Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Podałeś przykład Karty z Lyonu jako dokument typowy dla ANARCHOSYNDYKALIZMU, a przecież to nie przypadek że ona została uchwalona przez Confederation Generale du Travail Syndicaliste Revolutionnaire (CGTSR) CGT-Syndykaliści Rewolucyjni. Myślisz że dlaczego się tak nazwali jesli nie dlatego, że CGT nie była już według nich syndykalizmem rewolucyjnym więc z niej wystąpili :-)
Komentarz wyżej wprost wyartykułowałem dlaczego we Francji do późna (bo do końcówki lat 30-tych) anarchosyndykaliści określali się mianem rewolucyjnych syndykalistów. Po prostu pojęcie anarchosyndykalizmu miało wówczas pejoratywny wydźwięk (za sprawą działania bolszewików). Dowodzi to tylko temu, że sami się tak określali, świadomie rezygnując się z określenia mianem anarchosyndykalistów. Z resztą świadomość i poczucie odrębności (w sensie jako wariacji/nurtu) wobec rewolucyjnego syndykalizmu nie musiało być jeszcze powszechne, bo ta granica była zwyczajnie cienka. Jednak, czy to wówczas, czy to zwłaszcza obecnie, tę odrębność względem rew. syndykalizmu jesteśmy w stanie dostrzec.
A anarchiści tak sobie nie wystąpili z CGT ;-), tylko w czasie wojny trzy frakcje wewnątrz CGT, (1) anarchosyndykalistyczna, (2) komunistyczna i (3) rewolucyjno syndykalistyczna, która dosłownie interpretowała zapis neutralności i niezależności od partii oraz głosiła samowystarczalność syndykalizmu (często określana była mianem "czystych syndykalistów") utworzyły Comité de Défense Syndicaliste, grupę opozycyjną wewnątrz CGT i jedyne co je łączyło to sprzeciw wobec wojny. Grupa ta po wojnie próbowała przejąć kontrolę nad CGT, co zakończyło się klęską po kongresie w Lille i następnie wyrzuceniem stronników CDS z CGT. To znowuż doprowadziło do powstania CGTR (poprzednika CGT-U) w której obok anarchosyndykalistów, na krótko kontrolujących konfederację, znaleźli się także komuniści i owi "czyści syndykaliści". Dopiero kiedy komuniści przejęli kontrolę nad CGT-U i doprowadzili do wstąpienia do Profinternu (co w praktyce oznaczało podporządkowanie Kominternowi) część anarchistów wystąpiła, lecz nie wszyscy (podobnie jak nie wszyscy wyrzuceni zostali bądź wystąpili z CGT).
Włoskie USI przed Wielką Wojną także było typową centralą rewolucyjno syndykalistyczną, w której oprócz anarchizmu znaleźli się inni rew. syndykaliści (w tym wielu nawet prowojennie nastawionych), po wojennych rozłamach i wykluczeniach, czy de facto po I Wojnie Światowej podczas Biennio Rosso stało się czysto anarchosyndykalistyczne.
Ty twierdzisz, że CGT dalej było rewolucyjnym syndykalizmem...
Oczywiście, iż pewien czas było po marginalizacji anarchistów w okolicach 1909/1910 roku. Z dnia na dzień, CGT nie przestało być rewolucyjno-syndykalistyczne, tylko po prostu nie było anarchistyczne. A kiedy przestało być rewolucyjno-syndykalistyczne? Najbezpieczniej jest uznać, iż w okolicach Wielkiej Wojny, wraz z zawiązywaniem więzów z SFIO, poparciem wojny i wstąpieniem (czy też proklamowaniem raczej) L’union sacrée.
Jak napisałem rewolucyjni syndykaliści odrzucili partie jako reformistyczne i dotyczyło to wszystkich partii z socjalistycznymi, marksistowskimi włącznie. Jeśli później część rewolucyjnych syndykalistów i część związków (np CGT) została podporządkowana partiom to znaczy że to już nie był rewolucyjny syndykalizm.
Ależ oczywiście, że tak i czy ktoś to zasadniczo kwestionował. Problem związany z dezaprobatą politykierstwa łączy się z jego granicą. I tu mocno jest widać różnice pomiędzy rew. syndykalizmem i anarchosyndykalizmem. Większość rew. syndykalistów pragnęła zachować neutralność i niezależność od partii politycznej (często, co powtórzę z uporem maniaka, także pragnęła zachować niezależność od anarchizmu), kwestionując sens walki politycznej, ale nie odbierali prawa do działania w partiach i udziału w wyborach. Często nie odrzucali także współpracy z partiami na zasadzie życzliwej neutralności, ale tak długo byliby skłonni to akceptować, tak długo aż konfederacja nie zostałaby podporządkowana partii. Anarchosyndykaliści wiadomo, negowali, odrzucali, itd. nie trzeba wyjaśniać.
przy czym anarchosyndykalizm ma pierwotny program rewolucyjnego syndykalizmu tzn związki mają być tym podmiotem zmian, dla reszty są to partie
Tak, ale jest to cecha łącząca wszystkie nurty rewolucyjnego syndykalizmu, więc łączyło to takich "czystych" rew. syndykalistów jak V. Griffuelhes oraz anarchosyndykalistów, jak inne wariacje i inne poglądy w obrębie rew. syndykalizmu. Jest to fundament (obok działalności bezpośredniej i akcji ekonomicznej) stanowiący podstawę dla tej "rodziny". Jednakże poza tym istniały spore różnice pomiędzy poszczególnymi poglądami, nurtami, ot np. wyżej opisany kwestia walki politycznej, ot. np. spór dotyczący stanowiska wobec państwa (Griffuelhes na tę sprawę uważał, że dopiero w praniu wyjdzie kwestia tego czy państwo jest potrzebne, czy wobec tego odbierzesz jednemu z ojców rew. syndykalizmu miano rew. syndykalisty?) czy nawet tej wizji przyszłości - w Karcie z Amiens masz wyłącznie ogólnikowo sformułowany postulat gospodarki zarządzanej przez producentów, co oznaczać może wszystko i nic, zależnie od interpretacji (co celowo było enigmatycznie spisywane, aby zadowolić wiele grup). Anarchosyndykaliści przedstawiali konkretny projekt.
Zasadniczo rozumiem o Ci chodzi, rozumiem Twoje stanowisko i to, że starasz się przekonać, iż rew. syndykalizm ewoluował a potem stał się tożsamy z anarchosyndykalizmem. Jak dla mnie zbytnio spłycasz wiele faktów ;) i nie uwzględniasz realiów, zawiłości i złożoności tematu. A on nie jest czarno-biały.
Co ciekawe uznają zarówno Kartę z Amiens, jak i Kartę z Lyonu :-)
I jeszcze Kartę Paryską i określają, że ich cel "oscyluje wokół wolnościowo ujmowanego projektu komunistycznego a odmową jakiejkolwiek ideologicznej etykiety". Ich chyba nie ma co na poważnie brać.
Na resztę, zwłaszcza Szwecję, odpowiadać nie mam siły, przepraszam.
"Wszelkie państwo to sojusz bogatych przeciwko biednym, sojusz posiadających władzę przeciwko tym, którymi rządzą" http://drabina.wordpress.com
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Podałeś przykład Karty z
Komentarz wyżej wprost wyartykułowałem dlaczego we Francji do późna (bo do końcówki lat 30-tych) anarchosyndykaliści określali się mianem rewolucyjnych syndykalistów. Po prostu pojęcie anarchosyndykalizmu miało wówczas pejoratywny wydźwięk (za sprawą działania bolszewików). Dowodzi to tylko temu, że sami się tak określali, świadomie rezygnując się z określenia mianem anarchosyndykalistów. Z resztą świadomość i poczucie odrębności (w sensie jako wariacji/nurtu) wobec rewolucyjnego syndykalizmu nie musiało być jeszcze powszechne, bo ta granica była zwyczajnie cienka. Jednak, czy to wówczas, czy to zwłaszcza obecnie, tę odrębność względem rew. syndykalizmu jesteśmy w stanie dostrzec.
A anarchiści tak sobie nie wystąpili z CGT ;-), tylko w czasie wojny trzy frakcje wewnątrz CGT, (1) anarchosyndykalistyczna, (2) komunistyczna i (3) rewolucyjno syndykalistyczna, która dosłownie interpretowała zapis neutralności i niezależności od partii oraz głosiła samowystarczalność syndykalizmu (często określana była mianem "czystych syndykalistów") utworzyły Comité de Défense Syndicaliste, grupę opozycyjną wewnątrz CGT i jedyne co je łączyło to sprzeciw wobec wojny. Grupa ta po wojnie próbowała przejąć kontrolę nad CGT, co zakończyło się klęską po kongresie w Lille i następnie wyrzuceniem stronników CDS z CGT. To znowuż doprowadziło do powstania CGTR (poprzednika CGT-U) w której obok anarchosyndykalistów, na krótko kontrolujących konfederację, znaleźli się także komuniści i owi "czyści syndykaliści". Dopiero kiedy komuniści przejęli kontrolę nad CGT-U i doprowadzili do wstąpienia do Profinternu (co w praktyce oznaczało podporządkowanie Kominternowi) część anarchistów wystąpiła, lecz nie wszyscy (podobnie jak nie wszyscy wyrzuceni zostali bądź wystąpili z CGT).
Włoskie USI przed Wielką Wojną także było typową centralą rewolucyjno syndykalistyczną, w której oprócz anarchizmu znaleźli się inni rew. syndykaliści (w tym wielu nawet prowojennie nastawionych), po wojennych rozłamach i wykluczeniach, czy de facto po I Wojnie Światowej podczas Biennio Rosso stało się czysto anarchosyndykalistyczne.
Oczywiście, iż pewien czas było po marginalizacji anarchistów w okolicach 1909/1910 roku. Z dnia na dzień, CGT nie przestało być rewolucyjno-syndykalistyczne, tylko po prostu nie było anarchistyczne. A kiedy przestało być rewolucyjno-syndykalistyczne? Najbezpieczniej jest uznać, iż w okolicach Wielkiej Wojny, wraz z zawiązywaniem więzów z SFIO, poparciem wojny i wstąpieniem (czy też proklamowaniem raczej) L’union sacrée.
Ależ oczywiście, że tak i czy ktoś to zasadniczo kwestionował. Problem związany z dezaprobatą politykierstwa łączy się z jego granicą. I tu mocno jest widać różnice pomiędzy rew. syndykalizmem i anarchosyndykalizmem. Większość rew. syndykalistów pragnęła zachować neutralność i niezależność od partii politycznej (często, co powtórzę z uporem maniaka, także pragnęła zachować niezależność od anarchizmu), kwestionując sens walki politycznej, ale nie odbierali prawa do działania w partiach i udziału w wyborach. Często nie odrzucali także współpracy z partiami na zasadzie życzliwej neutralności, ale tak długo byliby skłonni to akceptować, tak długo aż konfederacja nie zostałaby podporządkowana partii. Anarchosyndykaliści wiadomo, negowali, odrzucali, itd. nie trzeba wyjaśniać.
Tak, ale jest to cecha łącząca wszystkie nurty rewolucyjnego syndykalizmu, więc łączyło to takich "czystych" rew. syndykalistów jak V. Griffuelhes oraz anarchosyndykalistów, jak inne wariacje i inne poglądy w obrębie rew. syndykalizmu. Jest to fundament (obok działalności bezpośredniej i akcji ekonomicznej) stanowiący podstawę dla tej "rodziny". Jednakże poza tym istniały spore różnice pomiędzy poszczególnymi poglądami, nurtami, ot np. wyżej opisany kwestia walki politycznej, ot. np. spór dotyczący stanowiska wobec państwa (Griffuelhes na tę sprawę uważał, że dopiero w praniu wyjdzie kwestia tego czy państwo jest potrzebne, czy wobec tego odbierzesz jednemu z ojców rew. syndykalizmu miano rew. syndykalisty?) czy nawet tej wizji przyszłości - w Karcie z Amiens masz wyłącznie ogólnikowo sformułowany postulat gospodarki zarządzanej przez producentów, co oznaczać może wszystko i nic, zależnie od interpretacji (co celowo było enigmatycznie spisywane, aby zadowolić wiele grup). Anarchosyndykaliści przedstawiali konkretny projekt.
Zasadniczo rozumiem o Ci chodzi, rozumiem Twoje stanowisko i to, że starasz się przekonać, iż rew. syndykalizm ewoluował a potem stał się tożsamy z anarchosyndykalizmem. Jak dla mnie zbytnio spłycasz wiele faktów ;) i nie uwzględniasz realiów, zawiłości i złożoności tematu. A on nie jest czarno-biały.
I jeszcze Kartę Paryską i określają, że ich cel "oscyluje wokół wolnościowo ujmowanego projektu komunistycznego a odmową jakiejkolwiek ideologicznej etykiety". Ich chyba nie ma co na poważnie brać.
Na resztę, zwłaszcza Szwecję, odpowiadać nie mam siły, przepraszam.
"Wszelkie państwo to sojusz bogatych przeciwko biednym, sojusz posiadających władzę przeciwko tym, którymi rządzą"
http://drabina.wordpress.com