Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Pewnie, że tak - dużo ropy (i innych surowców), mało ludzi i przy odrobinie sprytu mamy jedno z najbogatszych państw świata (70 proc. wydobycia ropy to państwowy Statoil). Oczywiście można zachwycać się państwem dobrobytu jakie stworzyli Norwegowie ale podstawy tego sukcesu już takie zachwycające nie są. Opieranie gospodarki na eksporcie surowców nie jest niczym niezwykłym ale ograniczanie korzyści wynikających z samego tylko istnienia tych surowców do wybranej grupy ludzi raczej zbytnio etyczne nie jest - i bez znaczenia jest tu czy uprzywilejowanie wynika z przyczyn korporacyjnych, państwowych czy narodowościowych. Trochę to tak jakby Norwegia była kompanią naftową. Do tego stosującą częściowy outsourcing w postaci importu siły roboczej. Nikt nie może powiedzieć, że zawdzięcza swojej pracy istnienie złóż surowców, zatem stanowią one dziedzictwo całej ludzkości.... A same zarobki, cóż trudno się spodziewać aby państwo, które dzięki ropie funkcjonuje kiepsko opłacało osoby pracujące przy wydobyciu - zarobek czy socjal, jeden wydatek. Nie wiem ile w tym prawdy ale podobno norweska ropa jest bliska wyczerpaniu a wydobycie coraz mniej opłacalne i coraz bardziej oparte na automatyce - być może wkrótce zobaczymy jak im pójdzie bez ropy.
Porównanie do Polski jest bez sensu, w Polsce nie ma obecnie praktycznie żadnej produkcji, która nie mogłaby zostać przeniesiona do innego kraju w stosunkowo krótkim czasie i przy ograniczonych kosztach. A ropy przenieść się nie da. Nawet próba przejęcia kontroli nad tymi zasobami byłaby równoznaczna z poważnym kryzysem politycznym, być może nawet z wojną.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Pewnie, że tak - dużo ropy
Pewnie, że tak - dużo ropy (i innych surowców), mało ludzi i przy odrobinie sprytu mamy jedno z najbogatszych państw świata (70 proc. wydobycia ropy to państwowy Statoil). Oczywiście można zachwycać się państwem dobrobytu jakie stworzyli Norwegowie ale podstawy tego sukcesu już takie zachwycające nie są. Opieranie gospodarki na eksporcie surowców nie jest niczym niezwykłym ale ograniczanie korzyści wynikających z samego tylko istnienia tych surowców do wybranej grupy ludzi raczej zbytnio etyczne nie jest - i bez znaczenia jest tu czy uprzywilejowanie wynika z przyczyn korporacyjnych, państwowych czy narodowościowych. Trochę to tak jakby Norwegia była kompanią naftową. Do tego stosującą częściowy outsourcing w postaci importu siły roboczej. Nikt nie może powiedzieć, że zawdzięcza swojej pracy istnienie złóż surowców, zatem stanowią one dziedzictwo całej ludzkości.... A same zarobki, cóż trudno się spodziewać aby państwo, które dzięki ropie funkcjonuje kiepsko opłacało osoby pracujące przy wydobyciu - zarobek czy socjal, jeden wydatek. Nie wiem ile w tym prawdy ale podobno norweska ropa jest bliska wyczerpaniu a wydobycie coraz mniej opłacalne i coraz bardziej oparte na automatyce - być może wkrótce zobaczymy jak im pójdzie bez ropy.
Porównanie do Polski jest bez sensu, w Polsce nie ma obecnie praktycznie żadnej produkcji, która nie mogłaby zostać przeniesiona do innego kraju w stosunkowo krótkim czasie i przy ograniczonych kosztach. A ropy przenieść się nie da. Nawet próba przejęcia kontroli nad tymi zasobami byłaby równoznaczna z poważnym kryzysem politycznym, być może nawet z wojną.