Dodaj nową odpowiedź
Dobry pracodawca nie istnieje
oski, Czw, 2007-01-25 15:30 Kraj | Gospodarka | Prawa pracownika | Publicystyka | Ruch anarchistycznyTo, że wszyscy żyjemy zmitologizowanym świecie, nie podlega raczej dyskusji. Mamy prawdy „naturalnego i odwiecznego” kapitalizmu, mamy utożsamienie życia społecznego z instytucjami państwa. Dzięki systemowi indoktrynacji, masmediom, specjalistom nakręcanym przez kapitał obracamy się w określony sposób skonstruowanej rzeczywistości społecznej, która domaga się posłuszeństwa i dąży do likwidacji innych wymiarów, wszelkiej możliwości radykalnej przebudowy społecznej. Wszystkie opozycje są wewnątrz systemu, modyfikują go, robią operacje plastyczne, smarują kremami ujędrniającymi pośladki, zakładają maseczkę z ogórków i buraczków…
Czynnik subiektywny decydujący w ostatecznej instancji o powodzeniu lub nie rewolucji społecznej i ustanowienia bezpaństwowego komunizmu zostaje skolonizowany. Skoro nikt poważnie nie domaga się zniesienia własności prywatnej, pracy najemnej, pieniądza – to nic takiego nie nastanie. Należy utrzymywać wiarę w porządek kapitalistyczny: jeśli nie wersji hard, to w wersji soft. Ekstremalne sytuacje które ujawniają represyjną logikę kapitalizmu, jego niszczycielską silę, należy uznać za pewne zaburzenie struktury, które nie powinno mieć miejsca, jako coś marginalnego, przypadkowego.
Podobnie jest pracodawcą. Mamy jawnych skurwieli: co nie wypłacają pensji, chociaż mogą, co gnębią pracowników stosując mobbing. Krótko mówiąc wykorzystują swoją pozycję do poniżania podwładnych. Mamy też pracodawców nie wykorzystujących tak swojej przewagi, stosujący nawet i „partnerski” styl zarządzania firmą.
Pierwsi są napiętnowani przez system, nie uznaje się już jawnego poniżania pracownika za rzecz normalną. Budzi on oburzenie społeczne, a nawet może trafić do sadu pracy. Za normalne zaś stosunki w pracy uznaje się model „partnerski”, i to on jest standardem kapitalistycznym.
Nie ma co winić systemu, który uprzywilejowuje jednych kosztem drugich, ale ludzi – to indywidualne cechy pracodawcy sprawią, że jest skurwielem.
Oczywiście trzeba się zgodzić, że są pracodawcy w porządku, pracodawcy ludzcy, którzy starają się nierepresjonować swoich pracowników. Można się z nimi dogadać, dają dość dużą swobodę w pracy, wysyłają na kursy, potrafią zrozumieć ciężką sytuacje danej jednostki. Gdy dodamy do tego wolność pracownika przy podpisywaniu umowy, to rzeczywiście trudno powiedzieć co jest nie tak z pracą najemną.
No właśnie z pracą najemną. Istnienie pracodawcy zakłada istnienie pracobiorcy, i to właśnie na tą relacje podporządkowania należy zwrócić uwagę, ona pomoże nam w spojrzeniu rewolucyjnym na kwestie zatrudnienia.
Pracownik jest najemnikiem, a pracodawca najemcą. Podczas podpisywania umowy o prace następuje transakcja w której zostaje kupiony czas i zdolności danej osoby na wyłączy użytek właściciela firmy. Pracownik zostaje poddany woli pracodawcy. Staje się maszyną, jednym z narzędzi, która wykonuje polecenia, rozkazy, wykonuje takie to a takie czynności, nie dlatego że kieruje nim własna wola, kaprys, próba realizacji pragnień, ale siła zewnętrzna: realizuje wolę, kaprys, pragnienia pracodawcy.
Można powiedzieć to mniej psychologicznym językiem, że nie partycypuje on w zarządzaniu przedsiębiorstwem, w ustalaniu planów, sposobów realizacji, „rozkazy” nie zastały poddane wolnej debacie, a jedynie przedstawione w formie dekretu.
Doskonale sytuacje pracownika najemnego opisuje Simone Weil w tekście Życie i strajk hutników:
„Nigdy nie robić nawet drobiazgu, który składa się na przedsiębiorczość. Wszystkie gesty to tylko wykonywanie rozkazów. W każdym razie dla robotników niewykwalifikowanych. Przy maszynie dla jednej produkcyjnej serii zaleca się pięć lub sześć ruchów prostych ruchów, które trzeba jedynie jak najszybciej powtarzać. Dokąd? Dopóki nie otrzyma się rozkazu, żeby zrobić coś innego. Jak długo będzie jeszcze trwała ta seria? Dopóki kierownik nie da rozkazu aby przejść do innej. W każdej chwili możesz otrzymać rozkaz. Jesteś rzeczą powierzoną woli kogoś innego”.
Simone Weil opisuje losy pracowników niewykwalifikowanych, co mogłoby sugerować inną sytuacje pracowników wyedukowanych. Ale pracownik wykształcony, specjalista doświadcza tego samego, tylko w formie zmistyfikowanej.
Zacytujmy raz jeszcze Simone Weil. W Z doświadczeń życia fabrycznego pisze:
„Czas mu się dłużył i żył na wygnaniu. Przeżył swój dzień w miejscu, gdzie nie był u siebie. Maszyny i części do wykonania są tam u siebie, a on jest tylko przyjęty po to, by podsuwać maszynom części. One, a nie on, są centrum zainteresowania. (…) Ale niezależnie od tego, czy fabryka lepiej czy gorzej broni się przed marnotrawstwem, robotnik dobrze wie, że nie jest w niej u siebie. Jest tu obcy. Nie ma nic potężniejszego w człowieku niż chęć przyswojenia sobie, nie tyle formalnie, co w myśli, miejsc i rzeczy, wśród których spędza się swoje życie. Kucharka mówi „moja kuchnia”, ogrodnik „mój klomb”, i tak powinno być. Własność prawna jest tylko jednym środków dających takie poczucie, a doskonała byłaby taka organizacja społeczna, która by przez użycie tego i innych sposobów dała to poczucie wszystkim ludziom. Z wyjątkiem kilku zbyt rzadkich wypadków, robotnik w fabryce nawet w myśli nie może sobie niczego przyswoić”.
Zostaje on podporządkowany maszynie, to nie on rzeczy nagina do siebie, ale rzeczy jego, nie zostawia na nich swojego odcisku, cząstki siebie, ale to one wypalają w jego duszy gnijące rany. To że miejsce pracy należy do pracodawcy, to że został najęty tylko o wykonywania tego a tego na tyle to a tyle za tyle to a tyle, powoduje alienacje. W doświadczeniu takiego świata pracy nie ma większego znaczenia czy kierownik to skurwiel czy swój chłop. Strażnik więzienny może być miłym człowiekiem, ale i tak pozostaje strażnikiem więziennym.
Pracodawca wykupując czas człowieka, wykupuje go z jego człowieczeństwa. Przemienia w rzecz i choćby „zaklęcie” było bardzo miłe, to nie zmienia samego czynu. I to z powodu poddaństwa, wykupienia czasu, fragmentu życia innego człowieka, poddania go obcej woli nie można mówić o dobrym pracodawcy. To praca najemna, która realizuje wolę i jest sensowna dla pracownika, stanowi ekspresje jego osoby, staje się twórczością, jest czymś przypadkowym.
Zniesienie upodlenia wywołanego pracą najemną, przywrócenie pełni życia, świata gdzie jedna sobą nie jest przez znaczną cześć życia poddana woli innej osoby, sensu trudu fizycznego i umysłowego, wymaga zniesienia pracy najemnej, a tym samym podziału na pracodawców i pracowników. Mówiąc „starym” językiem, potrzebne jest zniesienie klas. Oddanie środków produkcji wspólnocie pracującej.