Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Chciałabym jednak czymś jeszcze się z Wami podzielić, mając oczywiście na uwadze dobro tego portalu.
Wiemy dobrze jakimi ignorantami są ludzie. Czasem sama selekcja niusów może nie być wystarczająca, aby do nich dotarło o co chodzi. Sama wiem z doświadczenia, że mówię o czymś ważnym po kilka razy, daję mnóstwo przykładów, a kiedy skończę się "produkować" okazuje się, że nadal nie jestem zrozumiana. Wydaje mi się, że nie każdy człowiek z zewnątrz może zrozumieć o co nam chodzi, czytając tylko suche informacje. Ludziom zwyczajnie nie chce się pomyśleć. Można ich próbować skłaniać do przemyśleń różnymi sposobami, oddziaływać na nich ironią, żartem, pokazywać różne punkty widzenia. Ale naprawdę ciężko jest się przebić ze swoim przekazem do tych, którzy całe życie są w szponach propagandy systemu. Powszechne media robią im pranie mózgu od dziecka, jak w sekcie.
Mówicie o tym, że ważne jest, aby nie odstraszać ludzi zbyt dosadnym komentarzem. Oczywiście można przyjąć taką taktykę. Tylko, jeżeli ktoś z zewnątrz przeczyta pozbawionego sensownej krytyki niusa, nie zrozumie o co chodzi i dlaczego akurat o tym piszemy, a następnie, aby jednak spróbować zrozumieć rozwinie sobie komentarze i załóżmy, że pierwszym i jedynym komentarzem na jaki natrafi w danej chwili będzie przykładowo : " ja pierdole", bo tak się zdarza, to nie wiem czy właśnie tym nie zostanie skutecznie odstraszony. Być może spróbuje zastanowić się i zrozumieć dlaczego ktoś napisał akurat "ja pierdole", ale raczej większość ludzi uzna nas za tych złych i wulgarnych.
I nie piszę tego, aby skrytykować tego typu słownictwo, gdyż czasem naprawdę nie da się użyć innego słowa i sama używam takich wyrażeń. Myślę tylko o tym jak to wygląda z punktu widzenia kogoś z zewnątrz.
Kolejną sprawą jest przekonywanie ludzi do nas poprzez okazywaną pomoc i wsparcie. Oczywiście to jest bardzo ważne. Jednak ja mam bardzo różne doświadczenia w tym temacie. Kiedyś myślałam, że każdy, kto otrzyma pomoc w walce o swoje prawa zrozumie, ba nawet zaakceptuje takich jak my. Niestety życie pokazało, że tak nie jest. Przez 6 lat miałam do czynienia z ludźmi ściganymi przez WKU. Rozpatrywanie ich czasem bardzo zawiłych spraw było moją prawdziwą pasją.
Naprawdę każdy, którego bilet do wojska został anulowany, dostał odroczenie, zmienił sobie kategorię lub nawet został wypuszczony z jednostki oznaczał dla mnie nie tylko wyrwanego ze szponów armii, ale i ze szponów propagandy systemu. Naiwnie myślałam, że tacy ludzie zmienili swoje poglądy i nie patrzyli już na mnie jak na UFO.
Kiedyś mój mąż zapytał mnie po co ja to wszystko robiłam. Czy ci ludzie utrzymują zemną jakiś kontakt lub wyślą chociaż smsa na święta.
Ja nigdy nie oczekiwałam od nikogo jakiejś wdzięczności. Choć nie powiem byli i tacy, którzy przez kilka tygodni wydzwaniali do mnie z pytaniem w jaki sposób mogą się odwdzięczyć lub nawet mi zapłacić. Z kilkoma osobami mam kontakt do dziś. Jednak większość całkowicie się ode mnie odcięła. Wielu nie powiedziało nawet słowa dziękuję. W momencie kiedy uzyskali pomoc, zrywali całkowicie kontakt. Wiem, że wielu z nich nadal uważa takich jak my za nienormalnych dziwaków. Można powiedzieć, że wykorzystali okazaną im pomoc, a w zamian nawet nie spróbowali zrozumieć o co mi chodzi i z czym tak naprawdę walczę. Podejrzewam, choć oczywiście nie wiem tego na pewno, że część ludzi, którym okazana jest pomoc w sprawach nielegalnych eksmisji czy wsparcie w walce z urzędami także jest przez nich zwyczajnie wykorzystywana, a nadal myślą o takich jak my źle. Może się mylę i bardzo chciałabym się mylić. Sama jednak miałam sytuację, kiedy człowiek, któremu pomagałam w walce z WKU po ok. trzech latach wysłał mi zdjęcie swojego plakatu wyborczego, jako kandydata z listy PiS, aby się pochwalić. Czyli nic nie zrozumiał i poszedł do władzy, która kiedyś chciała odebrać mu wolność i dotychczasowe życie, które sobie zbudował. Mój mąż zauważył także, że kiedy ja sama miałam problemy z powodu tego co robiłam przeciwko WKU, to niewielu z tych, którym pomogłam okazało mi wsparcie. Większość być może ze strachu, nie przyznawała się w ogóle, że miała zemną kiedykolwiek kontakt. Myślicie, że większość tych, którym obecnie okazywana jest pomoc, nie odwróci się od takich jak my, kiedy to my będziemy potrzebowali wsparcia.
Wybaczcie, że się tak rozpisałam, ale leżało mi to na duszy, więc postanowiłam się tym podzielić, tym bardziej, że komu miałabym to napisać jak nie Wam, przeciętni ludzie jak zwykle by mnie nie zrozumieli i wyśmiali.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Masz rację Yak. Dzięki za
Masz rację Yak. Dzięki za te miłe słowa. :)
Chciałabym jednak czymś jeszcze się z Wami podzielić, mając oczywiście na uwadze dobro tego portalu.
Wiemy dobrze jakimi ignorantami są ludzie. Czasem sama selekcja niusów może nie być wystarczająca, aby do nich dotarło o co chodzi. Sama wiem z doświadczenia, że mówię o czymś ważnym po kilka razy, daję mnóstwo przykładów, a kiedy skończę się "produkować" okazuje się, że nadal nie jestem zrozumiana. Wydaje mi się, że nie każdy człowiek z zewnątrz może zrozumieć o co nam chodzi, czytając tylko suche informacje. Ludziom zwyczajnie nie chce się pomyśleć. Można ich próbować skłaniać do przemyśleń różnymi sposobami, oddziaływać na nich ironią, żartem, pokazywać różne punkty widzenia. Ale naprawdę ciężko jest się przebić ze swoim przekazem do tych, którzy całe życie są w szponach propagandy systemu. Powszechne media robią im pranie mózgu od dziecka, jak w sekcie.
Mówicie o tym, że ważne jest, aby nie odstraszać ludzi zbyt dosadnym komentarzem. Oczywiście można przyjąć taką taktykę. Tylko, jeżeli ktoś z zewnątrz przeczyta pozbawionego sensownej krytyki niusa, nie zrozumie o co chodzi i dlaczego akurat o tym piszemy, a następnie, aby jednak spróbować zrozumieć rozwinie sobie komentarze i załóżmy, że pierwszym i jedynym komentarzem na jaki natrafi w danej chwili będzie przykładowo : " ja pierdole", bo tak się zdarza, to nie wiem czy właśnie tym nie zostanie skutecznie odstraszony. Być może spróbuje zastanowić się i zrozumieć dlaczego ktoś napisał akurat "ja pierdole", ale raczej większość ludzi uzna nas za tych złych i wulgarnych.
I nie piszę tego, aby skrytykować tego typu słownictwo, gdyż czasem naprawdę nie da się użyć innego słowa i sama używam takich wyrażeń. Myślę tylko o tym jak to wygląda z punktu widzenia kogoś z zewnątrz.
Kolejną sprawą jest przekonywanie ludzi do nas poprzez okazywaną pomoc i wsparcie. Oczywiście to jest bardzo ważne. Jednak ja mam bardzo różne doświadczenia w tym temacie. Kiedyś myślałam, że każdy, kto otrzyma pomoc w walce o swoje prawa zrozumie, ba nawet zaakceptuje takich jak my. Niestety życie pokazało, że tak nie jest. Przez 6 lat miałam do czynienia z ludźmi ściganymi przez WKU. Rozpatrywanie ich czasem bardzo zawiłych spraw było moją prawdziwą pasją.
Naprawdę każdy, którego bilet do wojska został anulowany, dostał odroczenie, zmienił sobie kategorię lub nawet został wypuszczony z jednostki oznaczał dla mnie nie tylko wyrwanego ze szponów armii, ale i ze szponów propagandy systemu. Naiwnie myślałam, że tacy ludzie zmienili swoje poglądy i nie patrzyli już na mnie jak na UFO.
Kiedyś mój mąż zapytał mnie po co ja to wszystko robiłam. Czy ci ludzie utrzymują zemną jakiś kontakt lub wyślą chociaż smsa na święta.
Ja nigdy nie oczekiwałam od nikogo jakiejś wdzięczności. Choć nie powiem byli i tacy, którzy przez kilka tygodni wydzwaniali do mnie z pytaniem w jaki sposób mogą się odwdzięczyć lub nawet mi zapłacić. Z kilkoma osobami mam kontakt do dziś. Jednak większość całkowicie się ode mnie odcięła. Wielu nie powiedziało nawet słowa dziękuję. W momencie kiedy uzyskali pomoc, zrywali całkowicie kontakt. Wiem, że wielu z nich nadal uważa takich jak my za nienormalnych dziwaków. Można powiedzieć, że wykorzystali okazaną im pomoc, a w zamian nawet nie spróbowali zrozumieć o co mi chodzi i z czym tak naprawdę walczę. Podejrzewam, choć oczywiście nie wiem tego na pewno, że część ludzi, którym okazana jest pomoc w sprawach nielegalnych eksmisji czy wsparcie w walce z urzędami także jest przez nich zwyczajnie wykorzystywana, a nadal myślą o takich jak my źle. Może się mylę i bardzo chciałabym się mylić. Sama jednak miałam sytuację, kiedy człowiek, któremu pomagałam w walce z WKU po ok. trzech latach wysłał mi zdjęcie swojego plakatu wyborczego, jako kandydata z listy PiS, aby się pochwalić. Czyli nic nie zrozumiał i poszedł do władzy, która kiedyś chciała odebrać mu wolność i dotychczasowe życie, które sobie zbudował. Mój mąż zauważył także, że kiedy ja sama miałam problemy z powodu tego co robiłam przeciwko WKU, to niewielu z tych, którym pomogłam okazało mi wsparcie. Większość być może ze strachu, nie przyznawała się w ogóle, że miała zemną kiedykolwiek kontakt. Myślicie, że większość tych, którym obecnie okazywana jest pomoc, nie odwróci się od takich jak my, kiedy to my będziemy potrzebowali wsparcia.
Wybaczcie, że się tak rozpisałam, ale leżało mi to na duszy, więc postanowiłam się tym podzielić, tym bardziej, że komu miałabym to napisać jak nie Wam, przeciętni ludzie jak zwykle by mnie nie zrozumieli i wyśmiali.