Dodaj nową odpowiedź

Atoli...

Doktrynalnie demokracja bezpośrednia przypisana jest republice. Niby oczywiście faktycznie nie w ujęciu anarchistycznym, z założenia przecież bezpaństwowym. Przyjrzyjmy się jednak czym jest państwo? To trzy elementy, terytorium, ludność i władza (można by powiedzieć organizator). Przyjmijmy więc, jeżeli ludność sprawuję władzę, a właściwie decyduje o określonym zakresie swych praw czy wolności (rzecz jasna na zasadach wspomnianej demokracji bezpośredniej) to dochodzi tu do połączenia tych dwóch elementów, ale są one, choć w jednym podmiocie przecież obecne. Kluczowe i decydujące zdaje się więc zagadnienie terytorium. Oczywiście terytorium jest obecne zawsze, tyle że albo obejmuje "wszystkość", jest globalne i tym samym pozbawione granic (powiedzmy, ideał anarchizmu), albo właśnie obejmuje zasięgiem obszar wyjściowej formy państwowej, ewentualnie kilku zjednoczonych państw. Posiada tym samym taka forma ustrojowa zewnętrzne granice. Czy więc ustrój wewnętrzny takiego tworu nie będzie ustrojem państwowym (jak nieco nazbyt wyniośle w Anarchistycznej Hiszpanii) lub choćby czymś quasipaństwowym? Czy nie będzie to właśnie republika? -tu warto dodać że republika to termin nie jednolity w swych desygnatach; w swym znaczeniu. Osobiście mam tu na myśli republikę jako ustrój państwowy, w tym quasipaństwowy w którym organem decyzyjnym jest lud; społeczeństwo. Jeśli ideały anarchistów wcielone w życie w obrębie jednego lub kilku państw to nie republika, to czymże więc taki twór będzie, po prostu anarchią? Anarchia jest niestety pojęciem nazbyt ogólnym i zbyt niejedno znacznym. Mam też osobiste zdanie, że tak dawno przecież przyjęty cel ruchu anarchistycznego ma też kilka kwestii w zakresie ewentualnych problemów wciąż nie rozwiązanych, zdaje się tym samym być ustrojem słabszym; bardziej wrażliwym niż nawet demokracja parlamentarna - dziecięca choroba faszyzmu jak pisał o niej Fromm.

Inna sprawa, to spojrzenie na naszą ludzką różnorodność i jej wartość, czy anarchizm jako ruch powinien dążyć do ujednolicenia kultur, do społecznej unifikacji, myślę że jednak nie. Różnorodność jest też gwarancją ewolucji, co nie ewoluuje w koniec końców umiera. I tu jeszcze jedno zagadnienie mi się nasuwa, prawo do samostanowienia społeczeństw. Tożsamość kulturowa, narodowa czy regionalna jest faktem, prawem jednostki i jej wolnością. Nie zgodzę się że poczucie tożsamości narodowej jest czymś co należy wyplenić. Patriotyzm, zwłaszcza lokalny jest więzią jednostki ze społeczeństwem i terytorium ze wszystkimi ich aspektami. Nie należy odcinać ani ludzi ani drzew od ich korzeni. To na płaszczyźnie kulturowej, a więc i narodowej uważam należy budować przyszłe wspólnoty lokalne. Fakt, że gdzie są granice tam pojawiają się tarcia, ale gdzie nie ma granic tam tam jest wszystko i nie ma nic zarazem. Kończąc przywołam cytat "Wydaje się że jest tylko jedna przyczyna skryta za wszelkimi formami społecznej nędzy: rozmiar. Gdziekolwiek coś jest niedobre jest za duże" (Leopold Kohr).

Dodam jeszcze, że choć sam uważam, że odchodzimy tym wątkiem poniekąd od tematu, to zarazem uważam że to być może poniekąd ostatnia chwila na przebudzenie, dyskusję, przewartościowanie i wykrystalizowanie współczesnych celów środowiska wolnościowo-anarchistycznego. I w tym właśnie jest jedyna szansa dla wolnościowców na pozyskanie mass, oraz stworzenie przeciwwagi dla lansowanych dyktatur.

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.