Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Y control (niezweryfikowane), Śro, 2013-01-16 17:13
To co proponujesz to chyba stawianie anarchizmu z nóg na głowę. Nie ma anarchizmu bez indywidualizmu. „Anarchizm dzieli się na dwie tradycje: indywidualistyczną i społeczną”,zgadza się, ale dlaczego u licha umniejszać jedną wartość na rzecz drugiej? Ty również , podobnie jak większość ludzi , nie wierzysz w możliwość ich pogodzenia prawda? Moim zdaniem ona MUSI istnieć jeżeli jest tak że człowiek rodzi się jednocześnie niepowtarzalną indywidualnością i istotą społeczną. Tutaj widzę natomiast twierdzenie że idealne społeczeństwo nie istnieje więc indywidualność musi ustąpić społeczności w zamian za to że ta druga będzie jej dawać maksimum możliwej, jednostkowej wolności. Według mnie, jeżeli będzie istnieć równowaga, indywidualność nie będzie czuła potrzeby wychylania się ponad społeczność.
Jeżeli każdy sam będzie wiedział (bo będzie czuł) co ma robić, co do niego należy, to nikt nikomu nie będzie musiał rozkazywać, nikt nikim nie będzie musiał kierować, sterować, rozporządzać. Nie potrzeba wtedy tworzyć systemu postępowania któremu każdy musiałby się podporządkować. W takiej sytuacji nikt nikomu nie musiałby niczego narzucać.
Inna rzecz polega na tym aby nie mylić pojęć społeczności i społeczeństwa. To drugie to zebranie do kupy tych pierwszych, pierwotnie rozproszonych po pustyni, ubranie ich w szmaty, stłoczenie w wioskach i powpychanie do szkół. Twór sztuczny i nienaturalny, szara masa która ze względu na swoją sztuczność płodzi wszelkiego rodzaju patologie.
Anarchiści społeczni dążą za pomocą zbiorowych wysiłków do zmiany społecznej w kierunku wolnościowym.
Dążą, dążą i nigdy nie zdążą, tzn. dają jakoś radę i są tego pozytywne efekty ale cały czas mam wrażenie że jest to pozbawione środka, solidnego fundamentu na którym mogłoby się opierać a tym fundamentem jest moim zdaniem właśnie indywidualizm.
Anarchiści indywidualistyczni mają bardzo różne opinie na ten temat, ale generalnie uważają, że całe społeczeństwo jest ze swej strony opresyjne, dlatego jednostka powinna mieć zapewnione jak najwięcej swobody. Nie jest jednak do końca jasne, jak społeczeństwo ma tę swobodę zapewnić jednostce, skoro ze swej natury jest opresyjne.
Tak właśnie, „całe społeczeństwo jest ze swej strony opresyjne” i jeżeli jest takie jak piszesz to chyba staje się oczywiste że społeczeństwo nie może zapewnić jednostce swobody, musi ona zapewnić ją sobie sama.
Niektórzy indywidualiści popadają z tego powodu w eskapizm i albo próbują budować (pozornie) wyizolowane od reszty społeczeństwa "wspólnoty indywidualistów", albo wręcz idą na "emigrację wewnętrzną". Część popada w nihilizm i wypowiada wojnę całemu społeczeństwu jako takiemu
Ależ „wspólnoty indywidualistów” są właśnie tym o co chodzi tyle że mogą one zaistnieć dopiero wówczas gdy jednostka będzie rzeczywiście, wewnętrznie wyzwolona.
Anarchizm jest wielkim propagatorem wolności umów, ale te umowy muszą być dokonywane pomiędzy równymi i wolnymi jednostkami
Tylko wewnętrznie wyzwolona jednostka jest w pełni świadoma tego że jest również istotą społeczną.
Jednostka która nie jest w stu procentach wewnętrznie zintegrowana, zawsze będzie uciekała w siebie, zawsze będzie siebie szukała bo zawsze jej będzie siebie brakowało.
Musi się wewnętrznie wyzwolić żeby stawić czoła społeczeństwu które w swej formie odbiera jej możliwość odnalezienia siebie, odrywa ją od siebie.
Dostatecznie silna, zakorzeniona w sobie jednostka, wchodząc w relację z innymi ludźmi może zarazić swoją nowo zdobytą siłą, swoim zdrowiem inne jednostki, tym samym niszcząc w nich skłonność do społecznej przemocy, polegającej na przymusie wywieranym na jednostkę w celu przystosowania się do ustalonych, racjonalnych zasad funkcjonowania społeczeństwa. Zmiana ta nie miałaby charakteru świadomego, celowego oddziaływania na ludzi w celu osiągnięcia określonych rezultatów jak to mam miejsce obecnie. Nie miałaby nic wspólnego z kontrolą. Polegałaby ona na tym że jednostka utwierdzona w sobie , nie bojąca się wchodzić w głębokie relacje z innymi jednostkami w obawie przed utratą swojej osobowości na rzecz społecznej przemocy, swoją postawą, swoim zachowaniem, swoim stosunkiem do tych innych jednostek pokazywałaby im możliwość dokonania pozytywnej zmiany, możliwość pozytywnego wykorzystania reprezentowanej postawy u siebie, w swoim życiu. W wyniku tego mogłaby powstać reakcja łańcuchowa której owocem byłoby samoistne powstanie wspólnoty opartej na silnej emocjonalnej więzi jednostek. I to wszystko bez konieczności organizowania, ustalania czegokolwiek z góry, wspólnotę taką cechowałaby dynamika i elastyczność charakterystyczna dla jej źródła: dynamicznej i elastycznej relacji międzyludzkiej.
Dyskutowałem już na ten temat z pewnym chrześcijaninem:
Więcej na temat opisywanej przeze mnie relacji tutaj:
sprawdź też--> O stawaniu się osobą
W sytuacji nierówności społeczno-ekonomicznej nie ma mowy o żadnej wolności umów.
A nierówność społeczno-ekonomiczna będzie istniała tak długo jak długo będą istniały wewnętrznie zniewolone jednostki których to zniewoleniem jest przekonanie o konieczności istnienia władzy i żądza tej władzy wynikająca z wychowania pod władzą.
Zmiana zawsze wypływa z wnętrza, jest wewnętrzną reakcją na zewnętrzną niesprawiedliwość.
"Aleksander Berkman mówił o społecznym ideale anarchistów, że sprowadza się on do umysłowego wyzwolenia każdego człowieka, tak by wolni ludzie mogli dać początek nowej kulturze."Znikną imperatywy i tabu, człowiek zacznie być sobą, rozwijać i wyrażać swe indywidualne pragnienia i swą wyjątkowość"
(Szkice z dziejów anarchizmu)
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
For a world WITHOUT(?!) states?
To co proponujesz to chyba stawianie anarchizmu z nóg na głowę. Nie ma anarchizmu bez indywidualizmu.
„Anarchizm dzieli się na dwie tradycje: indywidualistyczną i społeczną”,zgadza się, ale dlaczego u licha umniejszać jedną wartość na rzecz drugiej? Ty również , podobnie jak większość ludzi , nie wierzysz w możliwość ich pogodzenia prawda? Moim zdaniem ona MUSI istnieć jeżeli jest tak że człowiek rodzi się jednocześnie niepowtarzalną indywidualnością i istotą społeczną. Tutaj widzę natomiast twierdzenie że idealne społeczeństwo nie istnieje więc indywidualność musi ustąpić społeczności w zamian za to że ta druga będzie jej dawać maksimum możliwej, jednostkowej wolności. Według mnie, jeżeli będzie istnieć równowaga, indywidualność nie będzie czuła potrzeby wychylania się ponad społeczność.
Jeżeli każdy sam będzie wiedział (bo będzie czuł) co ma robić, co do niego należy, to nikt nikomu nie będzie musiał rozkazywać, nikt nikim nie będzie musiał kierować, sterować, rozporządzać. Nie potrzeba wtedy tworzyć systemu postępowania któremu każdy musiałby się podporządkować. W takiej sytuacji nikt nikomu nie musiałby niczego narzucać.
Inna rzecz polega na tym aby nie mylić pojęć społeczności i społeczeństwa. To drugie to zebranie do kupy tych pierwszych, pierwotnie rozproszonych po pustyni, ubranie ich w szmaty, stłoczenie w wioskach i powpychanie do szkół. Twór sztuczny i nienaturalny, szara masa która ze względu na swoją sztuczność płodzi wszelkiego rodzaju patologie.
Anarchiści społeczni dążą za pomocą zbiorowych wysiłków do zmiany społecznej w kierunku wolnościowym.
Dążą, dążą i nigdy nie zdążą, tzn. dają jakoś radę i są tego pozytywne efekty ale cały czas mam wrażenie że jest to pozbawione środka, solidnego fundamentu na którym mogłoby się opierać a tym fundamentem jest moim zdaniem właśnie indywidualizm.
Anarchiści indywidualistyczni mają bardzo różne opinie na ten temat, ale generalnie uważają, że całe społeczeństwo jest ze swej strony opresyjne, dlatego jednostka powinna mieć zapewnione jak najwięcej swobody. Nie jest jednak do końca jasne, jak społeczeństwo ma tę swobodę zapewnić jednostce, skoro ze swej natury jest opresyjne.
Tak właśnie, „całe społeczeństwo jest ze swej strony opresyjne” i jeżeli jest takie jak piszesz to chyba staje się oczywiste że społeczeństwo nie może zapewnić jednostce swobody, musi ona zapewnić ją sobie sama.
Niektórzy indywidualiści popadają z tego powodu w eskapizm i albo próbują budować (pozornie) wyizolowane od reszty społeczeństwa "wspólnoty indywidualistów", albo wręcz idą na "emigrację wewnętrzną". Część popada w nihilizm i wypowiada wojnę całemu społeczeństwu jako takiemu
Ależ „wspólnoty indywidualistów” są właśnie tym o co chodzi tyle że mogą one zaistnieć dopiero wówczas gdy jednostka będzie rzeczywiście, wewnętrznie wyzwolona.
Anarchizm jest wielkim propagatorem wolności umów, ale te umowy muszą być dokonywane pomiędzy równymi i wolnymi jednostkami
Tylko wewnętrznie wyzwolona jednostka jest w pełni świadoma tego że jest również istotą społeczną.
Jednostka która nie jest w stu procentach wewnętrznie zintegrowana, zawsze będzie uciekała w siebie, zawsze będzie siebie szukała bo zawsze jej będzie siebie brakowało.
Musi się wewnętrznie wyzwolić żeby stawić czoła społeczeństwu które w swej formie odbiera jej możliwość odnalezienia siebie, odrywa ją od siebie.
Dostatecznie silna, zakorzeniona w sobie jednostka, wchodząc w relację z innymi ludźmi może zarazić swoją nowo zdobytą siłą, swoim zdrowiem inne jednostki, tym samym niszcząc w nich skłonność do społecznej przemocy, polegającej na przymusie wywieranym na jednostkę w celu przystosowania się do ustalonych, racjonalnych zasad funkcjonowania społeczeństwa. Zmiana ta nie miałaby charakteru świadomego, celowego oddziaływania na ludzi w celu osiągnięcia określonych rezultatów jak to mam miejsce obecnie. Nie miałaby nic wspólnego z kontrolą. Polegałaby ona na tym że jednostka utwierdzona w sobie , nie bojąca się wchodzić w głębokie relacje z innymi jednostkami w obawie przed utratą swojej osobowości na rzecz społecznej przemocy, swoją postawą, swoim zachowaniem, swoim stosunkiem do tych innych jednostek pokazywałaby im możliwość dokonania pozytywnej zmiany, możliwość pozytywnego wykorzystania reprezentowanej postawy u siebie, w swoim życiu. W wyniku tego mogłaby powstać reakcja łańcuchowa której owocem byłoby samoistne powstanie wspólnoty opartej na silnej emocjonalnej więzi jednostek. I to wszystko bez konieczności organizowania, ustalania czegokolwiek z góry, wspólnotę taką cechowałaby dynamika i elastyczność charakterystyczna dla jej źródła: dynamicznej i elastycznej relacji międzyludzkiej.
Dyskutowałem już na ten temat z pewnym chrześcijaninem:
Więcej na temat opisywanej przeze mnie relacji tutaj:
sprawdź też--> O stawaniu się osobą
W sytuacji nierówności społeczno-ekonomicznej nie ma mowy o żadnej wolności umów.
A nierówność społeczno-ekonomiczna będzie istniała tak długo jak długo będą istniały wewnętrznie zniewolone jednostki których to zniewoleniem jest przekonanie o konieczności istnienia władzy i żądza tej władzy wynikająca z wychowania pod władzą.
Zmiana zawsze wypływa z wnętrza, jest wewnętrzną reakcją na zewnętrzną niesprawiedliwość.
"Aleksander Berkman mówił o społecznym ideale anarchistów, że sprowadza się on do umysłowego wyzwolenia każdego człowieka, tak by wolni ludzie mogli dać początek nowej kulturze."Znikną imperatywy i tabu, człowiek zacznie być sobą, rozwijać i wyrażać swe indywidualne pragnienia i swą wyjątkowość"
(Szkice z dziejów anarchizmu)