Dodaj nową odpowiedź

"No a o czym niby ja piszę?

"No a o czym niby ja piszę? Właśnie o tym - wykluczasz z klasy robotniczej takie zawody jak urzędnik, policjant czy prawnik podczas gdy osoby wykonujące te zawody zazwyczaj jednak należą do tej klasy. W szerokim ujęciu nawet sporo polityków czy tzw. przedsiębiorców można uznać za robotników pracujących dla określonych grup kapitałowych."

Pisałem o klasie robotniczej jako klasie ludzi mogących dokonać anarchoindywidualistycznej rewolucji. I utrzymać potem skutki, które ta rewolucja by przyniosła. Trzy wymienione klasy nie zawierają w sobie takich ludzi.

"Jeśli wydaje ci się to zbyt skomplikowane to zapoznaj się choćby ze słownikową definicją: klasa obejmująca robotników nie posiadających własnych środków produkcji."

Jeśli jeszcze raz zechcesz mnie pouczać, to weź pod uwagę, że nie napisałem do Ciebie żadnego pytania, nie skierowałem też żadnej uwagi. Ty to zrobiłeś. To twój problem, że ja nie chce stosować wygodnej Tobie definicji.

"Nie, nie przyda ci się do niczego. Im mniej wiesz tym łatwiej książkę o tym napiszesz ;)"

Tym bardziej nie chcę o tym pisać.

"Ale piszesz o tym w taki sposób jakby były to dwie całkowicie różne klasy. Zresztą dalej to ciągniesz..."

Opisanie przedmiotu doskonale prostego (czyli nie składającego się z jakiś elementów) jest doskonale trudne. A jeśli Tobie nie sprawia problemów, to czapki z głów, ale jakoś nie wierzę.

Tym bardziej nie chcę o tym pisać.

"Przypisujesz "lumpenproletariuszom" jakieś mroczne motywy podczas gdy twoja "klas robotnicza" to ludzie, "którzy nie lubią być kontrolowani i nie mają powodu, by rządzić" - ten kontrast trudno pominąć: szlachetni robotnicy i wredni pragnący władzy "lumpenproletariusze"."

Zupełnie jak: młodzi żołnierze amerykańscy, którzy zdecydowali się wybrać zawód mordercy, ale na misjach najbardziej cenią sobie budowanie dróg. Ludzie mają ogromny potencjał. Moim zdaniem. A jeśli tak, to nie przypisuje tych motywów jakiejś klasie, ja je przypisuje ludziom. Jesteśmy ssakami, a najbliższe pokrewieństwo łączy nas z małpami o sporej skłonności do agresji i dominacji. Te same małpy potrafią dbać o innych. To żaden kontrast.

"Dziewietnastowieczne bzdury, we współczesnej gospodarce praktycznie już nie występuje pojęcie "fachowca" - zdecydowana większość "zawodów" nie wymaga żadnych szczególnych kwalifikacji."

Znasz pythona? Ja nie. Wiem tylko, że dawno temu ludzie uważali, że od tego trzeba się uczyć programowania. A wcześniej był pascal. Dziesięć lat wcześniej. Ani jednego, ani drugiego nie łyknąłem. A są ludzie na bierząco z tematem. Są fachowacami. Chińska armia płaci im żołd.

"Ile stanowisk pracy wymaga dziś posiadania umiejętności, których osoba o przeciętnej inteligencji nie potrafiłaby wyuczyć się najdalej w kilka miesięcy?"

Większość tych stanowisk pracy może zająć automat i to daje zysk w rachunku ekonomicznym, wydajność pracy we Francji jest wyższa, niż w Wlk. Brytanii. Bo Francja jest bardziej zautomatyzowana. A to znaczy, że ludzi wykonujących prace o których piszesz można po prostu zwolnić. A jeśli tak i jeśli utrzymują się ze swojej pracy, to nie mają władzy lub wkrótce jej nie będą mieli. Ludzie, którzy będą zajmowali się automatami będą natomiast władzę zdobyć. I ewentualni ekonomowie, czyli zarządcy, czyli menedżerowie.

"Dążenie do władzy to dążenie do zdobycia kapitału{...]"

Które to dążenie dalej jest dążeniem do zdobycia władzy nad ludźmi, którzy kapitał mogą wyprodukować.

"Z punktu widzenia najniższych warstw społecznych to skrajna abstrakcja ale już twoja szlachetna "klasa robotnicza" (zwłaszcza jej wyższe warstwy) jest sporo bliżej - czasem nawet daje się skusić."

Moja "szlachetna klasa robotnicza" zacznie być, gdy ludzie przestaną dążyć do władzy. Dlaczego mogą przestać, napisałem.

"Bill Gates także "pracuje na swoje utrzymanie". A czy chce "rządzić innymi" tego przecież nie wiemy."

To co kto chce, to można poznać po jego zachowaniu. I po zachowaniu Gatesa, że przynajmniej kiedyś chciał władzy. Niekoniecznie największej, bo mógł mieć jeszcze inne potrzeby, czasem związane z potrzebą władzy.

"Całkowicie pomijasz rolę kapitału, a to jest najważnieszy element tej układanki. To też możesz "czytać od tyłu", prawda? Akcentujesz "równość" ale pomijasz, że jest ona zależna od posiadania kapitału."

Wcale nie pomijam. W post scriptum piszę nawet, że uważam za ważne dla tak opisanej równości występowanie ekonomii daru.

"Na tym etapie można przypuszczać, że reprezentujesz jakąś wersję współczesnej socjaldemokracji podejmującej kapitalistyczną grę."

Socjaldemokracja nie popiera ani waluty czasowej, ani żadnej inne podobnej (parecon zdaje się rozwija wizje pieniądza, którego wartość zależna jest od wykonanej pracy, prawda?). Nie popiera też tworzenia ekonomii daru.

nie jesteśmy sobie nic dłużni - Max S.

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.