Dodaj nową odpowiedź

Kolejne wakacje polityków

To że prawica i pseudwolnościowcy spod sztandarów "nowej lewicy" podszywają się pod rzeczywisty ruch dążący do strukturalnych zmian rzeczywistości, wydaje się być oczywiste dla każdego w miarę trzeźwo patrzącego na ostatni ciąg wydarzeń polityczno-społecznych. Wszelkich koniunkturalnych "pływaków" - którzy czują swoim politycznym nosem możliwość zbicia kapitału (nie ważne czy politycznego czy ekonomicznego) na niezadowoleniu ludzi - nigdy nie brakowało i zapewne nigdy brakować nie będzie. Ale jest pewna rzecz na którą - chyba mimochodem i niezbyt świadomie - Giereja zwrócił uwagę.
Abstrahując całkowicie od "zaproponowanego" przez niego podziału (który jest nie tylko anachroniczny, ale i paranoiczny, a przede wszystkim jest jedną z przyczyn zjawisk, które do protestów doprowadzają) daje się obronić teza o rodzeniu się pewnego "ponad politycznego" ruchu wolnościowego. Mam takie poczucie, że diagnoza dzisiejszej rzeczywistości, jest tożsama wśród naprawdę z pozoru bardzo różnych ludzi. a dzieje się tak chyba dlatego, że pewne rzeczy (jak twardniejący "miękki totalitaryzm", wyalienowanie i rosnąca - coraz słabiej ukrywana - arogancja władzy, biednie społeczeństw przy jednoczesnym wzroście obciążeń na nie nakładanych) widać gołym okiem i polityczne poglądy nie mają na tym poziomie aż takiego znaczenia (oczywiście one są zauważalne na poziomie dyskusji o wyjściach z tego stanu rzeczy, ale diagnoza bywa podobna). Nie chcę tu wchodzić w dyskusję o tym czym jest lub czym nie jest UE, ale myślę że np. przy takich tematach jak wzrastające ograniczenia swobód obywatelskich ruchy wolnościowe (w tym rzeczywistym znaczeniu tego pojęcia) śmiało mogą współdziałać np. z niektórymi ruchami kibiców (nie wszyscy to faszyści) czy przy ACTA, która pokazała, że czasem można iść w jednym marszu. A takich mianowników jest coraz więcej. Kwestie praw pracowniczych, lokatorskich, rozwoju lokalnych miejscowości, wszechobecna, moim zdaniem wręcz już zalegalizowana, korupcja etatystyczno-urzędnicza, wiek emerytalny, ograniczenia wolności słowa (które dotykają każdej z antyrządowych stron publicznego dyskursu) - to wszystko są tematy, które mogą łączyć. Pewnie nie trwale, ale może się kiedyś okazać, że wbrew pozorom tak wiele nas nie dzieli. A jeśli nawet dzieli, to może się okazać, że potrafimy ze sobą bezkonfliktowo współżyć.
Bo to właśnie polityka i politycy najwięcej na naszych podziałach i walkach zyskują. My się bijemy na ulicach po mordach, a oni w ciepełku kominków, przy szklaneczkach whisky, oddzieleni kordonami policji i ochroniarzy, siedzą przy wyłączonych(!) telewizorach i planują kolejne wakacje...

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.