Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Sob, 2014-06-07 11:37
Aby nie marnować czasu potencjalnych uczestników, pokuszę się o próbę odpowiedzi na końcowe pytanie:
1. Podróżowanie do państw ogarniętych wojną może być niebezpieczne. Nawet jeśli jest się pod ochroną wojska, ma legitymację prasową itp. ryzyka utraty życia, zdrowia, czy innych nieprzyjemnych zdarzeń nie można wykluczyć.
2. Mieszkańcom takich miejsc potrzebne są przede wszystkim: broń i amunicja, woda pitna, żywność, środki higieniczne itd.
Niekonieczne za to potrzebni są zblazowani turyści z krajów dobrobytu, którym to takie wycieczki mogą być potrzebne (by dowartościować ego, odbyć egzotyczną wycieczkę z dreszczykiem o której można potem opowiadać w przytulnej kawiarni).
3. Takie wycieczki mogą być również "potrzebne" uczestnikom podobnych spotkań, którzy bezpiecznie zaspokajają w ten sposób swoją potrzebę "uczestnictwa" w ważnych wydarzeniach dziejowych.
4. Potrzebne są też rozmaitym fundacjom, knajpom, wydawnictwom by wyciągać pieniądze, podnosić swoją rangę, kreować wizerunek.
Warto tu rozważyć za to inną kwestię -
Czy na miejscu jest poruszanie tematyki weganizmu i praw zwierząt w kontekście rzeczywistości wojennej (gdzie codziennością są czołgi na ulicach, samobójcze zamachy itd.)? Gdyby, dla porównania, podczas II Wojny Światowej do okupowanej Warszawy przybył wegański turysta z neutralnego kraju, zainteresowany np. kwestią przestrzegania praw zwierząt w rzeczywistości getta i robiący u siebie na ten temat wykłady i spotkania - to czy należałoby uznać to za potrzebną formę pomocy, czy też raczej za żerowanie na ludzkiej tragedii przez znudzonych oficjalną ofertą biur turystycznych zblazowanych konsumentów? Tym, którym "moralna wrażliwość" uniemożliwia jednoznaczną ocenę, polecam porozmawiać na ten temat np. z ludźmi co wojnę przeżyli.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Aby nie marnować czasu
Aby nie marnować czasu potencjalnych uczestników, pokuszę się o próbę odpowiedzi na końcowe pytanie:
1. Podróżowanie do państw ogarniętych wojną może być niebezpieczne. Nawet jeśli jest się pod ochroną wojska, ma legitymację prasową itp. ryzyka utraty życia, zdrowia, czy innych nieprzyjemnych zdarzeń nie można wykluczyć.
2. Mieszkańcom takich miejsc potrzebne są przede wszystkim: broń i amunicja, woda pitna, żywność, środki higieniczne itd.
Niekonieczne za to potrzebni są zblazowani turyści z krajów dobrobytu, którym to takie wycieczki mogą być potrzebne (by dowartościować ego, odbyć egzotyczną wycieczkę z dreszczykiem o której można potem opowiadać w przytulnej kawiarni).
3. Takie wycieczki mogą być również "potrzebne" uczestnikom podobnych spotkań, którzy bezpiecznie zaspokajają w ten sposób swoją potrzebę "uczestnictwa" w ważnych wydarzeniach dziejowych.
4. Potrzebne są też rozmaitym fundacjom, knajpom, wydawnictwom by wyciągać pieniądze, podnosić swoją rangę, kreować wizerunek.
Warto tu rozważyć za to inną kwestię -
Czy na miejscu jest poruszanie tematyki weganizmu i praw zwierząt w kontekście rzeczywistości wojennej (gdzie codziennością są czołgi na ulicach, samobójcze zamachy itd.)? Gdyby, dla porównania, podczas II Wojny Światowej do okupowanej Warszawy przybył wegański turysta z neutralnego kraju, zainteresowany np. kwestią przestrzegania praw zwierząt w rzeczywistości getta i robiący u siebie na ten temat wykłady i spotkania - to czy należałoby uznać to za potrzebną formę pomocy, czy też raczej za żerowanie na ludzkiej tragedii przez znudzonych oficjalną ofertą biur turystycznych zblazowanych konsumentów? Tym, którym "moralna wrażliwość" uniemożliwia jednoznaczną ocenę, polecam porozmawiać na ten temat np. z ludźmi co wojnę przeżyli.