Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Ja chodziłam na punkowe koncerty, bo się interesuję muzyką (owszem, obecnie mam nieco szersze horyzonty, ale nie rozmawiamy o gustach), a sportem nożnym to się w życiu nie interesowałam zanadto. Zarówno muzyka, jak i sport to fajne rzeczy. Czasem w nich chodzi o coś innego, niż odpowiednio estetyka, rozrywka, przytupaje do tańcowania czy zdrowe ciało/rywalizacja/itd., ale błędem byłoby je przyrównywać, a nawet z wyższością pisać o czasach, w których z punkowców z młodzieńczym wąsikiem wyrosło wielu ludzi na poważnych (hi hi) i statecznych anarchistów, co oczywiście nie było regułą, a jednak tak zwany przekaz "punkowy" przyciągał pewnych ludzi i dzięki temu niektórzy rozwinęli swoje poglądy polityczne, a niektórzy wciągnęli się w alkoholizm, ale to już inna sprawa. Wielu punków było swego czasu kibicami, a niektórzy nadal nimi są. Anarchiści mieli zainteresowania, powiedzmy, bardziej wyrafinowane niż obijanie komuś ryja za jakiś klub czy mazanie po ścianach, że jakiś fanclub powinien sczeznąć.
Oczywiście mój wpis jest podszyty ironią, bo pytanie o kolegowanie się z kibicami jest trochę z czapy moim zdaniem. Wielu z nich to po prostu matoły i/lub biedne dzieciaki bite przez tatusia i wyrastające w patologicznym środowisku heteroseksualnej, katolickiej rodziny. No i z takimi ludźmi spotykamy się w szkole, w pracy, na siłowni czy gdzieś indziej i jedyne co można, to traktować ich jak każdego innego i to każdemu bym radziła.
When we can't dream any longer we die.
Emma Goldman
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Ja chodziłam na punkowe
Ja chodziłam na punkowe koncerty, bo się interesuję muzyką (owszem, obecnie mam nieco szersze horyzonty, ale nie rozmawiamy o gustach), a sportem nożnym to się w życiu nie interesowałam zanadto. Zarówno muzyka, jak i sport to fajne rzeczy. Czasem w nich chodzi o coś innego, niż odpowiednio estetyka, rozrywka, przytupaje do tańcowania czy zdrowe ciało/rywalizacja/itd., ale błędem byłoby je przyrównywać, a nawet z wyższością pisać o czasach, w których z punkowców z młodzieńczym wąsikiem wyrosło wielu ludzi na poważnych (hi hi) i statecznych anarchistów, co oczywiście nie było regułą, a jednak tak zwany przekaz "punkowy" przyciągał pewnych ludzi i dzięki temu niektórzy rozwinęli swoje poglądy polityczne, a niektórzy wciągnęli się w alkoholizm, ale to już inna sprawa. Wielu punków było swego czasu kibicami, a niektórzy nadal nimi są. Anarchiści mieli zainteresowania, powiedzmy, bardziej wyrafinowane niż obijanie komuś ryja za jakiś klub czy mazanie po ścianach, że jakiś fanclub powinien sczeznąć.
Oczywiście mój wpis jest podszyty ironią, bo pytanie o kolegowanie się z kibicami jest trochę z czapy moim zdaniem. Wielu z nich to po prostu matoły i/lub biedne dzieciaki bite przez tatusia i wyrastające w patologicznym środowisku heteroseksualnej, katolickiej rodziny. No i z takimi ludźmi spotykamy się w szkole, w pracy, na siłowni czy gdzieś indziej i jedyne co można, to traktować ich jak każdego innego i to każdemu bym radziła.
When we can't dream any longer we die.
Emma Goldman