Dodaj nową odpowiedź
Wywiad z byłym pracownikiem SPZZLO Warszawa-Żoliborz
Yak, Śro, 2012-06-13 11:48 Prawa pracownika | PublicystykaSamodzielny Publiczny Zespół Zakładów Lecznictwa Warszawa-Żoliborz otrzymał w konkursie Najgorszy Pracodawca 2011 r. drugie miejsce. Powodem były zgłaszane przez pracowników zachowania dyrektor zakładu, która ma na swoim koncie między innymi: dbanie jedynie o własne interesy pod pretekstem promowania zakładu, zwalnianie pracowników o odmiennym zdaniu bądź nie wykazujących “odpowiedniej” lojalności osobistej, brak tolerancji - prześladowanie ze względu na odmienny światopogląd, orientację seksualną itp., bulwersujący proces rozstawania się z pracownikami przechodzącymi na emeryturę, przykłady wyrzucania lekarzy przed emeryturą, po 40 latach pracy, dbanie jedynie o medialny wizerunek, bez interesowania się warunkami pracy... Poniżej przedstawiamy wywiad przeprowadzony przez Związek Syndykalistów Polski z jedną z byłych pracownic zakładu.
SPZZLO Warszawa-Żoliborz znalazł się na liście laureatów konkursu „Najgorszy Pracodawca Roku”. Proszę powiedzieć co skłoniło pracowników do oddania głosu na swój Zakład.
Myślę, że nadzieja, że jeśli nagłośni się sytuacje panującą w Zakładzie, to coś wreszcie się zmieni.
O jakie zmiany chodzi
Przede wszystkim takie, które dadzą poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa. Że przyjście do pracy nie będzie stale podnosić poziomu adrenaliny, że nie będziemy zaskakiwani informacjami, że znowu kogoś wyrzucono z pracy, że przeprowadzane reorganizacje w zakładzie nie zawsze przemyślane doprowadzają jedynie do większego obciążenia pracą bez gratyfikacji finansowej, że odmienne niż szefa zdanie pracownika nawet jeśli pracownik ma w konsekwencji rację jest niewybaczalne i będzie miało w przyszłości negatywne konsekwencje.
Czy to znaczy, że w SPZZLO Warszawa-Żoliborz panuje rodzaj dyktatury?
To prawda, to trochę tak jak w okresie realnego socjalizmu – pierwszy sekretarz miał zawsze racje. Otoczenie sekretarza było innego zdania, ale by się nie narazić to jedni klaskali z aprobatą, a inni po prostu siedzieli cicho.
No tak, ale przejdźmy do konkretów – część pracowników odeszła z SPZZLO Warszawa-Żoliborz.
Odeszła albo została zwolniona. Ci którzy sami zrezygnowali nie chcieli dopuścić, aby ich wyrzucono, gdy współpraca z Dyrekcją stała się niemożliwa. Gdy nie mogli już dłużej akceptować atmosfery plotek, pomówień, i intryg. Współpracy w której polecenia wydawane są ustnie, w której dyrektor nie chce pamiętać o nietrafnych decyzjach i błędami za nie obciąża podległy personel. Atmosfery lizusostwa i służalczości, nieobiektywnej oceny pracowników, a tym samym ich wynagrodzeń finansowych. Zatrudniania znajomków bez sprawdzenia ich kwalifikacji. Publiczne podkreślania swoich sympatii np. zdanie „nie ukrywam, że najbliższa mojemu sercu jest przychodnia" ...i tu pada nazwa. Ci którzy sami odeszli nie chcieli dłużej uczestniczyć w kreowaniu wizerunku nieomylnego wodza obwieszonego zdobytymi statuetkami.
No właśnie, Zakład zdobywa nagrody, to chyba nie jest taki zły?
Zakład nie jest zły i większość ludzi w im zatrudnionych jest OK., W zakładzie problemem jest dyrektor – kobieta zakochana przede wszystkim w sobie, dla której wizerunek medialny jest najważniejszy, która najwyraźniej zapomniała gdzie pracuje, zapomniała, że jej zawodowym obowiązkiem jest zabezpieczanie opieki medycznej a nie udzielanie wywiadów w mediach. Również dlatego ludzie odchodzą z SPZZLO Warszawa-Żoliborz lub myślą o zmianie pracy.
Czy to znaczy, że ta większość co pozostała akceptuje obecny stan rzeczy?
Pewnie część akceptuje, bo czerpie z tego własne korzyści, ale większość po prostu nie ma wyboru. Przecież ludzie muszą pracować, część z nich jest w wieku emerytalnym więc nie mają wyjścia, ale na pewno zmiany w SPZZLO Warszawa-Żoliborz przyjęliby z ulgą i radością.
Dziękujemy za udzielenie wywiadu.
Przeczytaj więcej o wynikach konkursu na Najgorszego Pracodawcę 2011 r.