Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Polscy wędrowni pracownicy sezonowi (nie tylko polscy ale tutaj mowa o Polakach przecież) mają kilka poważnych "wad klasowych". Przede wszystkim bardzo często głoszą opinię, że najlepszą formą wynagradzania za pracę jest akord (bo ile zrobisz tyle zarobisz), często dodają, że wynagrodzenie za czas pracy jest niesprawiedliwe (dlaczego ktoś ma zarobić tyle samo skoro robi mniej?). Jakoś nie dostrzegają, że wynik pracy tak naprawdę nie zależy od nich, zwłaszcza w rolnictwie gdzie często decydujący wpływ ma pogoda, pole to nie fabryka i nie można zapewnić wszystkim jednakowych warunków (wystarczy mieć pecha i trafić na kiepski rząd), różne plagi czy choroby mogą dotknąć uprawy, etc. Jeśli pracują za stawkę godzinną często dają się wykorzystywać np. kończą pole zostając kilkanaście minut dłużej na "prośbę" pracodawcy, który oczywiście za ten czas nie zapłaci, w przypadku płatnych nadgodzin cieszą się jak dzieci, że dostaną dokładnie taką samą stawkę jak za regulaminowy czas pracy pomimo, że porozumienia związkowe przewidują za godziny ekstra spore dopłaty. Wielu z nich wydaje się mentalnie tkwić w latach osiemdziesiątych gdy trzy miesiące pracy za grosze w RFN przekładało się na pokaźną siłę nabywczą w PRL, co ciekawe wielu młodych też.... Bardzo często wśród sezonowych powtarzana jest opinia o "lenistwie" miejscowych pracowników, którzy bezczelnie domagają się przerwy śniadaniowej, uczciwych stawek, nie chcą zostawać po godzinach.... Odpowiedź na pytanie "czy polski wędrowny pracownik sezonowy jest pracowity czy zwyczajnie głupi?" nie jest wcale taka oczywista. Nawet wśród Polaków mieszkających na stałe za granicą (którzy często przecież też pracują sezonowo) pojawiają głosy niechęci do "pracowitości" wędrownych.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Polscy wędrowni pracownicy
Polscy wędrowni pracownicy sezonowi (nie tylko polscy ale tutaj mowa o Polakach przecież) mają kilka poważnych "wad klasowych". Przede wszystkim bardzo często głoszą opinię, że najlepszą formą wynagradzania za pracę jest akord (bo ile zrobisz tyle zarobisz), często dodają, że wynagrodzenie za czas pracy jest niesprawiedliwe (dlaczego ktoś ma zarobić tyle samo skoro robi mniej?). Jakoś nie dostrzegają, że wynik pracy tak naprawdę nie zależy od nich, zwłaszcza w rolnictwie gdzie często decydujący wpływ ma pogoda, pole to nie fabryka i nie można zapewnić wszystkim jednakowych warunków (wystarczy mieć pecha i trafić na kiepski rząd), różne plagi czy choroby mogą dotknąć uprawy, etc. Jeśli pracują za stawkę godzinną często dają się wykorzystywać np. kończą pole zostając kilkanaście minut dłużej na "prośbę" pracodawcy, który oczywiście za ten czas nie zapłaci, w przypadku płatnych nadgodzin cieszą się jak dzieci, że dostaną dokładnie taką samą stawkę jak za regulaminowy czas pracy pomimo, że porozumienia związkowe przewidują za godziny ekstra spore dopłaty. Wielu z nich wydaje się mentalnie tkwić w latach osiemdziesiątych gdy trzy miesiące pracy za grosze w RFN przekładało się na pokaźną siłę nabywczą w PRL, co ciekawe wielu młodych też.... Bardzo często wśród sezonowych powtarzana jest opinia o "lenistwie" miejscowych pracowników, którzy bezczelnie domagają się przerwy śniadaniowej, uczciwych stawek, nie chcą zostawać po godzinach.... Odpowiedź na pytanie "czy polski wędrowny pracownik sezonowy jest pracowity czy zwyczajnie głupi?" nie jest wcale taka oczywista. Nawet wśród Polaków mieszkających na stałe za granicą (którzy często przecież też pracują sezonowo) pojawiają głosy niechęci do "pracowitości" wędrownych.