Dodaj nową odpowiedź

Tak

To prawda. Fimry zawsze wykorzystywały rynki, kryzysy i spekulacje dla własnych zysków. Taka jest natura obecnej etyki przemysłowej. Nadal kompanie wydobywcze odnotowują rekordowe zyski,
a w czasach kryzysu (2007-2010) przeciętny wzrost dochodu wśród przedsiębiorstw na świecie wyniósł 40% (precedens nie odnotowany od lat), a dyrektorzy największych firm w Londynie odnotowali średni wzrost wynagrodzeń we własnych kręgach w 2010 roku o 50%).
Tak samo kryzys paliwowy lat 70 (który nota bene ciągnał się przez pierwszą połowę lat 80) nie był tylko efektem przekroczenia szczytu wydobycia ropy w USA, ale również przyczyniło się do teg oskrżetne wykorzystanie tej sytuacji przez OPEC.

Natomiast geologiczy fakt nadal ma (jak i wtedy miał) miejsce i mieszanie jednego z drugim szkodzi i podminowuje konstruktywną dyskusję. W sprawie spekulacji na górze możemy zrobić (patrząc na to realistycznie) niewiele, ale w sprawie rotaczającego się powoli problemu możemy zrobić dla siebie i dla siebie nawzajem więcej niż się wydaje - wymaga to jednak współpracy. Trywilizowanie tego problemu (który jak nie tylko ja twierdzę, ale osoby znacznie bardziej obeznane z materią, jest najpoważniejszym do strawienia na najbliższe lat) jedynie może nam zaszkodzić, i zapewniam że samomasturbacja kontrargumentami, któe nie wpływają na sedno sprawy w stopniu istotnym, nie znieczuli w stopniu wystarczającym przyszłego bólu.

===

A co do "redukcji". Hmm... Staram się redukować publiczną dyskusję na ten temat, bo choć w istocie dotyczy on rzeczywistości, to na ten moment może jedynie dorpowadzić do paraliżu zamiast potrzebnej aktywności, a więc bardziej zaszkodzić. W istocie temat ten jest na końcu "nitek informacyjnych" które splatają się by stworzyć sedno sprawy poruszanego tu na razie (w artykule) tematu. I uważam, że jest znacznie wiele innych publikacji i spraw potrzebnych do zaprezentowania i przebrnięcia przez, by można było być gotowym na "podejście" do tych "końcowych nitek" (i wcale nie mam na myśli indoktrynacji). Wiele obiektywnych faktów dotyczących możliwości przetrwania określonej populacji, w istniejącym systemie politycznym i przy kierunku w którym zmierzamy (choć teoretycznie i obiektywnie zmiana kierunku jest możliwa), wynika z prostej natury Zmian Klimatycznych (artykułów w tym temacie nie publikowałem - choć z inspiracji reakcji czytelników na Wolnych Mediach, skłaniam się ku pomysłowi opublikowania kilku starych z nich).
Jednak takim bardzo łagodnym naprowadzeniem na myśl wygłoszoną, o którą zostałem zapytany, to dosłowny cytat z ust Bush'a oraz Cheney'a, którzy jasno i publicznie (w ich przmówieniach do mas) stwierdzili, przy wkraczaniu do Iraku i Afganistanu, że konflikt jaki te interwencje rozpoczynają, będzie największym jaki amerykanie kiedykolwiek doświadczyli i będzie on trwał przez resztę ich (słuchaczy) życia...

Choć jak wspomniał jedna/jeden z komentujących powyżej metod jest (i będzie stosowanych poza tym) wiele, to czy jesteście tego świadomi (czy jak świadkowie przyłączenia Austrii i powolnej aneksji Czechosłowacji, a nawet ataku na Polskę, próbowali sobie zaprzeczać, że dochodzi do kolejnej wojny światowej) czy nie, od kilku lat jesteście świadkami rozwijania się największego konfliktu zbrojnego w historii ludzkości, a wszystkie pomniejsze karty są tylko kwałkami tej samej układanki, która jest dopiero na etapie rozgrzewki i wzajemnych podchodów.
Żyjecie zaiste w świecie IV Wojny Światowej (za III uważa się Zimną Wojnę).
Jej głównymi graczami będą Rosja, Chiny i USA (a inni będą musieli się podpisać pod którąś z 3 opcji).
Budżety zbrojeniowe 2 pierwszych rosną od kilku lat po kilkanaście i więcej porcent każdego roku...

Ale jak wspomniano powyżej - konwencjonalny konflikt zbrojny to tylko jedna z warstw... (niektóre są znacznie bardziej straszne). A dla dużego odestka przyszłych ofiar jawiących się okoliczności (o których nadejściu było wiadomo, i dla których zapobieżenia istniały metody) nie trzeba będzie wdrażać żadnych metod - wystarczy będzie pozostawić ich samemu sobie i wyżynaniu się w desperacji nawzajem (oczywiście mówię tutaj o perspektywie nieco dłuższej niż najbliższych kilka lat).
I - może zabrzmię tutaj "bogobojnie" czy "demagogicznie", ale nie zawracam sobie tym szczerze głowy - ci którzy dziś ironicznie czy cynicznie będą bagatelizowali rozwój wydarzeń, będą absolutnie współwinni nie tylko swojej przyszłości, ale losu wielu innych osób.

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.