Dodaj nową odpowiedź
Przyszłość - podziały w ruchu anty-systemowym
Przyszłość, Wto, 2012-02-21 09:11 Publicystyka | Ruch anarchistycznyTekst powstał jako 2-3 zdaniowy komentarz do dyskusji o podziałach w ruchach anty-systemowych. Wyszedł nieco dłuższy...
Jest rozwiązanie całej tej patowej sytuacji. Tej i wielu innych. Jest - są rozwiązania, które mogłyby wiele zmienić w obszarze organizacji anty-systemowych.
Wiele grup, osób posiada różne autorytety historyczne. Należy pamiętać o jednym - nikt nie był święty, nikt nigdy świętym nie był - szczególnie jaskrawi liderzy polityczni, ideologiczni. Większość z nich ma krew na rękach - zarówno Machno, Che, Lenin itd. Z drugiej strony są różni ideolodzy, którzy mówili różne rzeczy - sprzeczali się ze sobą ale w końcu świat się rozwija, wszystko idzie do przodu. Kronsztad? Proszę o wskazanie chociaż jednej osoby przedstawiającej się jako lewicowiec, która wyrazi poparcie dla rzezi anarchistów, komunistów, marynarzy przez wojska, artylerię.
Łączy nas więcej niż dzieli. Podziału nie ma. Jest wymyślany na siłę w imię sam nie rozumiem czego. Do czego dążyły rewolucje burżuazyjne? Jakie były ich naczelne hasła? Co oznaczało słynne "Niech żyje Republika!"? Republika w opozycji do monarchii miała stanowić raj dla wszystkich ludzi - nową strukturę w której każdy miał mieć głos poprzez swoją reprezentację parlamentarną. Czym wobec tego miała być rewolucja socjalistyczna? Na czym polegać miała w praktyce słynna dyktatura proletariatu? Na przejęciu kontroli przez masy, przez robotników i chłopów, przez pracowników najemnych i wszystkich tych, którzy z nimi się solidaryzując zrzekną się własności środków produkcji. Dyktatura proletariatu w swym założeniu miała być uderzeniem we władzę i niemal całkowitą decentralizacją władzy poprzez przejęcie jej przez rady robotnicze - koordynowane jedynie w celu zgrania działań. To jest tylko inne rozłożenie akcentów. Idea kolejnego etapu w dziejach ludzkości - socjalizmu - miała polegać na przejęciu kontroli nad środkami produkcji przez masy, przez tych, którzy dotychczas byli wyzyskiwani.
Nie ma znaczenia czy stać się to ma czerwoną, czarną, czarno-czerwoną, białą, czy zieloną, czy pod sierpem i młotem czy pod innymi symbolami, szczególnie zresztą należy pamiętać - CZYM JEST SIERP I MŁOT? Czy jest symbolem totalitaryzmu? NIE! Jest symbolem robotników i chłopów. Przez polityków zagarnięty. Przez zawodowych polityków dla których najważniejsza była ich osobista pozycja społeczna.
Proponuje tworzenie wspólnego frontu. Jeżeli dla wielu przyjaciół anarchistów istnieje taka potrzeba uważam, że środowiska lewicowe powinny stworzyć głośne i mocne oświadczenie, w którym po pierwsze mocno odetną się od każdej negatywnej spuścizny historycznej. Jesteśmy wszyscy młodzi (choćby duchem) a głowy, umysły nasze przepełnione są szlachetnymi ideałami. Nikomu z nas nie chodzi o to aby się wzajemnie zabijać - owszem - jesteśmy gotowi do walki ale walki o lepszy świat. Nie ma w zasadzie wśród nas osób, które chorobliwie walczą o władzę gdyż osoby takie idą do młodzieżówek i partii występujących w sondażach.
Stanęliśmy w szeregach różnych organizacji - anarchistycznych, komunistycznych, lewackich nie po to aby toczyć wieczne spory historyczne - gdyż gdyby to było naszym celem poszlibyśmy do redakcji czasopism historycznych. Jesteśmy tu gdyż walczymy i mamy cel. Wspólny cel. Celem jest inna, nowa, lepsza rzeczywistość.
Opieramy się na różnych ideologiach. Wpatrujemy się w portrety różnych przywódców, myślicieli lub też nie wpatrujemy się w żadne - odrzucając świadomie lub nieświadomie wszelkie autorytety. Czujemy gniew. Rosnący napływ niezgody na wszelką krzywdę. Czy naprawdę komukolwiek z nas zależy na zdobyciu władzy i jej krwawym utrzymaniu za wszelką cenę? Czy komukolwiek z nas zależy na nieosiąganiu celów w walce przez ciągłe dzielenie się ze względu na sympatie historyczne?
Historią powinni zajmować się HISTORYCY. Historyczną krzywdą IPN. My - walczący o nowy świat powinniśmy zajmować się walką i tworzeniem a nie ciągnącymi się sporami.
Żadnemu współczesnemu młodzieżowemu, anty-systemowemu ruchowi nie zależy na bezwzględnym czczeniu tego czy innego państwa czy postaci historycznej. Proponuję spisanie odpowiedniego oświadczenia - manifestu - dokumentu, który raz na zawsze zamknie wszelkie spekulacje i otworzy nową drogę.
Mamy wszyscy wspólny cel. Nikomu z walczących nie zależy na władzy, nie zależy na profitach jakie się z tym wiążą - jeżeli jest inaczej to jest to bardzo czytelne i takich osób należy unikać. Osoby takie niestety są zawsze i są one bardzo szkodliwe - ostatecznie zazwyczaj przejmują kontrolę i w ich przypadku wygrywa ludzka słabość. Jak tego uniknąć? Nie wiem. Jest jednak pewne - tego problemu nie ma wśród wszystkich małych i średnich organizacji z prostej praktycznej przyczyny - nie miały one dotychczas żadnej perspektywy walki o władzę.
Kwestia władzy. Odwieczny spór. Idea państwa i organizacji. Nie znam i w zasadzie nie słyszałem chyba ani o jednym anarchistycznym nurcie, który zakładałby CAŁKOWITĄ LIKWIDACJĘ ORGANIZACJI SPOŁECZEŃSTWA. Zawsze istnieje jakaś forma organizacji społecznej - samoorganizacji, rady, oddolnej demokracji. To czy nazywać taką formę tworzeniem władz państwowych jest mocno umowne. Pewne jest jedno - każda taka forma ma mieć jeden cel - organizację społeczeństwa dla jego dobra - tworzoną dla niego i przez nie. Żaden z ruchów anty systemowych - niezależnie od wyznawanej ideologii nie wyobraża sobie tego inaczej jak właśnie w ten sposób - nie ma regularnego państwa - demokracji burżuazyjnej, struktur władzy, represji itp. Są rady, oddolna forma organizacji - w ten czy inny sposób koordynowana. Czy anarchiści nie mieli swoich przywódców nadających ton? Wydających rozkazy? Jeden z najsłynniejszych - Nestor Machno był niezwykle władczy. I nie działał w białych rękawiczkach. Państwo w obecnej formie musi być zniesione. Powinny pozostać jednak szkoły, służby komunalne, opieka społeczna itp. Muszą być odpowiednio zorganizowane i działać. Oczywiście diametralnie przeorganizowane. Idea szkoły w nowej rzeczywistości to temat na oddzielną opowieść - oczywiście nie ma prawa istnieć instytucja przygotowywania taniej siły roboczej, tresury młodzieży, wychowywania w duchu patriotyzmu. To droga do podziałów.
Ciągną się pewne spory o symbolikę, ideologię. W imię czego? Po co? Czy nie lepiej usiąść i porozmawiać wspólnie - o co my walczymy? Jaki miałby być ten nasze świat jutra? A może walczymy o to samo? Czy ktokolwiek z nas marzy o tym aby stać się zawodowym politykiem? Zawodowym rewolucjonistą? Czy też marzy nam się nowy inny, lepszy świat? Lepszy za wszelką cenę - nie zważając na opinie ludzi normalnych? Ludzi dla których kolejne interwencje zbrojne na świecie nie wywołują sprzeciwu a gniew i sprzeciw wywołuje ustawa na mocy której nie będą już mogli swobodnie ściągać filmów z internetu? Normalni ludzie to tłum. Nieświadomy tłum, który może oczywiście w kluczowym momencie być potrzebny jednak to nie on nadaje ton. Ton nadaje świadoma awangarda. Tłum to także lud o który walczymy - to paradoks gdyż ci, o których często walczymy są naszymi wrogami - wrogami poprzez swoją obojętność (Jasieński).
Kim więc jesteśmy i dlaczego będąc tak blisko siebie widzimy w sobie swoich wrogów? Co powinno być wyznacznikiem tego czy możemy walczyć razem i jak bardzo istotna w tym wszystkim jest przeszłość?
Przeszłości nie ma. Jest przeszłością. Wszyscy ideolodzy, których książki możemy czytać lub nie - ZDECHLI. Ciała ich zgniły a także ciała ich ofiar. To nie podlega dyskusji. Jeżeli wiecznie będziemy modlić się do jednych czy drugich nie będzie nas różnić niczym od wyznawców jana pawła drugiego. Czas tej tępej modlitwy miną. To droga donikąd.
Póki i nasze ciała nie przegniły a umysły są jeszcze otwarte - powtarzam - powinniśmy usiąść i szukać tej drogi, która może nas doprowadzić do celu. A cel jest zawsze wspólny - jeśli nie to należy zastanowić się jakie są tego przyczyny.
Jest to w jakimś sensie absurdalne ale bardzo niewielu jest wrogów. Czy religie są nam wrogie? W bardzo dalekim sensie. Islam w swym ideale zakłada wielką równość - zakłada bezpieczeństwo i szacunek dla wszystkich braci w religii. Chrześcijaństwo - to także peany na cześć równości. Tak jak w kościele katolickim tak samo w islamie istnieje zarówno problem władz kościelnych jak i odejścia od wszelkich ideałów.
Czy wrogami zatem są ci, którzy mówią o Polsce? Nacjonaliści? Tak długo jak nikogo ani nie gnębią ani nie zabijają są jedynie naszym zdaniem błądzącymi ludźmi - należy jednak pamiętać o jednym - żadnemu z nich nie zależy na tym aby była bieda, nierówność, niesprawiedliwość - mówiąc o Polsce mówią o WSPÓLNOCIE. Są oni jedynie mocno ograniczeni - dostrzeganiem problemów tylko tej jednej wspólnoty mówiącej po Polsku. Jest to ograniczenie poważne i zasadnicze jednak nie stawiające ich w roli naszych wrogów.
Kto zatem jest wrogiem?
Stan umysłu piszącego ten tekst - tekst sprowokowany jakąś tam dyskusją, wymianą krótkich, być może niewiele znaczących zdań, stan umysłu jest na tyle wzniosły, iż ciężko mi pisać o wrogach, o negatywie. Wręcz nawet nie mam pewności czy jest dobrym rozwiązaniem wieczne koncentrowanie się na wrogach, poszukiwanie wrogów i rozprawianie się z nimi.
Odnoszę wrażenie, że należy dokonać ucieczki. Ucieczki od starego typu myślenia. Po pierwsze nie zależy nam na władzy. Władza nie prowadzi do niczego - jak pokazały dzieje żadna forma przejęcia władzy jeszcze nie powiodła się!
Nie zależy nam także na rozprawianiu się z kimkolwiek za wszelką cenę. Popularna zemsta wśród ludów kaukaskich pokazuje jak bardzo narody te stają się ograniczone w bezwzględnym dążeniu do zemsty. Wola zemsty, upartość przesłaniają im drogę do odnajdywania rozwiązań odwiecznych konfliktów, które oszczędziłyby wiele krwi i ofiar przedstawicieli tych dumnych i szlachetnych narodów.
Nie zależy nam na przeszłości - jeżeli chociaż w malutkim stopniu przeszłość ma nas ograniczać w naszej walce o przyszłość - NIECHAJ PAMIĘĆ O NIEJ PRZESTANIE NATYCHMIAST ISTNIEĆ!!! Należy przeprowadzić natychmiastowe formatowanie naszych umysłów - tak samo jak formatowanie dysku jest najskuteczniejszą metodą walki z licznymi wirusami zagnieżdżonymi w systemie.
Nowe formy walki.
Miał to być krótki - 2-3 zdaniowy wpis w dyskusji o podziałach i jedności. Myśli jednak napływają z ogromną siłą. Być może należy zrezygnować z każdej dotychczas prowadzonej formy walki i odejść gdzieś do pracy organicznej.
Po pierwsze - nie ma żadnej nowatorskiej koncepcji nowej walki a stare metody się nie sprawdziły, zużyły się często prowadziły do różnych tragedii oraz patologii.
Nie istnieje żadna określona lub nieokreślona ścieżka, po której moglibyśmy iść do przodu. Nie mamy żadnej siły, żadnego przekazu, żadnego pomysłu, żadnego zaplecza, żadnego dynamizmu, inspiracji. Można spokojnie uznać, że znajdujemy się w całkowicie pustej przestrzeni, w próżni. Pomimo pozornie negatywnego wydźwięku takiego stwierdzenia łatwo może się okazać, ze sytuacja ta jest niezwykle pozytywna. Wychodząc z takiego bowiem założenia nie jesteśmy niczym skażeni w budowaniu, tworzeniu wszystkiego na nowo. Możemy na nowo się narodzić - oczyszczeni.
Być może należy szukać diametralnie nowej drogi. Owszem powstają różne inicjatywy o wymiarze praktycznym. Praca u podstaw bez drogi, bez wizji staje się jednak działaniem na poziomie przeciętnej organizacji trzeciego sektora z dodatkowym przeciętnym wydźwiękiem medialnym na poziomie prostych - nie walczących o nic dziennikarzy - akcentujących od czasu do czasu przekręty polityków czy nadużycia władz lokalnych. To do niczego nie prowadzi.
Jaka może być droga?
Umysł kipi od narastających rozwiązań, koncepcji. Po pierwsze droga odejścia i budowy siły ideowej. Jeżeli nie ma żadnej koncepcji to może czas aby wreszcie zając się jej tworzeniem a nie tylko podejmowaniem łagodnych działań w celu pozyskania poparcia społecznego? Poparcie uda się uzyskać rozdając za darmo różne rzeczy - np. pieniądze (praktykowane w Rosji masowo, swoją droga związki zawodowe w Polsce także wypłacają często pieniądze ludziom uczestniczącym w demonstracjach - oczywiście to już przykłady skrajne ale dość symboliczne). Być może nie należy za wszelką cenę zabiegać o poparcie społeczne? Ostatecznie jest duża szansa, że ludzie pójdą za dobrymi rozwiązaniami. Jest taka szansa i na to należy liczyć. Na pewnym etapie być proces ten wspierać.
Być może należy poszukiwać rozwiązań pozornie absurdalnych, utopijnych. Być może wizja Miasta Słońca itp. jest dobrym rozwiązaniem? Być może proces tworzenia oddolnej organizacji społecznej należy zacząć już teraz? Czym prędzej? Być może nowe rozwiązania w dziedzinie edukacji - te sprzeciwiające się tresurze i zabiegające o rozwój samodzielnego myślenia, samodzielnego istnienia należy wdrażać w życie już teraz? Jak? Gdzie najłatwiej? Wśród odrzuconych elementów społeczeństwa -
nie uznawanych przez cywilizację - tak zwanej młodzieży patologicznej - patologia jej zazwyczaj wynika z jednej strony z trudnej sytuacji rodzinnej z drugiej zaś PEŁNI NIENAWIŚCI do wszelkich instytucji represji ze szkołą, ośrodkami wychowawczymi i poprawczakami na czele. Chłoną oni wiedzę zaskakująco dobrze, są podatni na każdy anty-systemowy przekaz. Z jednej strony kuszeni konsumpcją, z drugiej zaś potrafiący żyć bez jakichkolwiek wygód i nie narzekać na swój los.
Wychowanie wychodzi na pierwszy plan. Wychowanie, edukacja, samookreślenie. To pierwsze kwestie jakie należy rozważyć - co ciekawy na tym etapie szczególnie nie ma i nie może być żadnych sporów na poziomie ideologicznym czy też historycznym.
Powstają kolejne problemy – problemy świadomości i tego kim jesteśmy. Ja doprawdy nie wiem kim są stali uczestnicy wszelkich demonstracji, piszący oświadczenia, biegający z flagami od lat, czy emitujący niskonakładowe gazetki czy plakaty - zawsze tak samo nudne, nierozwojowe a do tego całkowicie nieskuteczne - nawet na poziomie celów i zadań stawianych przez osoby je tworzące. Nie wspominam już nawet o osobach, które przy okazji działalności anty-systemowej ocierają się o ministerstwa czy organizacje związkowe. Nie wspominam o wszelkiej maści karierowiczach, którzy wiadomo czym się zajmują. A jest takich niemało.
Wiele działań można rozpocząć pod cudowną przykrywką trzeciego sektora - to często umożliwia działania na dość szeroką skalę, stanowi dobre zabezpieczenie. Jak mawiał jeden z ideologów - Kapitaliści sprzedadzą nam sznurek, na którym ich powiesimy.
Co dalej?
Przed nami etap poszukiwań - poszukiwania najlepszych możliwych rozwiązań. W wyniku ciągłych sporów a tak naprawdę w wyniku braku celów a może braku wizji - nie zostały wypracowane praktycznie żadne rozwiązania, które mogłyby doprowadzić do czegokolwiek pozytywnego. Pracy jest więc bardzo dużo i doprawdy nie wystarczy pochwalić się "sukcesem" pod tytułem przyciągnięcia na demonstrację większej czy mniejszej liczby osób. My nie walczymy o popularność. Nie walczymy o sondaże. Nie walczymy o to aby media o nas dobrze mówiły, o nas mówiły, mówiły. To wszystko nie jest naszym celem.
Naszym celem jest maksymalnie wysoki lot. Nasza droga prowadzi przez usiany zasiekami ląd. Będąc świadomymi najniższych problemów - wznosimy umysły ku górze. Prowadzi nas Słońce, jego promienie palące.