Dodaj nową odpowiedź

No bo właśnie to jest

No bo właśnie to jest coś, czego nie dotykasz Jasiu ze swojej pozycji. Dla mnie anarchizm to nie jest ideologia (a dla ciebie cały czas tak), tylko takie tu-i-teraz, działanie przeciw czemuś, za czymś. Jeżeli robię to z anarchistami, znaczy, że jestem anarchistą (i nie chodzi o to, że jak teraz faszyści protestowali przeciw ACTA to też są anarchistami; resztę wyjaśniam na cudownym, korporacyjnym portalu, hehe, nie będę tutaj spamować).

Natomiast postulowanie czystości anarchizmu jest dla mnie zupełnie absurdalne. Anarchista powinien sprzeciwiać się każdemu przymusowi? Dla mnie demonstracja to jest przymus, miejska partyzantka to jest przymus. Ja te środki, jako anarchista aprobuję, mało tego, uważam, że to jest esencja anarchizmu.

I co do własności - nie sądzę, żeby chodziło o walkę z samą własnością (relacji władzy jest o wiele więcej i nie wszystkie są jasno powiązane z ekonomią). Ale pomyśl, co jest wspólne dla systemu "realnego socjalizmu" i państwa kapitalistycznego? To, że oba regulują dostępność do dóbr, mają do tego rozbudowany, centralny aparat. I dla mnie to jest istota państwa, to w co należy uderzyć. Wyobraź sobie, że właśnie ten aparat znika. Twoim zdaniem organizacja społeczna nadal będzie państwem, tą instytucją, z którą walczą anarchiści?

I do tego jeszcze:
"No i jeszcze jedno - myślisz o praktyce kategoriami "globalnymi". Podatek rozwiązujący całkowicie problem spekulacji, interwencja w gałąź gospodarki. Jak niby jakikolwiek anarchista miałby sprawić, że rządy to zrobią? Bo to muszą zrobić rządy, podatku nie da się wprowadzić w oparciu o oddolny ruch, można najwyżej się tego domagać"

Jak dla mnie to ta logika nie pozwalałaby mi walczyć o respektowanie kodeksu pracy. W końcu to również rząd strzeże prawa - tylko, co z tego, jeśli to służy "mojej" klasie? Jakoś ważniejsza jest dla mnie teraźniejszość i to, żebym miał za co żyć (a wolność ekonomiczna to dla mnie fundament wolności; nie jestem zwolennikiem monopolizowania tego pojęcia przez autostopowiczów kimających na dworcach Europy - oni mogą z tego czerpać to poczucie, ja nie potrafię). Nawet jeśli welfware state to idea służąca zdyscyplinowaniu klasy robotniczej, to w krótkiej perpsektywie jest ona dla tej klasy korzystna. A w dłuższej perspektywie? W dłuższej perspektywie, jak mawiał klasyk, wszyscy umrzemy.

Podsumowanie jest takie, że mnie kompletnie nie obchodzi, czy JESTEM anarchistą, ale czy działam z anarchistami. W takiej np. KP jest kilka osób, które moim zdaniem są bardziej anarchistyczne niż niektórzy anarchiści - w sensie, że dużo częściej idą ramię w ramię z tym ruchem, przynajmniej w sferze poglądów, niż niektórzy ludzie w czarno-czerwonych szalach.
Samemu pojęciu "anarchizm" należy stawiać granice, ja jestem o tym przekonany (zwłaszcza w kontekście szerzącego się faszystowskiego "autonomizmu" i "anarchizmu" rodem z Obywatela), ale zamykanie go w sztywnych ramach jest szkodliwe dla ruchu. Zwłaszcza w ramach czysto antypaństwowych. Antypaństwowość jest konsekwencją antykapitalizmu, nie odwrotnie.
Zresztą być może ja już jestem po prostu socjalistą dla ciebie. Okej. Tylko, jakie to ma znaczenie?

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.