Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Wto, 2012-10-23 00:54
Jak wiemy na lewicy jest mnóstwo organizacji, które chcą na swój sposób, z mniejszym czy też większym efektem wpływać i zmieniać rzeczywistość. Żyjemy w czasach ekspansji kapitalizmu, w czasach globalizacji. Oznacza to, że XIX model kapitalizmu się rozrósł, pozostawiając po sobie mroczną historię usłaną milionami ofiar robotników i chłopów na całym świecie. Lenin trafnie ujął epokę, w której przyszło mu działać: imperializm jako najwyższe stadium kapitalizmu. I my żyjemy w czasach imperializmu co znaczy, że kapitalizm stał się globalny. Chcąc rewolucji powinniśmy całą swoją agresję skierować na system, który nie jest rozumny, który uciska i wyzyskuje zarówno europejczyków jak i kraje nazywane Trzecim Światem. Jednak nie wszyscy zdeklarowani antysystemowcy są nimi w rzeczywistości. Aczkolwiek kryją się za marksistowskim dyskursem językowym, to jednak nie ocenia się książki po okładce a zwraca się uwagę na treść a ta u rewolucyjnych interkomunalistów przepełniona jest liberalnym bełkotem.
Historia Organizacji Czerwonej Gwardii to opowieść o grupce ludzi, których zespoliła ze sobą idea Mao Tse- Tunga. Początkowo nazywali się trzecioświatowymi maoistami, gdyż uważali właśnie ten kierunek za kolejne stadium w rozwoju marksizmu. Pierwszym przewodniczącym OCG był Michał Rakulski, który nie potrafił dotrzeć ze swoją „wizją rewolucji” do ludzi lewicy. Zamiast wyjść z dyskusją on zaczął atakować. Skończyło się to izolacją OCG na scenie antysystemowej. Kolejnym strzałem w stopę był sławetny sojusz z skrajnie faszystowską ale marginalną organizacją Falanga. Dawne kierownictwo OCG uważało to za powrót do starych i podobno słusznych praktyk Chińskiej Partii Komunistycznej z okresu wojny antyjapońskiej, kiedy to Chińscy komuniści z Mao Tse-Tungiem na czele weszli w sojusz z nacjonalistycznym Komitangiem.
Sojusz z falangą okazał się lipą i na lewicy wywoływał raczej salwy śmiechu niż rozpacz i trwogę. Michał Rakulski musiał odejść a na jego miejsce wdrapał się charyzmatyczny chociaż nerwowy i tajemniczy Rask Hetmański, który zaraz obwieścił, że chce dialogu z lewicą. Zrozumiałe jest, że ktoś o takiej osobowości i w dodatku otwarty na dialog, może wzbudzać sympatię. Jednak zła sława OCG była silniejsza.
O co właściwie chodziło? Ludzie, którzy mieli kontakt z OCG, niechętnie chcą o tym mówić. Prawda jest taka, że chodziło o zmianę wizerunku. Dawni trzecioświatowi maoiści chcieli szybko odciąć się od wszystkiego co do tej pory spieprzyli. Nieoficjalnie mówi się o dwóch silnych osobach w OCG, które to wszystko uknuły: Koba znany też jako Aleksander Iwanow i architekt interkomunalizmu Rask. To właśnie te osoby narzucają OCG swoją linie polityczną, tworząc w brzuchu organizacji sekciarskie stosunki. Chodzą słuchy, że Rask jest złotym cielcem interkomunalistów, do którego się chodzi jak do wyroczni. Szarą eminencją w tym całym cyrku i prawą ręką Raska jest tajemniczy Iwanow/Koba. Rakulski został całkowicie zmarginalizowany i tylko od czasu do czasu coś napisze na blogu. Wielu ludzi zrezygnowało z członkostwa.
Nowe kierownictwo OCG mocno dało się we znaki znanemu na lewicy Dawidowi Jakubowskiemu. Ta historia dokładnie pokazuje kim są rewolucyjni interkomunaliści i do czego są zdolni. Chodziło o nawiązanie współpracy z Dawidem i tworzenie na lewicy okrągłego stołu, czyli tego obszaru dyskusji, który często się przewija w publicystyce Raska. Cel był taki, wykorzystać „pożytecznego idiotę”(jak to podobno powiedział Hetmański) czyli jego kontakty, do zjednoczenia ludzi lewicy w jednym miejscu a następnie powolne rozbijanie jedności ideowej na lewicy a wszystko to zamaskowane kwiecistymi frazami o „dialogu” i „dyskusji”.
Jednak „pożyteczny idiota” nie był idiotą i szybko zrozumiał o co w tym wszystkim chodzi. Na idiotów wyszli interkominaliści pozostając ze swoimi planami jak ta ręka przysłowiowego nieszczęśnika w nocniku.
Warto w tym miejscu powiedzieć o rozmowach Raska z Dawidem. Hetmański lawirował i co chwilę zmieniał zdanie. Raz był za rewolucją kubańską a raz przeciw. Raz popierał Stalina tylko po to, żeby zaraz go potępić. W tych swoich gierkach całkowicie się pogubił i nie pamiętał co i kiedy Dawidowi mówił. Typowy choleryk…
O poglądach rewolucyjnych interkomunalistów nie ma co mówić, gdyż są wszystkim znane. Jest to mieszanka konserwatyzmu z lewicowym liberalizmem. Negują oni wyzysk i biedę w Polsce, gdyż uważają, że kraj nad Wisłą to kraj pierwszego świata a polscy robotnicy to w swej istocie burżuazja. Czysty absurd. Sama idea interkomunalizmu wydaje się ciekawa, jednak jak na razie niewiele na stronie Trzeci Świat pojawiło się teoretycznych tekstów na ten temat. Pozostaje nam czekać.
Na koniec warto zastanowić się czy należy wspierać wszelkie inicjatywy i akcje OCG. Jest to organizacja kameralna i mało wpływowa. Chociaż ciągle próbuje zaistnieć poprzez takie akcje jak Dzień Solidarności z Ludem Afryki. Wydawałoby się, że taka impreza jest w Polsce potrzebna, jednak pojawia się pytanie, czy powinni ją organizować ludzie, którzy mieli sojusz z falangą, którzy rozbijają jedność ideową na lewicy stając tak naprawdę nie po stronie Trzeciego Świata a rewizjonizmu. Gdybym miał porównać lidera OCG do jakiegoś polityka, to tą osobą byłby Janusz Korwin-Mikke. Z tym, że ten ostatni rozbija prawicę ale też jest liderem kameralnego środowiska, które wywołuje salwy śmiechu zarówno na lewicy jak i na prawicy. Lewica konserwatywno-liberalna: tym są Panowie z OCG.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Interkomunalizm czyli konserwatyzm - liberalny lewicy
Jak wiemy na lewicy jest mnóstwo organizacji, które chcą na swój sposób, z mniejszym czy też większym efektem wpływać i zmieniać rzeczywistość. Żyjemy w czasach ekspansji kapitalizmu, w czasach globalizacji. Oznacza to, że XIX model kapitalizmu się rozrósł, pozostawiając po sobie mroczną historię usłaną milionami ofiar robotników i chłopów na całym świecie. Lenin trafnie ujął epokę, w której przyszło mu działać: imperializm jako najwyższe stadium kapitalizmu. I my żyjemy w czasach imperializmu co znaczy, że kapitalizm stał się globalny. Chcąc rewolucji powinniśmy całą swoją agresję skierować na system, który nie jest rozumny, który uciska i wyzyskuje zarówno europejczyków jak i kraje nazywane Trzecim Światem. Jednak nie wszyscy zdeklarowani antysystemowcy są nimi w rzeczywistości. Aczkolwiek kryją się za marksistowskim dyskursem językowym, to jednak nie ocenia się książki po okładce a zwraca się uwagę na treść a ta u rewolucyjnych interkomunalistów przepełniona jest liberalnym bełkotem.
Historia Organizacji Czerwonej Gwardii to opowieść o grupce ludzi, których zespoliła ze sobą idea Mao Tse- Tunga. Początkowo nazywali się trzecioświatowymi maoistami, gdyż uważali właśnie ten kierunek za kolejne stadium w rozwoju marksizmu. Pierwszym przewodniczącym OCG był Michał Rakulski, który nie potrafił dotrzeć ze swoją „wizją rewolucji” do ludzi lewicy. Zamiast wyjść z dyskusją on zaczął atakować. Skończyło się to izolacją OCG na scenie antysystemowej. Kolejnym strzałem w stopę był sławetny sojusz z skrajnie faszystowską ale marginalną organizacją Falanga. Dawne kierownictwo OCG uważało to za powrót do starych i podobno słusznych praktyk Chińskiej Partii Komunistycznej z okresu wojny antyjapońskiej, kiedy to Chińscy komuniści z Mao Tse-Tungiem na czele weszli w sojusz z nacjonalistycznym Komitangiem.
Sojusz z falangą okazał się lipą i na lewicy wywoływał raczej salwy śmiechu niż rozpacz i trwogę. Michał Rakulski musiał odejść a na jego miejsce wdrapał się charyzmatyczny chociaż nerwowy i tajemniczy Rask Hetmański, który zaraz obwieścił, że chce dialogu z lewicą. Zrozumiałe jest, że ktoś o takiej osobowości i w dodatku otwarty na dialog, może wzbudzać sympatię. Jednak zła sława OCG była silniejsza.
O co właściwie chodziło? Ludzie, którzy mieli kontakt z OCG, niechętnie chcą o tym mówić. Prawda jest taka, że chodziło o zmianę wizerunku. Dawni trzecioświatowi maoiści chcieli szybko odciąć się od wszystkiego co do tej pory spieprzyli. Nieoficjalnie mówi się o dwóch silnych osobach w OCG, które to wszystko uknuły: Koba znany też jako Aleksander Iwanow i architekt interkomunalizmu Rask. To właśnie te osoby narzucają OCG swoją linie polityczną, tworząc w brzuchu organizacji sekciarskie stosunki. Chodzą słuchy, że Rask jest złotym cielcem interkomunalistów, do którego się chodzi jak do wyroczni. Szarą eminencją w tym całym cyrku i prawą ręką Raska jest tajemniczy Iwanow/Koba. Rakulski został całkowicie zmarginalizowany i tylko od czasu do czasu coś napisze na blogu. Wielu ludzi zrezygnowało z członkostwa.
Nowe kierownictwo OCG mocno dało się we znaki znanemu na lewicy Dawidowi Jakubowskiemu. Ta historia dokładnie pokazuje kim są rewolucyjni interkomunaliści i do czego są zdolni. Chodziło o nawiązanie współpracy z Dawidem i tworzenie na lewicy okrągłego stołu, czyli tego obszaru dyskusji, który często się przewija w publicystyce Raska. Cel był taki, wykorzystać „pożytecznego idiotę”(jak to podobno powiedział Hetmański) czyli jego kontakty, do zjednoczenia ludzi lewicy w jednym miejscu a następnie powolne rozbijanie jedności ideowej na lewicy a wszystko to zamaskowane kwiecistymi frazami o „dialogu” i „dyskusji”.
Jednak „pożyteczny idiota” nie był idiotą i szybko zrozumiał o co w tym wszystkim chodzi. Na idiotów wyszli interkominaliści pozostając ze swoimi planami jak ta ręka przysłowiowego nieszczęśnika w nocniku.
Warto w tym miejscu powiedzieć o rozmowach Raska z Dawidem. Hetmański lawirował i co chwilę zmieniał zdanie. Raz był za rewolucją kubańską a raz przeciw. Raz popierał Stalina tylko po to, żeby zaraz go potępić. W tych swoich gierkach całkowicie się pogubił i nie pamiętał co i kiedy Dawidowi mówił. Typowy choleryk…
O poglądach rewolucyjnych interkomunalistów nie ma co mówić, gdyż są wszystkim znane. Jest to mieszanka konserwatyzmu z lewicowym liberalizmem. Negują oni wyzysk i biedę w Polsce, gdyż uważają, że kraj nad Wisłą to kraj pierwszego świata a polscy robotnicy to w swej istocie burżuazja. Czysty absurd. Sama idea interkomunalizmu wydaje się ciekawa, jednak jak na razie niewiele na stronie Trzeci Świat pojawiło się teoretycznych tekstów na ten temat. Pozostaje nam czekać.
Na koniec warto zastanowić się czy należy wspierać wszelkie inicjatywy i akcje OCG. Jest to organizacja kameralna i mało wpływowa. Chociaż ciągle próbuje zaistnieć poprzez takie akcje jak Dzień Solidarności z Ludem Afryki. Wydawałoby się, że taka impreza jest w Polsce potrzebna, jednak pojawia się pytanie, czy powinni ją organizować ludzie, którzy mieli sojusz z falangą, którzy rozbijają jedność ideową na lewicy stając tak naprawdę nie po stronie Trzeciego Świata a rewizjonizmu. Gdybym miał porównać lidera OCG do jakiegoś polityka, to tą osobą byłby Janusz Korwin-Mikke. Z tym, że ten ostatni rozbija prawicę ale też jest liderem kameralnego środowiska, które wywołuje salwy śmiechu zarówno na lewicy jak i na prawicy. Lewica konserwatywno-liberalna: tym są Panowie z OCG.