Dodaj nową odpowiedź

Trafnie to ująłeś, ja

Trafnie to ująłeś, ja zawsze komentuję takie różnice w mentalności tezą Marksa: Byt kształtuje świadomość. Dlatego nie mam do nikogo pretensji, i nie dziwi mnie wcale że są takie różnice między ludźmi wyznającymi niby ten sam światopogląd, często naprawdę łatwiej dogadać się z kimś kto w ogóle nie uważa się za żadnego anarchistę, albo nawet myśli że jest prawicowcem bo np. chodzi do kościoła. Pewnie też jest tak że jeśli masz możliwość działania jako aktywista, to po pierwsze już znaczy że masz jakiś kapitał społeczny, grupę przyjaciół, ludzi którzy cię doceniają, szanują, i chwalą cię za twoje działania i już czujesz się dzięki temu lepiej w systemie który jest..jeśli jeszcze żyjesz w szczęśliwym związku i masz dzieci i państwowa pracę..para uchodzi przez wentyl bezpieczeństwa..Rewolucja może sobie być za sto, może dwieście lat, ważne że my dołożymy do niej swoje trzy grosze..? jeżeli natomiast chciałbyś nie wiadomo co robić, a gówno możesz, i otoczony jesteś ludźmi z którymi nie ma sensu nawet o tym gadać tym bardziej radykalne masz poglądy, zwłaszcza jeśli nie umiesz znaleźć sobie miejsca na tym pojebanym świecie: w systemie kapitalistycznym i wśród ludzi przez ten system wypaczonych, którzy cię kompletnie nie rozumieją i ciosają ci kołki na głowie, uważają za dewianta. System cię gnoji, a ludzie ci jeszcze dokładają, mówiąc ci np. że sam jesteś sobie winien. Najgorsze jest to że tacy jak my nie mają siły przebicia i nawet jeśli mają coś do powiedzenia to i tak nikt nie będzie słuchał takich "nieudaczników",wolą słuchać schludnie wyglądających ludzi, którzy maja dobra pracę. Ja np. coraz mniej wogóle potrafię dogadywać się z ludźmi i ogarnia mnie coraz częściej wrażenie że wszyscy maja do mnie wąty i patrzą na mnie krzywo, chociaż był czas że miałem wielu znajomych i lubiłem być wśród ludzi. Wiem że pewnie powinienem wpierw uporać się z własnymi problemami zanim będe próbował robić coś dla innych, ale wątpię czy dotrwam, z mojej perspektywy łatwiej byłoby już walczyć realnie z widzialnym wrogiem z krwi i kości, z karabinem w rękach niż z czymś tak mglistym i nieokreślonym, gdzie nie wiadomo naprawdę kto jest wrogiem, a kto przyjacielem, i pewnie nie raz mijaliśmy się na ulicy nie wiedząc nawet że jesteśmy towarzyszami z jednej drużyny i moglibyśmy wspólnie zrobić coś wielkiego. Liczę na to że kiedyś się jednak spotkamy i stworzymy wspólnie jakąś inicjatywę, jest to właściwie ostatnia rzecz w którą jeszcze wierzę w swoim życiu, bo w inne dawno już właściwie przestałem wierzyć i stały się dla mnie karykaturą, i sądzę że nie jestem w tym odosobniony, w końcu jestem zwykłym poraniony przez życie człowiekiem jakich wielu jest na świecie.

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.