Dodaj nową odpowiedź
Jak Goldman Sachs wywołał globalny głód w latach 2006-2008
Yak, Sob, 2012-04-07 17:09 Świat | GospodarkaPod koniec 2006 r., ceny żywności na całym świecie zaczęły tajemniczo rosnąć. W ciągu roku, cena pszenicy wzrosła o 80%, kukurydzy o 90%, a cena ryżu o 320%. Nagle około 200 milionów ludzi na całym świecie – w większości dzieci – zaczęło głodować. A później, w 2008 r., równie nagle ceny wróciły do swoich poprzednich poziomów. Jean Ziegler, specjalista ONZ ds. Prawa do żywności, nazwał to „cichym ludobójstwem”.
Większość proponowany w tamtym czasie wytłumaczeń okazała się fałszywa. Ceny nie wzrosły dlatego, że obniżyła się podaż. Międzynarodowa Rada Nasiennictwa stwierdziła, że globalna produkcja przenicy faktycznie wzrosła w omawianym okresie. Nie stało się tak również z powodu większego popytu, który spadł o 3%. Mówiono o innych czynnikach, takich jak wzrost zapotrzebowania na biopaliwa, czy wzrost cen ropy. Na pewno miały one pewien wpływ, jednak nie mogły wytłumaczyć tak gwałtownej zmiany.
Prawdziwe przyczyny były zupełnie inne. Od ponad stulecia, rolnicy w bogatych krajach mieli do dyspozycji pewne instrumenty, które chroniły ich przed ryzykiem. Np. rolnik może w styczniu podpisać umowę na sprzedaż plonów w sierpniu po określonej cenie. Jeśli plony obrodzą, straci trochę pieniędzy, ale jeśli plony się nie udadzą, lub globalne ceny bardzo spadną, dzięki umowie nie straci zbyt wiele pieniędzy. Gdy podobne umowy były ściśle uregulowane i stronami mogły być tylko firmy bezpośrednio handlujące żywnością, system działał dobrze.
W latach 90’tych, Goldman Sachs i inne banki lobbowały za zniesieniem regulacji. Podobne kontrakty zostały zamienione na „instrumenty pochodne”, które mogły być przedmiotem obrotu maklerów, którzy nie zajmowali się w ogóle rolnictwem. W ten sposób narodziła się spekulacja żywnościowa. Od tego momentu, kontrakt na sprzedaż plonu w przyszłości mógł być odsprzedawany przez banki kolejnym bankom, po coraz wyższej cenie. Cena żywności nie była już ustalana na podstawie popytu i podaży (co samo w sobie i tak było bardziej niż niedoskonałe, gdyż pozostawiało miliard ludzi bez dostępu do wystarczającej ilości żywności). Od czasu deregulacji, cenę ustalały spekulacje na rynku instrumentów pochodnych, które windowały ceny.
W 2006 r. spekulanci, tacy jak Goldman Sachs, przesunęli środki z załamującego się rynku nieruchomości na rynek żywności. Liczyli na to, że ceny żywności pozostaną na stałym poziomie, pomimo zapaści reszty gospodarki. Za nimi, ruszyli pozostali inwestorzy. Tak więc, choć popyt i podaż na żywność pozostały na tym samym poziomie, popyt i podaż na instrumenty pochodne oparte na kontraktach na dostawy żywności wzrósł ogromnie – zwiększając ceny. W ten sposób doszło do wybuchu głodu. W 2008 r. ta bańka również pękła, gdy sytuacja w USA pogorszyła się do tego stopnia, że spekulanci musieli zmniejszyć inwestycje, by pokryć swoje straty na rodzimym rynku.
Merrill Lynch ani Deutsche Bank, pytane o spowodowanie masowego głodu, odmówiły komentarza. Goldman Sachs twierdził, że nic podobnego nie miało miejsca. Skąd wiemy, że to nieprawda? Gdyż niektóre plony nie są objęte instrumentami pochodnymi, np. ziemniaki, proso, maniok. Ich ceny nie wzrosły zbytnio w omawianym okresie.
Za: http://www.independent.co.uk/opinion/commentators/johann-hari/johann-har...