Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
W ogóle, o co w tym chodzi, że obrońcy własności intelektualnej używają argumentu o jakichś "twórcach" i autorach, tak jakby prawa patentowe i IP nie należały w większości do korporacji, które z autorami mają tyle wspólnego, że z reguły ich zwyczajnie wyzyskują (i to w najgorszy możliwy sposób, bo zawłaszczają czyjąś kreatywność, ostatni bastion wolności)?
Swoją drogą zastanawiam się, czy jak ja bym moje uliczne malunki i teksty objął IP, to czy mógłbym sobie zakazać ich fotografowania itd. - no bo mur jest czyiś, ale warstwa farby, którą na niego nałożyłem - moja. I teraz co? Ja też mam prawo zabronić ludziom patrzenia na to, jeśli nie uiszczą opłaty?
Twórców w tym społeczeństwie się po prostu gwałci wszem i wobec, mimo że budują atmosferę miasta i generują zyski dla mieszkańców (tak, tak, słynna atrakcyjność inwestycyjna; patrzcie na Berlin). A jedynym pomysłem na życie ze sztuki wg twórczych stowarzyszeń jest obrona interesów korporacji. Kit, że wprowadzone zmiany uderzają w całe społeczeństwo (w nich również i to niekiedy bardziej - zawsze najpierw oszczędza się na kulturze), ale musimy mieć zasadę:
stworzyłem coś, więc jak chcesz na to patrzeć, płać, albo idź do więzienia.
Nie wiem, jakim trzeba być psychopatycznym skurwielem, żeby coś takiego popierać.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
W ogóle, o co w tym chodzi,
W ogóle, o co w tym chodzi, że obrońcy własności intelektualnej używają argumentu o jakichś "twórcach" i autorach, tak jakby prawa patentowe i IP nie należały w większości do korporacji, które z autorami mają tyle wspólnego, że z reguły ich zwyczajnie wyzyskują (i to w najgorszy możliwy sposób, bo zawłaszczają czyjąś kreatywność, ostatni bastion wolności)?
Swoją drogą zastanawiam się, czy jak ja bym moje uliczne malunki i teksty objął IP, to czy mógłbym sobie zakazać ich fotografowania itd. - no bo mur jest czyiś, ale warstwa farby, którą na niego nałożyłem - moja. I teraz co? Ja też mam prawo zabronić ludziom patrzenia na to, jeśli nie uiszczą opłaty?
Twórców w tym społeczeństwie się po prostu gwałci wszem i wobec, mimo że budują atmosferę miasta i generują zyski dla mieszkańców (tak, tak, słynna atrakcyjność inwestycyjna; patrzcie na Berlin). A jedynym pomysłem na życie ze sztuki wg twórczych stowarzyszeń jest obrona interesów korporacji. Kit, że wprowadzone zmiany uderzają w całe społeczeństwo (w nich również i to niekiedy bardziej - zawsze najpierw oszczędza się na kulturze), ale musimy mieć zasadę:
stworzyłem coś, więc jak chcesz na to patrzeć, płać, albo idź do więzienia.
Nie wiem, jakim trzeba być psychopatycznym skurwielem, żeby coś takiego popierać.