Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Śro, 2013-03-27 11:23
Ani lewica, ani prawica - to hasło nie jest czcze, ani nie można napisać, że "już było". Owszem, pojawiało się ileś tam razy, czy to podnoszone przez punków, czy przez Limonowa, czy przez terceryzm, czy przez ruchy chcące ponad podziałami realizować jakiś cel. Ale najmocniej jego sens objawia się we wnioskach badań naukowych - nie ma już prawie polityki w krajach zachodu, to jest wszystko całkowicie na pokaz; interesy, cele, opcje rozwoju poszczególnych grup społecznych się zmieniły od czasów ustanowienia tego podziału w brytyjskich parlamencie, i na przestrzeni dziejów. Postpolityka, poppolityka, wiedza chociażby o ludzkiej naturze, o altruizmie zakorzenionym w homo sapiens jedynie w celu osiągania korzyści w stadzie, nie pozwala wierzyć w szczytne lewicowe ideały. Wiedza pochodząca z historii - czy to o krajach tę lewicową ideologię realizujących w praktyce, lub o masach, które okazywały się w swoim prymitywizmie całkowicie odporne na głębsze oddziaływanie wartości lewicowych - całkowicie dezawuuje te postulaty. To są sny i majaki w wydaniu ludzi żyjących idealizmem szczenięcym; lub cyniczna gra politykierów szafujących nomenkulaturą równości i sprawiedliwości by mieć więcej władzy i bogactwa.
Jeśli tzw anarcho-komunistów (w XXI wieku ... śmiech) stać jedynie na to, aby jako kontrargument do niepodzielających czerwonej wizji anarchizmu stosować zrównywanie ich z osobami chorymi jak JKM, czy jego poplecznicy, których idee i działanie fruwają sobie po obrzeżach realności - to ja im współczuję. Nabijanie się z wirtualności, też świadczy o waszym zorientowaniu się w obecnej chwili - połowa życia, jak nie więcej przeniosła się do wirtuala, czy tego chcecie czy nie. Nie ma to wpływu na tzw prawdziwe życie? To patrzcie na nacjonalistów, których jak widzę po raz wtóry przy sposobności każdego kolejnego artykułu wyśmiewacie. Dzisiejsze sukcesy to nie tylko efekt wyimaginowanego kryzysu. To rezultat długotrwałej pracy w wirtualu. Ich rośnięcie w siłę to nie tylko masy na demonstracjach. To też akumulacja kapitału i sieć znajomości, która się rozszerza z każdą chwilą, dająca coraz szersze możliwości działania i wyborów.
Niestety, u was jest cały czas "Kronsztad pomścimy" i debaty, czy dialektyka marksowska ma zastosowanie w ruchu a, czy nie.
Marazm, brak wyrazu, a przede wszystkim brak sprawczości - to jest dzisiejszy obraz polskiego ruchu A. Pisanie, że to było, i nic nie przyniosło - ilu dziś anarchistów jest gotowych fizycznie i psychicznie na konfrontację z policją, nawet przy użyciu sprzętu? Z tego się śmiejesz? Kiedyś był anarchizm, a teraz są "dema" na 15 osób i nasiadówy wraz z krypolem przy piwku za 8 złotych, odwiedzanie normalsów po domach w imię jakiejś wydumanej walki lokatorskiej. A przeciwników przybyło, bo społeczeństwo się zmieniło, choćby od lat 90 tych - potrzebne są gruntowane zmiany, bo anarchizmu, prócz haftowanych naszywek A w okręgu w bramach miast sprzedawanych obok pamiątek dla turystów, na polskich ulicach brak. Może miast mierzyć się z nacjonalistami i systemem warto by właśnie odzyskać te symbole dla nas z powrotem, taki mały trening insurekcjonistyczny przed obalaniem systemu :) - od tego zacznijcie, a nie od debat i czułego jednania z lokatorami albo umiłowanymi "robotnikami"
, którzy by was i tak najchętniej za sam wygląd do komór gazowych wysłali.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Ani lewica, ani prawica - to
Ani lewica, ani prawica - to hasło nie jest czcze, ani nie można napisać, że "już było". Owszem, pojawiało się ileś tam razy, czy to podnoszone przez punków, czy przez Limonowa, czy przez terceryzm, czy przez ruchy chcące ponad podziałami realizować jakiś cel. Ale najmocniej jego sens objawia się we wnioskach badań naukowych - nie ma już prawie polityki w krajach zachodu, to jest wszystko całkowicie na pokaz; interesy, cele, opcje rozwoju poszczególnych grup społecznych się zmieniły od czasów ustanowienia tego podziału w brytyjskich parlamencie, i na przestrzeni dziejów. Postpolityka, poppolityka, wiedza chociażby o ludzkiej naturze, o altruizmie zakorzenionym w homo sapiens jedynie w celu osiągania korzyści w stadzie, nie pozwala wierzyć w szczytne lewicowe ideały. Wiedza pochodząca z historii - czy to o krajach tę lewicową ideologię realizujących w praktyce, lub o masach, które okazywały się w swoim prymitywizmie całkowicie odporne na głębsze oddziaływanie wartości lewicowych - całkowicie dezawuuje te postulaty. To są sny i majaki w wydaniu ludzi żyjących idealizmem szczenięcym; lub cyniczna gra politykierów szafujących nomenkulaturą równości i sprawiedliwości by mieć więcej władzy i bogactwa.
Jeśli tzw anarcho-komunistów (w XXI wieku ... śmiech) stać jedynie na to, aby jako kontrargument do niepodzielających czerwonej wizji anarchizmu stosować zrównywanie ich z osobami chorymi jak JKM, czy jego poplecznicy, których idee i działanie fruwają sobie po obrzeżach realności - to ja im współczuję. Nabijanie się z wirtualności, też świadczy o waszym zorientowaniu się w obecnej chwili - połowa życia, jak nie więcej przeniosła się do wirtuala, czy tego chcecie czy nie. Nie ma to wpływu na tzw prawdziwe życie? To patrzcie na nacjonalistów, których jak widzę po raz wtóry przy sposobności każdego kolejnego artykułu wyśmiewacie. Dzisiejsze sukcesy to nie tylko efekt wyimaginowanego kryzysu. To rezultat długotrwałej pracy w wirtualu. Ich rośnięcie w siłę to nie tylko masy na demonstracjach. To też akumulacja kapitału i sieć znajomości, która się rozszerza z każdą chwilą, dająca coraz szersze możliwości działania i wyborów.
Niestety, u was jest cały czas "Kronsztad pomścimy" i debaty, czy dialektyka marksowska ma zastosowanie w ruchu a, czy nie.
Marazm, brak wyrazu, a przede wszystkim brak sprawczości - to jest dzisiejszy obraz polskiego ruchu A. Pisanie, że to było, i nic nie przyniosło - ilu dziś anarchistów jest gotowych fizycznie i psychicznie na konfrontację z policją, nawet przy użyciu sprzętu? Z tego się śmiejesz? Kiedyś był anarchizm, a teraz są "dema" na 15 osób i nasiadówy wraz z krypolem przy piwku za 8 złotych, odwiedzanie normalsów po domach w imię jakiejś wydumanej walki lokatorskiej. A przeciwników przybyło, bo społeczeństwo się zmieniło, choćby od lat 90 tych - potrzebne są gruntowane zmiany, bo anarchizmu, prócz haftowanych naszywek A w okręgu w bramach miast sprzedawanych obok pamiątek dla turystów, na polskich ulicach brak. Może miast mierzyć się z nacjonalistami i systemem warto by właśnie odzyskać te symbole dla nas z powrotem, taki mały trening insurekcjonistyczny przed obalaniem systemu :) - od tego zacznijcie, a nie od debat i czułego jednania z lokatorami albo umiłowanymi "robotnikami"
, którzy by was i tak najchętniej za sam wygląd do komór gazowych wysłali.