Dodaj nową odpowiedź
Bóle przełożonego
Czytelnik CIA, Pon, 2013-04-15 09:13 Prawa pracownika | PublicystykaCo robi przełożony szeregowego pracownika złapany na uchybieniu by podlizać się pracodawcy?
Szuka ofiary. Najlepiej kogoś słabszego, kogoś, kto nie uderzy po pracy, nie zbluzga i ewidentnie nie będzie potrafił się bronić. Im mniej asertywny pracownik tym lepiej, a jeszcze jak ma coś na sumieniu – to już perełka. Niestety sami pracownicy mają tendencję do „podkładania” się. A to piwo w pracy, a to papieros w łazience, albo za kontenerem z odpadami produkcyjnymi – co ewidentnie łamie przepisy ppoż. Jednak picie i palenie nazwałbym słabością. Nawet palenie co godzinę zrozumiem, ale pić? Cóż, każdy ma swój rozum. Wracając do przełożonego, to jest to z reguły typ, który ma marne pojęcie o organizacji pracy, specyfice pewnych działań, więc też rzadko kiedy zrozumie, że jak jeden element robi się w 15 minut, to całą resztę już niekoniecznie. Zresztą od organizacji pracy taki przełożony ma z reguły szefa produkcji i sterowników, którzy sami już wiedzą co i gdzie ustawić, by wszystko jakoś szło – jakoś, bo pracodawca w swoich cięciach kosztów bardzo często umieszcza „zapisy cud” – zamiast dwudziestu kilogramów wkrętów kupuje 10, licząc, że się rozmnożą, albo że pracownik będzie tak cwany i sprytny, że skręci model nie dwunastoma sztukami, a pięcioma… Mamy więc swojego przełożonego, który z reguły decyduje o premiach, o podziale pracy, który potem musi być korygowany przez wspomnianych sterowników, no i musi być zimnym draniem ujmując to najdelikatniej jak można. Każdy inny, zbyt dobry dla ludzi jest niechętnie widziany i krótko utrzymywany na stanowisku. Przełożony – z reguły zwany dumnie Mistrzem – zmiany, bądź działu ma przede wszystkim pilnować. Pilnować ludzi, czy raczej „roboli”. I nie ważne to, czy robol jest fizyczny, czy umysłowy. Ma czuć oddech swojego przełożonego na karku i najlepiej w strachu pracować za jak najniższą stawkę z jak największą wydajnością.
Jednak od czasu do czasu i taki przełożony podpadnie temu postawionemu wyżej w hierarchii. Nie za słabe wyniki. Te są przecież powodowane przez leniwych i roszczeniowych pracowników szeregowych. Podpaść można np. za palenie papierosów poza przerwą. I wtedy padają magiczne słowa: albo znajdziesz na swoje miejsce dziesięciu, albo tracisz premię. Premię i dodatek brygadzisty rzecz jasna. Zaczyna się polowanie.
Kto idzie na pierwszy ogień? „Młodzi” – tak w sensie wieku, jak i stażu. Tu można przyczepić się wszystkiego, słabej wydajności, braku porządku na stanowisku pracy, spóźnień sekundowych, lub takowych wyjść, złego zachowania, nieposzanowania osoby przełożonego, brak stroju roboczego – nawet jeśli pracownik dopiero co ów strój dostał i zostawił w domu matce do przeszycia, by nie zabić się o nogawki. Można ukarać za zbyt wysokie zużycie elementów, zniszczenie mienia zakładowego – pole szerokie. Z pracownikami długiego stażu jest gorzej. Tu trzeba sprytu. Kiedy przełożony toczy się przez halę produkcyjną, czy salę callcenter, to wcale nie sprawdza niczego w kajecie, tylko poluje. A to kawa na stole, a to za częste i bezpodstawne korzystanie z łazienki, rozmowy z kolegą, koleżanką, odbieranie prywatnych rozmów… No i papierosy, zwłaszcza w łazience, przed budynkiem i koniecznie poza przerwą.
Jest też dyskryminacja płciowa. Nie ma zależności, czy przełożonym jest kobieta, czy mężczyzna. I tak z reguły ofiarą padają kobiety. W pracy fizycznej już w ogóle mają przechlapane – o nie dosyć, że robią mniej – nikt przełożonemu nie wmówi, że Nowicka[1] zrobi więcej od Pawlaka. Albo, że wykonanie Pszczółkowskiej będzie lepsze od wykonania Gradowskiego. Nie ma takiej opcji, bo przecież przełożony wie lepiej i już[2]. Ponadto kobieta z reguły pokornie spuści głowę, a jak się będzie broniła to można dodatkowo ją oskarżyć o brak szacunku dla przełożonego, o zakłócanie spokoju, o pomówienia, o brak kultury osobistej, a wiadomo, że w naszej firmie Hocki Klocki sp. z bardzo o.o. dbamy o wzajemny szacunek i dobrą atmosferę w pracy. Kobieta zawsze ma przechlapane. I złapanie kobiety jest zdaniem przełożonych najprostsze – choćby na takiej szwalni – przynosi spodnie dziecka do przeszycia i już mamy do czynienia z niewłaściwym wykorzystaniem sprzętu firmowego. Nieważne, że ten sprzęt swoją amortyzację stracił 10 lat temu. Od czego mamy kreatywne zarządzanie zasobami? Ale o tym innym razem…
Jedno jest pewne – jak jeszcze od kobiety czuć alkohol, to kaplica. Kobieta z reguły nie będzie czekała po pracy, by „podziękować” swojemu przełożonemu za donos. Przepraszam, notatkę służbową z wnioskiem o ukaranie. A taki Michalczyński, czy Pudziński to już inna bajka…
JAROSŁAW PRZĘCZEK
[1] Jakakolwiek zbieżność nazwisk jest przypadkowa.
[2] 1) szef zawsze ma rację
2) jak nie ma racji spójrz do pkt 1-go.
Za: http://socjalizmteraz.pl/archives/2598