Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Nie, 2012-09-16 17:41
Twierdzę, że akademicką dysputę wygrał XardaS. Jego argumentacji prawniczej nie podważono. In fraudem legis - Contra legis -- sprawa aksjologiczna, czy wolno regulować to, czego bezpośrednio nie reguluje kodeks (rozwijając zakres działania prawa ponad to, co literalnie stanowi). O to przecież trwa ciągły spór od radców prawnych, przez sędziów, po konstytucjonalistów, ile substancji a ile ducha przepisów. Więc i ten spór to powieli i nie znajdzie rozstrzygnięcia, bo w jakiejś mierze jest to kwestia arbitralnej, subiektywnej postawy aksjologicznej i wartościowania.
No więc tak się składa, że w anarchizmie posiłkujemy się rozbiorem funkcjonalnym, nie abstrakcyjnym. Gram praktyki jest więcej wart niż tona teorii. Inaczej reprodukujemy społeczeństwo z delegacją pracy (poczucia sprawiedliwości, osądu) i kastą interpretatorów prawa (konflikt klasowy staje się dyskursywny, nie rzeczywisty -- między prawoznawcami stojącymi na opozycyjnych stanowiskach). Celem jest dążenie do radykalnej redukcji prawodawstwa odgórnie stanowionego (odzwierciedlającego interesy klasowe); idealnie: zniesienia.
Dla pracownika w czysto materialnym sensie nie ma znaczenia, czy jest zatrudniony wg umowy o pracę, czy wg umowy o dzieło z rekompensacją składek i praw (przez np. dodatkowe ubezpieczenie -- dajmy na to, "od utraty pracy"), czy na czarno, ale za stawkę brutto odpowiadającą tej pierwszej. Ale każde z podejść ma inny "próg wejścia" do ustabilizowanych, zorganizowanych zabezpieczeń przy założonym stopniu świadomości pracowników. W kapitalizmie trzeba tego ludzi uczyć, w gospodarce egalitarystycznej jest to naturalna jej konsekwencja, z powodu bezpośredniej partycypacji interesariuszy. Ale wtedy odpada też i część motywacji stojących za tymiż zabezpieczeniami.
Na teraz jednak, w tym momencie historycznym i praktyką prawną, państwo kiedy chce, potrafi doskonale skryminalizować i spenalizować obchodzenie prawa. Vide casus dopalaczy, Amber Gold, albo spraw zw. z własnością intelektualną. Dlatego spór pozostaje akademicki; realnie nadal jest grą interesów politycznych.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Twierdzę, że akademicką
Twierdzę, że akademicką dysputę wygrał XardaS. Jego argumentacji prawniczej nie podważono. In fraudem legis - Contra legis -- sprawa aksjologiczna, czy wolno regulować to, czego bezpośrednio nie reguluje kodeks (rozwijając zakres działania prawa ponad to, co literalnie stanowi). O to przecież trwa ciągły spór od radców prawnych, przez sędziów, po konstytucjonalistów, ile substancji a ile ducha przepisów. Więc i ten spór to powieli i nie znajdzie rozstrzygnięcia, bo w jakiejś mierze jest to kwestia arbitralnej, subiektywnej postawy aksjologicznej i wartościowania.
No więc tak się składa, że w anarchizmie posiłkujemy się rozbiorem funkcjonalnym, nie abstrakcyjnym. Gram praktyki jest więcej wart niż tona teorii. Inaczej reprodukujemy społeczeństwo z delegacją pracy (poczucia sprawiedliwości, osądu) i kastą interpretatorów prawa (konflikt klasowy staje się dyskursywny, nie rzeczywisty -- między prawoznawcami stojącymi na opozycyjnych stanowiskach). Celem jest dążenie do radykalnej redukcji prawodawstwa odgórnie stanowionego (odzwierciedlającego interesy klasowe); idealnie: zniesienia.
Dla pracownika w czysto materialnym sensie nie ma znaczenia, czy jest zatrudniony wg umowy o pracę, czy wg umowy o dzieło z rekompensacją składek i praw (przez np. dodatkowe ubezpieczenie -- dajmy na to, "od utraty pracy"), czy na czarno, ale za stawkę brutto odpowiadającą tej pierwszej. Ale każde z podejść ma inny "próg wejścia" do ustabilizowanych, zorganizowanych zabezpieczeń przy założonym stopniu świadomości pracowników. W kapitalizmie trzeba tego ludzi uczyć, w gospodarce egalitarystycznej jest to naturalna jej konsekwencja, z powodu bezpośredniej partycypacji interesariuszy. Ale wtedy odpada też i część motywacji stojących za tymiż zabezpieczeniami.
Na teraz jednak, w tym momencie historycznym i praktyką prawną, państwo kiedy chce, potrafi doskonale skryminalizować i spenalizować obchodzenie prawa. Vide casus dopalaczy, Amber Gold, albo spraw zw. z własnością intelektualną. Dlatego spór pozostaje akademicki; realnie nadal jest grą interesów politycznych.