Dodaj nową odpowiedź
Przegląd prasy ludzi bogatych
Czytelnik CIA, Sob, 2012-04-21 10:35 PublicystykaZawsze zastanawiałem się, czy dziennikarz piszący we „Wprost”, „Newsweek” Polska, „Uważam Rze” ma pojęcia jak żyje zwyczajny Polak. Czym żyje, jaka jest jego codzienność, relacje z pracodawcą, umowy śmieciowe, warunki pracy, kwestie bytowe (mieszkaniowe), przeżycie z miesiąca na miesiąc. Nie wierzę, że ktoś taki jak Kamil Durczok, redaktor naczelny „Wprost” i dziennikarz „Faktów” TVN, Tomasz Lis związany teraz z „Newsweekiem” są w stanie zainteresować się losem zwykłego człowieka, a tym bardziej pozwolić podwładnym na opisanie prawdziwego życia współobywateli, na łamach swoich tygodników, jeśli nie jest się Kubą Wojewódzki, Grycankami czy Szymonem Majewskim. Z czego to wynika? Z prostej przyczyny. Oni mieszkają oraz żyją w warunkach dalece bardziej komfortowych niż tym, którzy nie mają pozycji, układów towarzysko – biznesowych, a za ich pracę płaci się podwójnie tylko za samo znane nazwisko.
Małżeństwo Wałęsów, Rydzyk, Smoleńsk i Euro 2012
Najważniejszymi tygodnikami w Polsce są: „Wprost”, „Newsweek” Polska oraz „Uważam Rze” czy „Polityka”. Gazety to: „Gazeta Wyborcza”, „The Times” Polska, „Gazeta Prawna Codzienna” i „Rzeczypospolita”. Dziennikarze tam piszący są na ogół związani z gazetą oraz tygodnikiem, a nawet z telewizją, jak wspomniani dwaj panowie Durczok oraz Lis. Im bardziej prestiżowe jest to nazwisko na giełdzie medialnej oraz prasowej, jego teksty ukazują się często a gaża za nią jest tak wysoka, że nie jedna polska rodzina utrzymała by się za to przez pół roku. Co tak wartościowego jest w tych artykułach, że mają ich autorzy takie poważanie w kraju? Mianowicie nic. Są one monotematyczną analizą życia elit politycznych, (kto do jakiej partii przystąpił lub wystąpił, kto straci na tym, a kto wygra), życia towarzyskiego ludzi sobie znanych oraz rynku, gdzie biedny pracodawca jest ogołacany przez nieuczciwe państwo i zachłannych pracowników. Oczywiście prawdą jest, że pracodawcy bywają nękani przez urzędy, ale dla równowagi trzeba przedstawiać też drugą stronę medalu, a mianowicie nie łatwe życie pracowników. A tym paradoksalnie zajmuje się tylko: „Fakt” oraz „Super Express”, które jest wyśmiewany przez opiniotwórczych dziennikarzy, jako mało poważne gazety. I owszem bo temat poruszające eksmisje, nieuczciwych pracodawców, wyzysk w pracy, zwalnianie bez przyczyny, nigdzie by się nie przebił, skoro we „Wprost” pisze taka persona jak Ryszard Petru, Przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich czy w „Gazecie Wyborczej”, Witold Gadomski były poseł sejmu I kadencji, współzałożyciela Kongresu Liberalno – Demokratycznego, autor biografii o Leszku Balcerowiczu. Trudno nabrudzić na własne podwórko. Więc piszą o rzeczach bzdurnych, absurdalnych i zupełnie wykluczających siebie.
„Uważam Rze”, „Gazetę Polską”, „Gazetę Polską. Codzienną” oraz „Rzeczypospolitą” łączą nie tylko osoby dziennikarzy: Rafała Ziemkiewicza, Piotra Semki czy Piotra Gursztyna, ale płytkość dobieranych tematów, Smoleńsk, niechęć do PO, miłość do USA oraz lustracji od Mieszka I skończywszy na współczesnych. Rafał Ziemkiewicz dba o swój wizerunek, lansując się w oczach opinii publicznej, jako dziennikarz niereżimowy, niepokorny obecnej władzy. Nie mniej tak jak on, tak jego koledzy z „Uważam Rze” i „Rzeczypospolitej”, nigdy nie napiszą o sprawach społecznych, bo go po prostu nie interesują. Dla niego walczący o swoje prawa pracownik, to niebezpieczny roszczeniowiec, element rodem z PRL-u, a takich trzeba zwalczać. I tu „niespodzianka”! Po mimo ideologiczny różnić między nimi a Dominiką Wielowieyską (znaną dziennikarką „GW”), ich wspólnym mianownikiem jest niechęć do socjalnych rozwiązań, chęć szerzenia kapitalizmu we wszystkich dziedzinach naszego życia. „Gazeta Wyborcza” to symbol obłudy oraz hipokryzji. Z jednej strony pochyla się nad losem młodych, braku dla nich pracy, umów jakie zawierają, a z drugiej lansuje osoby, piewców wolnego rynku zwolenników antyspołecznych rozwiązań. Dziennikarze „Gazety Wyborczej” płaczą nad rozlanym mlekiem, a sami tego byli sprawcami. Gazeta ta stała się przystanią dla byłych polityków jak Mirosław Czech, dawny poseł UW. Więc nie dziwi neoliberalny ton w „GW”.
Przez długi czas uwagę prasy skupiał temat rzekomego kryzysu w małżeństwie Wałęsów, spowodowanych książką byłej pierwszej damy. Wieść o owym kryzysie była tylko potrzebna do wypromowania autobiografii Danuty Wałęsy. Wydano jej tyle, że dziś gdy wrzawa minęła, już nikt nie chce kupować książki. Temat ten eksploatowały „Gazeta Wyborcza” czy „Polityka” do tego stopnia, jakby nie było innych tematów, po za bieżącą polityką. Był to listopad, zaczął się czas ochronny przed eksmisją, podniosło się bezrobocie, podawany typowo dla mediów, jako efekt sezonowy na rynku pracy. Tematy tak zwykłe, że czytelników to nie interesuje. Kolejnym to EURO 2012. Owszem dziennikarze piszą w artykułach o rzeczach negatywnych dotyczących mistrzostw, ale tych gołym okiem widoczne o innych aspektach, jak koszta pisze się nie wiele. Dziennikarze chcą być ostrożni, by nikomu nie podpaść, ani władzy, ani czytelnikom, inne jak bezpłatny przedruk „GW”, „Metro” jest zdziwione dla czego Polacy nie cieszą się z nadchodzącego „szczęścia”, jakim są mistrzostwa. Ogólny obraz z tematów dopieranych do powyższych tytułów jest dowodem oderwania dziennikarzy od smutnej rzeczywistości w Polsce, a z drugie dbania o wizerunek krainy wiecznej szczęśliwości, gdzie tylko dziwnym zbiegiem okoliczności malkontenci nie mogą znaleźć swego miejsca w szeregu.
Prasy prospołecznej brak
„Przegląd” uchodzi za lewicowy tygodnik, ale jest on zainteresowany wyłącznie tematami związanymi z ogólno pojętą lewicowością obyczajową, nakierowaną na krytyce zarówno PiS jaki PO, bez zagłębiania się w problemy społeczne. Stała się prasową tubą Leszka Millera, udzielającego nieustanie na łamach „Przeglądu” wywiadów. Zapraszany jest też do redakcji tygodnika też Janusz Palikot, a trudno go posądzić o poglądy prospołeczne. Tak więc mamy osobliwą prasę lewicową w postaci „Przeglądu”. Brak zainteresowania tematami społecznymi jest normą w naszym kraju. Wszyscy w końcu musimy być piękni, bogaci i zdolni. Mniej zaradni, tzw. nieżyciowi oraz ich problemy nie mają czego szukać na łamach poczytnej prasy.
RobertHist