Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Bardzo dobry tekst, sam od lat myślę podobnie, ja też miałem zjebane dzieciństwo z którego nigdy sie nie pozbierałem, a teraz nie umiem (a często wręcz już nie chcę) go sobie ułożyć, od 30 lat..Najpierw przejebane miałem w domu(choć warunki materialne były znośne), w późniejszym okresie, gdy zaczynałem podnosić się z tego gówna, dobiła mnie beznadzieja ekonomiczna, związana z kapitalizmem. Miałem objawy depresji, nerwicy, ostatnie dwa lata czuję że popadam w paranoję i rodzaj psychopatii (czuję że jestem jak maszyna, bez uczuć wyższych). Interesuję się od lat psychologią i uważam że może ona do pewnego stopnia pomóc, tzn. gdy sam poczytasz i zrozumiesz swoje problemy, u psychologa nigy nie byłem i nie zamierzam, parę razy u psychiatry po leki, ale dałem sobie spokój, to nie mój mózg jest winien moich problemów..z drugiej strony podobnie jak kolega, te problemy i wyobcowanie w dzieciństwie sprawiły że dużo myślałem o otaczającym świecie i nie zgadzałem się z nim, moje poglądy ewoluowały od komunizmu(dzięki lekturze komunistycznych książek ze strychu ojczyma, i niedobór kolegów), przez niedojrzały anarchizm, do anarchokomunizmu. W tej chwili jestem na rozstaju dróg życiowych, w kryzysie, w jakim chyba od dzieciństwa nie byłem, i myślę sobie, jaki to wszystko miało sens, i co jest właściwie warte moje życie,i kogo obchodzą moje jebane poglądy, skoro nie mam umiejętności społecznych,i społecznego kapitału by wprowadzać je w czyn.Chyba dopiero gdy naprwdę dojdzie do powstania i potrzebna będzie każda para rąk, zdolna chwycić karabin..ale czy dożyję tej chwili,w sumie gdybym w to nie wierzył to nie chciało by mi się nawet tutaj pisać.. jedyne co mi zostało to czekać na rozwój wypadków, i robić swoje, to znaczy dalej rozpaczliwie przebierać rękami i nogami by nie utonąć w szambie że tak poetycko ujmę ciągłe szukanie kolejnych "prac", dopominanie się, czy nawet ostatnio walkę o zaplatę, i ciągłe wysłuchiwanie żalów partnerki, która uwaza mnie za nieudacznika(niestety nie podziela w pełni mych postępowych poglądów na świat,gdyż miała nieco lepszy start życiowy), kłótnie o pieniądze, i planowanie odejścia,które jakoś nie następuje(od dziecka prześladuje mnie też bowiem syndrom sztokholmski,przywiązuje się do ludzi, którzy mnie krzywdzą),i nie potrafię nigdy odtrącić wyciągniętej na zgodę ręki, choćby to było dwudziesty raz..fajnie ziomek że napisałeś ten tekst, ujął bym to tak:tylko my, którzy dostajemy pierdolca od życia w tym skurwiałym systemie, i nie umiemy się w nim odnaleźć, ani tym bardziej być w nim "szczęśliwym",jesteśmy naprarawdę na tyle zdesperowani by go obalić, choćby (najlepiej) natychmiast! Pozdrawiam!
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Bardzo dobry tekst, sam od
Bardzo dobry tekst, sam od lat myślę podobnie, ja też miałem zjebane dzieciństwo z którego nigdy sie nie pozbierałem, a teraz nie umiem (a często wręcz już nie chcę) go sobie ułożyć, od 30 lat..Najpierw przejebane miałem w domu(choć warunki materialne były znośne), w późniejszym okresie, gdy zaczynałem podnosić się z tego gówna, dobiła mnie beznadzieja ekonomiczna, związana z kapitalizmem. Miałem objawy depresji, nerwicy, ostatnie dwa lata czuję że popadam w paranoję i rodzaj psychopatii (czuję że jestem jak maszyna, bez uczuć wyższych). Interesuję się od lat psychologią i uważam że może ona do pewnego stopnia pomóc, tzn. gdy sam poczytasz i zrozumiesz swoje problemy, u psychologa nigy nie byłem i nie zamierzam, parę razy u psychiatry po leki, ale dałem sobie spokój, to nie mój mózg jest winien moich problemów..z drugiej strony podobnie jak kolega, te problemy i wyobcowanie w dzieciństwie sprawiły że dużo myślałem o otaczającym świecie i nie zgadzałem się z nim, moje poglądy ewoluowały od komunizmu(dzięki lekturze komunistycznych książek ze strychu ojczyma, i niedobór kolegów), przez niedojrzały anarchizm, do anarchokomunizmu. W tej chwili jestem na rozstaju dróg życiowych, w kryzysie, w jakim chyba od dzieciństwa nie byłem, i myślę sobie, jaki to wszystko miało sens, i co jest właściwie warte moje życie,i kogo obchodzą moje jebane poglądy, skoro nie mam umiejętności społecznych,i społecznego kapitału by wprowadzać je w czyn.Chyba dopiero gdy naprwdę dojdzie do powstania i potrzebna będzie każda para rąk, zdolna chwycić karabin..ale czy dożyję tej chwili,w sumie gdybym w to nie wierzył to nie chciało by mi się nawet tutaj pisać.. jedyne co mi zostało to czekać na rozwój wypadków, i robić swoje, to znaczy dalej rozpaczliwie przebierać rękami i nogami by nie utonąć w szambie że tak poetycko ujmę ciągłe szukanie kolejnych "prac", dopominanie się, czy nawet ostatnio walkę o zaplatę, i ciągłe wysłuchiwanie żalów partnerki, która uwaza mnie za nieudacznika(niestety nie podziela w pełni mych postępowych poglądów na świat,gdyż miała nieco lepszy start życiowy), kłótnie o pieniądze, i planowanie odejścia,które jakoś nie następuje(od dziecka prześladuje mnie też bowiem syndrom sztokholmski,przywiązuje się do ludzi, którzy mnie krzywdzą),i nie potrafię nigdy odtrącić wyciągniętej na zgodę ręki, choćby to było dwudziesty raz..fajnie ziomek że napisałeś ten tekst, ujął bym to tak:tylko my, którzy dostajemy pierdolca od życia w tym skurwiałym systemie, i nie umiemy się w nim odnaleźć, ani tym bardziej być w nim "szczęśliwym",jesteśmy naprarawdę na tyle zdesperowani by go obalić, choćby (najlepiej) natychmiast! Pozdrawiam!