Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Brak słów obrazujących kontekst relacjonowanych tu zdarzeń powoduje, iż zdarzenia te traktowane są jak tania sensacyjka rodem z prasy brukowej. Zanim zamieści się informacje o protestach przeciwko praktykom stosowanym w Rojavie, należałoby napisać czym jest sam projekt Rojava, chyba że autor myli istnienie nacjonalistycznego kurdystanu w Iraku z wolnościowymi kantonami zachodniej Syrii. Abstrahując od kwestii kontekstu motyw przewodni – protest antymilitarystyczny w miejscu, w którym od zdolności bojowych zależy życie ludzkiego ducha, zdaje się co najmniej groteskowy. Jakiż sens ma protest wymierzony przeciwko możliwościom stawiania oporu. Czyż dramatem można nazwać sytuację osób, które mają możliwość stawiania oporu prześladowcom, czy też raczej okrutne działania prześladowców są czymś dramatycznym?
Czym innym jest militaryzm państwowy a czym innym militaryzm wolnościowy. Czyż biorący udział w hiszpańskiej rewolucji anarchiści byli tyle samo warci co monarchiści tylko z tej racji, że prowadzili działania militarne? Oczywiście z pacyfistycznej (defetystycznej) perspektywy wszyscy walczący są siebie warci, niezależnie bowiem od intencji które walczącymi kierują sam fakt podejmowania walki skazuje ich na potępienie w oczach pacyfisty. Czy to słuszna ocena potępiać wszystkich walczących, jak robią to pacyfiści? A może należałoby zastanowić się nad sensownością samego pacyfizmu potępiającego wszelki (podkreślam wszelki - w tym wolnościowy) - militaryzm?
„Opór to życie!”Solidarność z Kobane!(A)
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
"Opór to życie!"
Brak słów obrazujących kontekst relacjonowanych tu zdarzeń powoduje, iż zdarzenia te traktowane są jak tania sensacyjka rodem z prasy brukowej. Zanim zamieści się informacje o protestach przeciwko praktykom stosowanym w Rojavie, należałoby napisać czym jest sam projekt Rojava, chyba że autor myli istnienie nacjonalistycznego kurdystanu w Iraku z wolnościowymi kantonami zachodniej Syrii. Abstrahując od kwestii kontekstu motyw przewodni – protest antymilitarystyczny w miejscu, w którym od zdolności bojowych zależy życie ludzkiego ducha, zdaje się co najmniej groteskowy. Jakiż sens ma protest wymierzony przeciwko możliwościom stawiania oporu. Czyż dramatem można nazwać sytuację osób, które mają możliwość stawiania oporu prześladowcom, czy też raczej okrutne działania prześladowców są czymś dramatycznym?
Czym innym jest militaryzm państwowy a czym innym militaryzm wolnościowy. Czyż biorący udział w hiszpańskiej rewolucji anarchiści byli tyle samo warci co monarchiści tylko z tej racji, że prowadzili działania militarne? Oczywiście z pacyfistycznej (defetystycznej) perspektywy wszyscy walczący są siebie warci, niezależnie bowiem od intencji które walczącymi kierują sam fakt podejmowania walki skazuje ich na potępienie w oczach pacyfisty. Czy to słuszna ocena potępiać wszystkich walczących, jak robią to pacyfiści? A może należałoby zastanowić się nad sensownością samego pacyfizmu potępiającego wszelki (podkreślam wszelki - w tym wolnościowy) - militaryzm?
„Opór to życie!”Solidarność z Kobane!(A)