i cenzury wprowadzanej przez rząd”. Problem jednak w tym, że umowa ACTA wcale tego nie przewiduje, jest wręcz przeciwnie. Według jej założeń, takie kwestie jak ochrona naszych danych osobowych, które (dobrowolnie) przekazujemy np. dostawcy Internetu, będą mogły zostać przekazane innej firmie prywatnej, która podejrzewa nas o „kradzież” ich własności intelektualnej. Będziemy mieli więc do czynienia z „deregulacją”, odebraniem uprawnień państwa, które do tej pory takie dane miało chronić, a bez jego zgody takie przekazanie nie byłoby możliwe. Czyż nie o to walczy od lat liberalna prawica?
Podobnie jest z kwestią inwigilacji, monitoringiem tego co robimy w sieci. Nie będzie tego robił rząd. Sama ACTA, ani inne prawo nie nakazuje tego wprost, taki monitoring będzie wdrażany po to aby nasz dostawca Internetu mógł zapobiegać „kradzieży” własności intelektualnej. W przeciwnym wypadku firma posiadająca majątkowe prawa autorskie do danego utworu, będzie mogła podać naszego dostawcę do sądu za to, że „ułatwia kradzież”.
Brzmi to może straszne dla przeciętnego człowieka, ale liberała to nie powinno interesować. Zgodę na takie praktyki będziemy musieli wyrazić przecież w (dobrowolnej) umowie z dostawcą Internetu. Rząd nie wprowadza żadnego przymusu inwigilacji, teoretycznie więc będzie mogła powstać firma, która takiego mechanizmu nie wprowadzi. W praktyce oczywiście taka firma nie powstanie, gdyż odszkodowania z tego tytułu dla właścicieli praw autorskich będą wyższe niż ewentualne zyski. Jest to jednak czysto wolnorynkowy spór pomiędzy prywatnymi firmami. My natomiast nie musimy z nikim podpisywać żadnej umowy.
Działacze takich organizacji jak Koliber, czy Kongres Nowej Prawicy na co dzień, z nieukrywaną sadystyczną wręcz przyjemnością patrzą na eksmisje na bruk osób zalegających z czynszem, czy też sprzedanych wraz z kamienicą innemu właścicielowi. Stawiając święte prawo własności ponad prawem do życia.
Bez mrugnięcia okiem przyznają właścicielowi prawo do zwolnienia pracownika, za to, że rozdawał związkowe ulotki. Za nic mając prawo do wyrażania opinii i wolności słowa, które jest mniej ważne od świętego prawa własności.
Teraz nagle święte prawo własności przestaje być dla nich tak ważne. Okazuje się nagle, że prawo do prywatności staje wyżej, niż prawo do czerpania „należnych” zysków przez właścicieli majątkowych praw autorskich.
Faktem pozostaje, że ACTA jest (a raczej powinna być) spełnieniem ich marzeń, dużym krokiem w kierunku liberalnego raju, do którego prawica chce nas wprowadzić, tyle tylko, że nie może tego głośno mówić, bo niewiele osób w takim raju chciałoby żyć.
Faktem jest również, że zdecydowana większość uczestników protestów, chce mieć prawo do swobodnego dostępu i korzystania z dóbr kultury w Internecie, czyli tego co w nomenklaturze prawicy nazywa się… „komunizmem”. Obojętnie więc czy organizacje prawicowe włączają się w protesty z powodu swojej niewiedzy na ich temat, nieumiejętności analizy własnego programu czy z cynicznej chęci politycznego wykorzystania demonstrantów, tak naprawdę legitymizują ruch społeczny stawiający socjalistyczne żądania. Ruch, który będzie miał w przyszłości poważne implikacje, nawet jeśli w końcu zgaśnie, tysiące osób nauczy się dzięki niemu korzystać z własnej, oddolnej siły. Skoro ludzie potrafili publicznie zakwestionować dogmat „świętego prawa własności” w stosunku do dóbr kultury, jutro nie będą się bali tego zrobić w stosunku do mieszkań czy zakładów pracy.
Damian Kaczmarek
http://www.rozbrat.org/publicystyka/polityka/3032-prawica-i-jej-problem-...