Dodaj nową odpowiedź
Wojciech Karpieszuk, działania mediów oraz społeczny sadyzm
Akai47, Czw, 2012-09-06 23:25 Lokatorzy | PublicystykaWczoraj, po długim dniu miałam napisać oświadczenie w sprawie nierzetelnego opisania sprawy lokatorki, która została eksmitowana z kamienicy przy ul. Hożej w Warszawie. Nie zdążyłam, a dziś koledzy wysłali mi kopię artykułu Wojeciecha Karpieszuka z Gazety Wyborczej, zatytułowanego „Dramatyczna eksmisja? Widzieliśmy populistyczny cyrk”. Ten tekst nie może pozostać bez komentarza.
Karpieszuk kieruje swój żal do anarchistów, w tym do tego portalu - Centrum Informacji Anarchistycznej. Skarży się, jakobyśmy nie poinformowali czytelników i mediów, że lokatorka nie będzie eksmitowana na bruk i że nie ma o tym fakcie wzmianki na CIA.
Zanim dogłębniej przeanalizujemy sytuację, warto sprawdzić, o czym same media zapomniały wspomnieć, zarówno Gazeta Wyborcza, jak i inne.
Najpierw, trzeba zauważyć z pewną ironią: tytuł „dramatyczna eksmisja”, na który skarży się Karpieszuk, nie jest tytułem artykułu na naszym portalu, ale nagłówkiem z mediów, w tym Gazety Wyborczej, czy Onetu.
Mam kilka pretensji do mediów. Bo zachowali się jak sępy, próbując fotografować kobietę eksmitowaną, niezależnie od jej woli. Bo mieszają im się fakty. Bo nie interesuje ich to, co lokatorzy mają do powiedzenia.
Tak właśnie było wczoraj. Widzieliśmy, jak rzeczniczka miasta mówiła, że lokatorka miała zadłużenie. Choć mieliśmy ze sobą dowody na to, że to nie jest prawdą, niektórzy „dziennikarze” nie chcieli nawet obejrzeć papierów i podali, że kobieta była zadłużona. W rzeczywistości, spółka, która kupiła jej budynek sztucznie naliczała fikcyjne zadłużenie. Sąd potem stwierdził, że te długi były fikcyjne i umorzył jakiekolwiek roszczenia finansowe spółki Dore wobec lokatorki.
Dalej - wyrok o eksmisji nie był prawomocny. Złożono apelację i 6 grudnia miała się odbyć sprawa z powództwa pani Teresy.
Teresa jest uczciwą lokatorką i kwalifikowała się do przydziału lokalu komunalnego. Jest obecnie drugą osobą na liście w Warszawie Śródmieście. Można więc było poczekać z eksmisją. Tyle tylko, że spółka chciała szybciej osiągnąć zysk. I tylko dlatego w ten sposób potraktowano tę kobietę.
Ta sytuacja była opisywana wielokrotnie, nie tylko na CIA. Choćby tu są informacje, skopiowane z apelu kolektywu Syrena.
Karpieszuk radzi, że działacze powinni najpierw zobaczyć, gdzie lokatorzy mają zostać eksmitowani i daje do rozumienia, że jak ktoś dostaje pokój z kuchnią, to wszystko jest OK. Pisze o 15 metrowym lokalu, gdzie miała mieszkać z synem w ten sposób: „ Nie mogę się nadziwić, że ktoś nie chce tam zamieszkać.”
Tu warto się głębiej zastanowić na temat tego twierdzenia, oraz na temat działania mediów w niektórych sprawach.
To właśnie działania mediów wypadałoby nazwać jednym wielkim cyrkiem. To jest prawdziwy cyrk, gdzie ludzkie tragedie są eksponowane często przez pryzmat neoliberalnej ideologii, czy malowania bardzo jednostronnego obrazu sytuacji.
Na przykład można przytoczyć wiele różnych artykułów, gdzie ludzie nie mający długów są przedstawiani jako dłużnicy. Lub gdzie są podane informacje o długu, co ma powodować, że dana osoba nadaje się „tylko do odstrzału” przez internetowych hejterów. Ale rzadko podawana jest jakakolwiek rzetelna informacja o rzeczywistych przyczynach długów, a jeszcze rzadziej można dostrzec ślad jakiejkolwiek empatii. Wiedza o przyczynach powstania długu jest bardzo ważna, szczególnie w przypadku, gdy jednym z najważniejszych powodów zadłużenia są nieprawidłowo naliczane kary umowne i bezpodstawne stosowanie zawyżonej 3% stawki odtworzeniowej, jako podstawy czynszu. Np. kilka dni temu zgłosiła się do nas rodzina, która od zawsze płaciła czynsz. Ale kiedyś powstał błąd przy realizowaniu jakiejś formalności. Nie z ich winy. Administracja i tak zawsze dostawała swój czynsz. Jednak w pewnym momencie, jakiś urzędnik postanowił nałożyć 3 procentową stawkę odtworzeniową na 3 lata wstecz. I nagle rodzina, która nigdy nie zalegała z czynszem miała zadłużenie na prawie 20 tys. zł. Czy to wyjątek? Wcale nie. W zeszłym tygodniu mieliśmy trzy takie sprawy. A są ich setki. Nawet miasto musiało przyznać, że ogromna część zadłużenia jest wynikiem takich bezpodstawnych kar.
Dlatego potrzebna jest głębsza refleksja na ten temat, a nie jedynie sięganie po najbardziej prymitywne argumenty, które nie są nawet w większości oparte na prawdziwych informacjach. To jest prawdziwy, neoliberalny populizm, zachęcający ludzi do wirtualnego mobbingu osób biednych przy pomocy forów internetowych, wirtualnym polowaniom na czarownice przeciw osobom „niepożądanym”, jak dłużnicy, bezrobotni, itd.
(Zmieniając trochę temat, jestem ciekawa, co Karpieszuk powie na temat komentarzy pod artykułem na GW, które zniknęły. Wczoraj było ich ponad 2700, w tym wiele wspierających Komitet. Dziś nie ma ich w sieci. Czy były one aż tak bolesne dla redakcji?)
Wracam do podstawowego pytania. Kto by nie chciał mieszkać w jednym pokoju o powierzchni mieszkalnej wynoszącej 15 m, razem z synem?
Pewnie jestem nienormalna, bo ja bym nie chciała. Nie chciałabym mieszkać w 15 metrowym pokojem, ani z synem, ani z kochankiem, bo człowiek po prostu potrzebuje trochę przestrzeni.
Jak wygląda obecna sytuacja? Oferowane są mieszkania z powierzchnią 5m2 na osobę. Jak wszyscy wiemy, to są standardy więzienne, a nie warunki mieszkalne dla kogoś, kto chce normalnie żyć i się rozwijać.
Jeśli ktoś myśli, że to są godne warunki mieszkaniowe, niestety w takim przypadku jest tylko jedna diagnoza: mieszkał za długo w kraju, gdzie ludzie są traktowani jak śmieci, wyprano mu mózg i uważa że to jest normalne. Ale to nie jest normalne.
Lokatorkę spotkała niesprawiedliwość. Zapłaciła za decyzje państwa, za chciwość inwestorów, a potem dano jej najmniejszą możliwą przestrzeń do życia. Tak jakby problemem była jej wieloletnia obecność w tym mieszkaniu, a nie chory system prywatyzacji i spekulacji nieruchomościami.
Za to, że przypadkiem otrzymała przydział lokalu w tym budynku, a nie innym, pozbawiono ją domu i musiała się zgodzić na drastyczne obniżenie standardu mieszkaniowego, a zatem i standardu życia. Czy to ma być normalne?
Pan Karpieszuk póki co nie jest w złej sytuacji. Ale może też kiedyś straci pracę w związku z redukcjami w Gazecie, podupadnie na zdrowiu, czy wpadnie w zadłużenie z powodu niefortunnego przypadku. Może wtedy zacznie myśleć inaczej. Z gospodarką coraz gorzej, może więc to już nastąpi całkiem niedługo?
Gdy czyta się o tym siedząc w wygodnym fotelu, można sobie komentować: dlaczego ta pani jest tak wymagająca, przecież lokatorzy na nic lepszego nie zasługują. Uważam to za kolejny objaw tego, co nazywam społecznym sadyzmem. Co to jest społeczny sadyzm? To jest taka reakcja ludzi, którzy są traktowani w sposób nieludzki. Zachowują się jak zwierzęta pozbawione wszelkiej empatii, które wyładowują swoją agresję na przypadkowych osobach. W Polsce, jest to już masowe zjawisko. Ludzie chcą upokorzyć innych za to, że sami żyją w nędzy.
Panie Karpieszuk, skończ Pan ze swoim cyrkiem. Napisał pan: "Wciskanie na siłę, że komuś dzieje krzywda, kiedy się nie dzieje, jest - delikatnie mówiąc – nieuczciwe". Jest jednak sporo osób w Warszawie, które stwierdzą, że pańskie wciskanie na siłę bajki, że krzywda się NIE dzieje, choć dla każdego myślącego człowieka jest oczywiste, że krzywda się dzieje, jest objawem braku ludzkich odruchów, czyli – delikatnie mówiąc – skurwysyństwem.