Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
prawda jest taka że polskim standardem na który z przyczyn ekonomicznych się godzimy jest to, że umowa jest spisywana "po ludzku" i mówi o 5 dniowym dniu pracy itd a później pracuje się np. po 6 dni a reszta wynagrodzenia est pod stołem albo po prostu jej nie ma tylko ewidencja czasu pracy jest totalnym picem. Na moich 5 prac w 4 były umowy tego typu, w 3 śmieciówki i nie były to biedne firmy, które narzekały na kryzys albo nie mogły sobie pozwolić na normalne zatrudnianie ludzi (bo chyba posiadanie jachtu nie jest oznaką "trudów bycia przedsiębiorcą w kryzysie").
nie da się sensownie w pojedynkę przeciwstawić bo inny przyjdzie i taką umowę podpisze. dzieciom nie powiesz "mama zaprotestowała więc będziemy w tym miesiącu głodni". Jedyny lek na tą chorobę to związki zawodowe międzyzakładowe z prawami na poziomie tych zakładowych (conajmniej). W przeciętnej firmie zakładanie związku zawodowego/układów zbiorowych to mit graniczący z cudem bo albo panuje lizidupstwo za 1200 i ludzie jedni drugim do oczu skaczą albo pracuje za mało osób żeby to mogło jakoś funkcjonować (mamy jak wiecie sporo firm małych gdzie pracuje np. do 10 osób z czego np. połowa na zlecenie). Ja jako pracownik chciałabym żeby były związki pracownicze branżowe np. "ogólnopolski związek pracowników biurowych/sprzątaczek/księgowych/opiekunek do dzieci MŚP z całej polski/województwa" i wtedy mogliby sobie ludzie na podobnych stanowiskach pomagać, radzić, wstawiać się za siebie na wzajem bo każdy co pracuje na podobnym stanowisku wie czym kura wodę pije i gdzie jest pies pogrzebany a także jak taką pracę wyceniać. gówno prawda że to nie ma racji bytu bo w czasach internetu każda taka formacja o większym zasięgu mogłaby świetnie wymieniać informacje, omawiać bieżące problemy i zagadnienia związane z prawem pracy, formułowaniem umów.
Tak poza tym to jest właśnie hipokryzja państwa - z jednej strony pierdolenie o polityce prorodzinnej z drugiej przyzwalanie na pracę non stop. A dzieci może zaczniemy wysyłać do zbiorowych "hodowli"? No bo do chuja kiedy mamy się kochać, rozmnażać i wychowywać dzieci (pomijam fakt że za co).
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
realnie
prawda jest taka że polskim standardem na który z przyczyn ekonomicznych się godzimy jest to, że umowa jest spisywana "po ludzku" i mówi o 5 dniowym dniu pracy itd a później pracuje się np. po 6 dni a reszta wynagrodzenia est pod stołem albo po prostu jej nie ma tylko ewidencja czasu pracy jest totalnym picem. Na moich 5 prac w 4 były umowy tego typu, w 3 śmieciówki i nie były to biedne firmy, które narzekały na kryzys albo nie mogły sobie pozwolić na normalne zatrudnianie ludzi (bo chyba posiadanie jachtu nie jest oznaką "trudów bycia przedsiębiorcą w kryzysie").
nie da się sensownie w pojedynkę przeciwstawić bo inny przyjdzie i taką umowę podpisze. dzieciom nie powiesz "mama zaprotestowała więc będziemy w tym miesiącu głodni". Jedyny lek na tą chorobę to związki zawodowe międzyzakładowe z prawami na poziomie tych zakładowych (conajmniej). W przeciętnej firmie zakładanie związku zawodowego/układów zbiorowych to mit graniczący z cudem bo albo panuje lizidupstwo za 1200 i ludzie jedni drugim do oczu skaczą albo pracuje za mało osób żeby to mogło jakoś funkcjonować (mamy jak wiecie sporo firm małych gdzie pracuje np. do 10 osób z czego np. połowa na zlecenie). Ja jako pracownik chciałabym żeby były związki pracownicze branżowe np. "ogólnopolski związek pracowników biurowych/sprzątaczek/księgowych/opiekunek do dzieci MŚP z całej polski/województwa" i wtedy mogliby sobie ludzie na podobnych stanowiskach pomagać, radzić, wstawiać się za siebie na wzajem bo każdy co pracuje na podobnym stanowisku wie czym kura wodę pije i gdzie jest pies pogrzebany a także jak taką pracę wyceniać. gówno prawda że to nie ma racji bytu bo w czasach internetu każda taka formacja o większym zasięgu mogłaby świetnie wymieniać informacje, omawiać bieżące problemy i zagadnienia związane z prawem pracy, formułowaniem umów.
Tak poza tym to jest właśnie hipokryzja państwa - z jednej strony pierdolenie o polityce prorodzinnej z drugiej przyzwalanie na pracę non stop. A dzieci może zaczniemy wysyłać do zbiorowych "hodowli"? No bo do chuja kiedy mamy się kochać, rozmnażać i wychowywać dzieci (pomijam fakt że za co).