Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Nie, 2012-07-08 23:58
Problemem nie jest działanie li tylko w nadbudowie, czy szczytną chęć (ale nie środki raf!) zmienienia świadomości. Tego dokonuje także zryw rewolucyjny, nadbudowa jest ważna. Należy pamiętać, że to sama rewolucja jest wychowaniem "wychowawców" (Tezy o Feuerbachu). Problemem jest awangardyzm (vanguardism), który pomimo, że wychodzi z założenia że dany stopień istnienia klasy jako klasy dla siebie nie zależy od odosobnionych okoliczności skupia się na akcjach małych grup działających według zasady: wszystko albo nic. Jeśli o tym pamięta insurekcjonista, że odosobnione działanie nie jest doświadczeniem klasowym - wie że wychowanie, które przyjdzie w boju/pracy/oporze musi być w jakimś stopniu doświadczeniem masowym. To nie jest bajeczka o "fetyszu masy" na lewicy! Pierwszy anarchista z bombą za pazuchą z pewnością otworzył oczy wielu, ale powtarzalność tej czynności nie ma sensu w momencie, w którym władza nauczyła się robić użytek z takiego postępowania, a nawet nasladować je i symulować do swoich celów (jeśli ziarno prawdy zawiera się w ludowej mądrości zamachy jedenastego września 2001 r. były inside job i służyły partykularnym interesom elit usa). Podobnym zagrożeniem do odosobnionych działań insurekcyjnych podszytych awangardyzmem jest iwentyzm (eventism) czyli proponowane przez różne grupy (nieco na zasadzie przeciwwagi dla postpolityki, ale bez jej skuteczności z uwagi na brak dostępu do przychylnych mediów) małe akcje, drobne pikiety nie budujące czytelnej linii grupy i jednocześnie (!!!) nie mające na celu rozszerzenia grupy (!!!!!). Nie chodzi o to że we (wcale nie skrajnych ale jak najbardziej powszechnych!) "działaniach" sprowadza się do tego co wszyscy dobrze znamy - clicktywizmu, ale także do tego, że będąc doświadczeniem bazowym oporu sprawia, że ruch pojmuje siebie jako polityczny flashmob. Nie przychodźmy tylko z parasolami do tych na których w danym momencie kapie, ale tak budujmy nasze akcje, by ludzie przyłączali się do nas. Nie jestem taki mądry i nie wiem jak konkretnie - bo właśnie wszyscy już zaangażowani m u s z ą ustalić to wspólnie, m u s z ą działać w maksymalnym zbliżeniu do formy organizacji polityczno-gospodarczo-ekonomiczno-etycznej, jaką w s p ó l n i e postulują. Jedność - różność - wspólność!
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Problemem nie jest
Problemem nie jest działanie li tylko w nadbudowie, czy szczytną chęć (ale nie środki raf!) zmienienia świadomości. Tego dokonuje także zryw rewolucyjny, nadbudowa jest ważna. Należy pamiętać, że to sama rewolucja jest wychowaniem "wychowawców" (Tezy o Feuerbachu). Problemem jest awangardyzm (vanguardism), który pomimo, że wychodzi z założenia że dany stopień istnienia klasy jako klasy dla siebie nie zależy od odosobnionych okoliczności skupia się na akcjach małych grup działających według zasady: wszystko albo nic. Jeśli o tym pamięta insurekcjonista, że odosobnione działanie nie jest doświadczeniem klasowym - wie że wychowanie, które przyjdzie w boju/pracy/oporze musi być w jakimś stopniu doświadczeniem masowym. To nie jest bajeczka o "fetyszu masy" na lewicy! Pierwszy anarchista z bombą za pazuchą z pewnością otworzył oczy wielu, ale powtarzalność tej czynności nie ma sensu w momencie, w którym władza nauczyła się robić użytek z takiego postępowania, a nawet nasladować je i symulować do swoich celów (jeśli ziarno prawdy zawiera się w ludowej mądrości zamachy jedenastego września 2001 r. były inside job i służyły partykularnym interesom elit usa). Podobnym zagrożeniem do odosobnionych działań insurekcyjnych podszytych awangardyzmem jest iwentyzm (eventism) czyli proponowane przez różne grupy (nieco na zasadzie przeciwwagi dla postpolityki, ale bez jej skuteczności z uwagi na brak dostępu do przychylnych mediów) małe akcje, drobne pikiety nie budujące czytelnej linii grupy i jednocześnie (!!!) nie mające na celu rozszerzenia grupy (!!!!!). Nie chodzi o to że we (wcale nie skrajnych ale jak najbardziej powszechnych!) "działaniach" sprowadza się do tego co wszyscy dobrze znamy - clicktywizmu, ale także do tego, że będąc doświadczeniem bazowym oporu sprawia, że ruch pojmuje siebie jako polityczny flashmob. Nie przychodźmy tylko z parasolami do tych na których w danym momencie kapie, ale tak budujmy nasze akcje, by ludzie przyłączali się do nas. Nie jestem taki mądry i nie wiem jak konkretnie - bo właśnie wszyscy już zaangażowani m u s z ą ustalić to wspólnie, m u s z ą działać w maksymalnym zbliżeniu do formy organizacji polityczno-gospodarczo-ekonomiczno-etycznej, jaką w s p ó l n i e postulują. Jedność - różność - wspólność!