Dodaj nową odpowiedź

ja pierdolę, co za

ja pierdolę, co za ignorant.

tak, wyobraź sobie że nieraz w społecznościach pozaeuropejskich doby przedkolonialnej główny środek produkcji, a później podstawa pierwotnej akumulacji kapitału - czyli ziemia uprawna - stanowił komunalną własność. a jeśli uznawano własność "prywatną", to w innym sensie niż w kapitalizmie, bo ściśle związaną z użytkowaniem - np. dany rolnik posiadał na własność poletko które (zazwyczaj wspólnie z rodziną) uprawiał, ziemię noszącą społecznie rozpoznawalne ślady dłuższego użytkowania i nie do pomyślenia była sytuacja, żeby jakieś indywiduum posiadało na własność np. tysiące hektarów leżącej przez lata odłogiem ziemi lub obrabianej przez kogoś innego. dotyczy to zarówno przedkolonialnych społeczności dość egalitarnych "politycznie" (brak wyraźnej hierarchii władzy, wiecowanie i inne formy uczestniczącej oraz bezpośredniej demokracji jako główne mechanizmy kształtowania ładu społecznego itp), jak i bardziej hierarchicznych.

przede wszystkim jednak dystrybucja ziemi i płodów rolnych albo w ogóle nie odbywała się na zasadzie wymiany rynkowej, albo jej rynkowo-pieniężna forma miała zupełnie marginalne znaczenie - niezależnie od wyżej zarysowanego podziału na społeczności "politycznie" egalitarne i hierarchiczne. to zupełnie inny świat, niż w kapitalizmie gdzie niemal wszystko jest zagrożone komodyfikacją (utowarowieniem) i może "zyskać" cenę rynkową, żeby następnie w ramach wymiany towar za towar zostać sprzedane. najczęściej wymiana ta przyjmuje, zwłaszcza w mocno zaawansowanym kapitalizmie o zasięgu globalnym, mocno anonimową i zdepersonalizowaną postać - producentów, sprzedawców i finalnych konsumentów praktycznie nic nie łączny poza "momentami" transakcji rynkowych. zupełnie inaczej niż w większości (o ile nie wszystkich) dawnych społecznościach, gdzie produkcja, dystrybucja i konsumpcja splatały się w jedną całość, której granice stanowiła egzystująca od pokoleń na danych "uświęconych" zasadach społeczność.

nie był to komunizm ani socjalizm w znaczeniu, jakie nadaje tym terminom wolnościowa lewica, tym niemniej widać wiele punktów stycznych z ww. - komunalna własność środków produkcji, dominujące nierynkowe formy interakcji aktorów społecznych itp. na pewno dużo więcej, niż z kapitalizmem.

gdyby było inaczej, wprowadzenie rynku, "nowoczesnej" prywatnej własności, pracy najemnej itp nie wymagałoby takiej dawki zorganizowanej przemocy, częstogęsto zahaczającej o zwyczajne ludobójstwo - co dobitnie pokazuje przykład belgijskiego Konga, czy losu wielu Indian północnoamerykańskich.

uff.

dokształć się najpierw z historii gospodarczej i antropologii, a potem wróć i spróbuj pierdolić prawicowe farmazony o kapitalizmie "zawsze i wszędzie". zobaczymy, czy dalej będziesz taki pewny głoszony dotychczas tez, czy jednak coś trafi do twojego zakutego łba.

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.