Dodaj nową odpowiedź
Teoria spiskowa: kim są prawdziwi agenci?
Akai47, Wto, 2007-03-27 23:08 PublicystykaJeszcze nikt w mediach nie zastanowił się dlaczego Aleksander Gudzowaty ma zapisy rozmów z politykami? Jedyną teorią może być to, że Gudzowaty próbuje grać taśmami, by skompromitować lewicę i wkupić się w łaski rządzącego PiS.
Być może. Ale może być jeszcze coś innego. Gudzowaty - wiadomo - ma bardzo bliski kontakt ze specslużbami Rosji. Być może to gra nie Gudzowatego, tylko z Rosji.
Jest pewna tendencja myślenia, że środowisko SLD jest pełne agentów rosyjskich. Jednak w Rosji i także w niektórych środowiskach w Polsce, to raczej Andrzej Lepper i rodzina Giertycha działają jak agenci.
O Lepperze już wiele raz napisano. O Giertychu nie raz pojawiły się informacje, że Maciej Giertych był tajnym współpracownikiem SB oraz łącznikiem między jego ojcem Jędrzejem i służbami specjalnymi. Wykorzystano Giertychów m.in. w operacji o kryptonimie Truteń, wymierzonej bezpośrednio w Adama Michnika i opozycję antykomunistyczną.
Wszystko zaczęło się w 1967 kiedy Slużba Bezpieczeństwa zainteresowała się Maciejem Giertychem, bo podejrzewała, że może on mieć kontakt z obcym wywiadem. Nadano mu pseudonim „Genetyk”. (On także miał kiedyś pseudonim „Długi”.)
„Przekrój” także obejrzał notatki IPN i opisał to, co tam znaleziono:
„Giertych to jednostka wybitna. Konsekwentny, pracowity i siedzi w pracy do nocy” – zanotował kapitan Bolesław Witczak z SB w notatce z 1970 roku. W lutym 1970 roku major Władysław Kuca podejmuje decyzję, by wykorzystać Macieja Giertycha do gier operacyjnych. Poprzez niego SB chce wpłynąć na Jędrzeja Giertycha, by ten w swojej publicystyce wystąpił „przeciwko atakom kół syjonistycznych na Polskę”. Od tej pory wszystkie rozmowy z Giertychem mają być prowadzone w pokoju hotelowym i nagrywane. „Rozmówca traktowany będzie – co da mu się wyraśnie do zrozumienia – jako konsultant tych zagadnień (chodzi o zwalczanie ataków syjonistycznych) ”.
Od tej pory wszystkie rozmowy z Giertychem mają być prowadzone w pokoju hotelowym i nagrywane. „Rozmówca traktowany będzie – co da mu się wyraźnie do zrozumienia – jako konsultant tych zagadnień (chodzi o zwalczanie ataków syjonistycznych) ”.
Pierwszą taką rozmowę porucznik Emil Rozmus odbył już 2 kwietnia 1970 roku. Giertych radził SB, żeby do walki z syjonizmem wykorzystać prasę polonijną, która z braku pieniędzy powoli ginie i przejmują ją Żydzi. Doradza, by wspierać gazety polonijne reklamami. Ale z wyjątkiem tych kontrolowanych przez Żydów. – Oczywiście chodzi o prasę, która nie jest dla nas wroga – instruował Giertych.
[Przekrój 26. 2005. LIS Z KURNIKA]
Maciej Giertych ma status „pokrzywdzonego”. Swoje spotkania z SB opisał w „Opoce” już w 1999 r..
Jest wiele ciekawych informacji w teczkach IPN o Macieju Giertychu.
W materiałach poznańskiej SB z 18 września 1970 r. podsumowującej efekty pierwszych lat obserwacji Giertycha czytamy: "Na przestrzeni 1967-69 nasze podejrzenia w stosunku do figuranta nie potwierdziły się. Nie uzyskano informacji o wrogiej działalności z jego strony".
W lutym 1970 r. postanowiono "pozyskać go w charakterze tajnego współpracownika". Specsłużby przewidywały dla niego następujące zadania:
" - Oddziaływanie na kierunku działalności publicystycznej ojca. Chodzi o to, aby Jędrzej Giertych występował przeciwko atakom kół syjonistycznych na Polskę, w obronie granic na Odrze i Nysie.
- Neutralizację za pośrednictwem ojca tych środowisk polskiej emigracji, które podejmują działalność sprzeczną z interesami polskiej racji stanu.
- Rozpoznawanie działalności kół polskiej emigracji politycznej oraz ich zamierzeń w odniesieniu do kraju".
...
"Z całokształtu wypowiedzi i zachowania rozmówcy można wnosić, że chętnie udziela informacji dotyczących stosunków na emigracji, chętnie i krytycznie ocenia niektóre realia w PRL. W rozmowach jest rzeczowy, krytyczny i powściągliwy. Wydaje się, że przedkładając propozycję współpracy, możemy celu nie osiągnąć i rozmówcę zrazić, w efekcie czego może nie przystać na dalsze rozmowy. Proponuję zaniechać prowadzenia na niego sprawy obserwacyjnej (...) i zarejestrować go jako kontakt operacyjny. Spotkania odbywać w hotelu bez stosowania techniki operacyjnej".
...
W rozmowach z oficerem SB, Giertych także powiedział ”Jestem bardzo rad z tego, co się stało" (o antysemickiej kampanii w 1968 r). Mówiąc o agresji na Czechosłowację Giertych powiedział, że była "konieczną i uzasadnioną ze strony Rosji".
1 czerwca 1976 Jędrzej Giertych napisał swój słynny list do Polski, w tym do Edwarda Gierka. Giertych krytykował opozycję antysowiecką w Polsce i wyzwał do trzymania najlepszych stosunków z Rosją. (Dołączam kopię listu niżej jako przykład tej mentalności Giertychowskiej. Chyba większość z tych sentymentów popiera syn i wnuk.)
W 1977 r. SB postanowiła wykorzystać pióro Jędrzeja Giertycha do zdyskredytowania Adama Michnika z KOR.
Adam Michnik oczywiście nie jest „osobą pokrzywdzoną” choć Jędrzej Giertych próbował go zdyskredytować i w tym współpracował z SB.
SB pomogło Jędrzejowi opisać działalność Stefana Michnika, byłego kapitana UB i brata Adama. – Wyjątkowość tej sytuacji polega na tym, że SB zdecydowała się skopiować tajne akta Stefana Michnika z własnych magazynów, by dostarczyć je do Londynu Giertychowi – mówi historyk Sławomir Cenckiewicz z IPN.
W teczkach Macieja Giertycha czytamy jak Giertych informował, że ojciec: "Nie odmawia współpracy, ale chce mieć swobodę, jak i gdzie je wykorzysta". "Powiedziałem ojcu, skąd byłyby te materiały. On zaś, że zobowiązuje się zachować w tajemnicy to źródło".
Kolejną grą operacyjną SB, w której Maciej Giertych był pionkiem, była akcja o kryptonimie „Mrowisko” prowadzona na początku lat 80. Operacja posłużyła Kiszczakowi do działań przeciwko Solidarności i Kościołowi. (Oprócz „Mrowisko”, inne znane operacje były akcje o kryptonimach „Klan” i „Arka”.
W latach 80. Giertych jeździł po poznańskich kościołach z odczytami, nie krył, co sądzi o Solidarności, która dała się wyprowadzić na manowce trockistom i masonom manipulowanym przez zachodnie wywiady. Mąciciele i ekstremiści chcieli doprowadzić do ingerencji Paktu Warszawskiego, ale ocalił nas generał Jaruzelski, co doprowadziło do wściekłości sztaby NATO – tak jeszcze w 1995 roku pisał Giertych.
W 1986 roku Giertych stanął u boku generała Jaruzelskiego w radzie konsultacyjnej, i dwa lata później, gdy mówił: – Interesem Polski jest trzymać się Paktu Warszawskiego i RWPG. Bo orientacja na sojusz z Rosją jest podstawowym elementem myśli narodowej.
Dlaczego wspominam o tej historii? Przecież zaczęłam od Gudzowatego.
Pytamy jaka Polska jest wygodna dla obecnych władz Rosji?
Antyeuropejska. Im więcej kłopotu Polska ma z władzami europejskimi, tym lepiej dla Rosji.
Niewygodna dla Amerykanów. Wpływ SLD na rząd jest bardzo korzystny dla Amerykanów, natomiast koalicjanci z Samoobrony i Ligi im przeszkadzają.
Autorytarni słowianofile, antykomunistyczni i antyliberalni. Właśnie w Rosji już wiele opublikowano na ten temat. Silne nacje działające razem przeciw obcym wartościom, żydowskie spiski i władza zachodnia. W takiej literaturze zawsze jest odcień totalitarno-klerykalny i antydemokratyczny.
Już dawno wrócił problem słowianofilów i zachodofilów z dziewiętnastego wieku.
W historii prowokacji i tajnych działań prowokacyjnych, czasami coś wydaje się nielogicznie, jednak ma swój sens.
Jaki był sens dyskredytowania Michnika i KORu? Wiadomo, by zachować władzę radziecką. Okazało się że w tym był wspólny interes komunistów radzieckich z polskim nacjonalistą Maciejem Giertychem.
Czy jest jakiś sens w dalszym dyskredytowaniu środowisko Michnika? Tak. Oni są liberałami. Polska liberalna Michnikowszczyzny miała większe szansa uzyskania poparcia i sympatii USA. Polska Kaczorów i koalicjantów w tym sensie robi Polsce bardzo źle.
Czy jest sens by dyskredytować środowisko eseldowskie? Owszem, tym bardziej, że działa to na korzyść koalicjantów. Nawet jeśli Kaczory mają politykę antyrosyjską, koalicjanci działają tak, by wyalienować Zachód.
Ale prawdę mówiąc, nie możemy naprawdę myśleć o Kaczorach jako o zachodofilach”, bo raczej próbują narzucić Europie swoją wizję Europy chrześcijańskiej, która ma niewiele wspólnego z Europą rzeczywistą.
Oczywiście, to jest tylko teoria spiskowa. Sama nie jestem o tym przekonana w 100%, jednak zaczynam rozważać możliwość, że jest tu coś więcej niż prosta nienawiść Gudzowatego do środowiska eseledowkiego czy do Michnika.
LIS Z KURNIKA
http://przekroj.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=56&Itemid=5...
Wprost: Kryptonim "Truteń". Numer: 23/2005
http://www.wprost.pl/dzialy/?O=77349
LIST OTWARTY DO SPOŁECZEŃSTWA POLSKIEGO W KRAJU
Drodzy Rodacy!
Jako publicysta i działacz polityczny, przebywający od wielu lat na obczyźnie i patrzący na sytuację światową i na sprawy polskie pod innym kątem widzenia, niż Wy w kraju, doszedłem do wniosku, że powinienem zwrócić się do Was w formie niniejszego listu z rodzajem apelu, by Was ostrzec przed niebezpieczeństwami które, wydaje mi się, Polsce dziś grożą.
Jesteście w kraju dość nieufni wobec ocen i rad, przychodzących z emigracji - i na ogół słusznie. W tym, co można by nazwać emigracyjnymi „siłami ustanowionymi”, a zwłaszcza w emigracyjnych aparatach propagandowych, nadają ton czynniki i kierunki, które także i moim zdaniem na zaufanie nie zasługują. Są wśród nich obecne bezpośrednie wpływy obcych mocarstw, tych samych, które sprzedawały Polskę na konferencjach w Teheranie i w Jałcie i które w razie czego, zawsze będą gotowe Polskę na nowo sprzedać; już nie mówiąc o tradycyjnym, odwiecznym przeciwniku Polski, jakim są Niemcy. (Niejeden z ośrodków propagandowych rzekomo polsko-emigracyjnych w istocie finansowany jest z budżetu tego czy innego mocarstwa). Ogromną rolę odgrywa wśród nich ten polski obóz polityczny, który w wojnie 1914-1918 roku szedł razem z Niemcami, który objąwszy w Polsce w 1926 r. władzę drogą zbrojnego zamachu stanu i trzydniowej wojny domowej zrujnował następnie i zdezorganizował Polskę swymi szkodliwymi, trzynastoletnimi rządami i który swą błędną polityką doprowadził Polskę do katastrofy wrześniowej i nowego rozbioru, a który także i dzisiaj zdradza tendencje z punktu widzenia interesów Polski niebezpieczne. Ogromny także wpływ ma wśród nich żywioł żydowski, lub blisko z Żydami związany na ogół wyznający poglądy zbliżone do tzw. „trockistów”, a więc marksistowskie, jawnie, lub w sposób utajony wrogie duchowi chrześcijańskiemu Polski i tradycjom jej tysiącletniej, chrześcijańskiej historii, w istocie kosmopolityczne i w swym polskim patriotyzmie - nieraz zresztą bardzo ostentacyjnym - nieszczere, a w echach jakie on budzi, co najmniej nie głębokie. Wcale Was nie zachęcam do dawania zbyt chętnego posłuchu temu, co przychodzi z emigracji, gdyż często mogą to być podszepty błędne i szkodliwe.
Ale emigracja nie jest jednolita; tak samo zresztą, jak i kraj nie jest jednolity. Zarówno w niniejszym liście, jak w całej swej działalności pisarskiej wyrażam pogląd narodowy. A jest to pogląd, który zwalczany jest bezwzględniej niż jakikolwiek inny polski polityczny czy ideowy kierunek w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, który zwalczany był i uciskany w Polsce lat 1926-1939 i który zwalczany jest i o ile możności od wszystkiego odsuwany także na emigracji przez emigracyjne „siły ustanowone”, a tak samo i przez „siły ustanowione” światowe.
Wyrażam pogląd ludzi niezależnych i którzy stanowią, kierunek niezależny.
Fakt, że przebywamy na zachodzie daje nam, polskim emigrantom-narodowcom, większą łatwość orientowania się w sytuacji światowej, niż ta, którą, macie Wy, Rodacy w kraju. Bo znamy dokładnie stosunki w świecie zachodnim, często także i kulisy tych stosunków. (Wy rzeczywistych stosunków w świecie zachodnim znać nie możecie, gdyż od 37 lat jesteście odcięci od swobodnego dostępu do światowej prasy, literatury i myśli. I w szczególności nie znacie polskiej literatury emigracyjnej, zwłaszcza narodowej). A obok tego, nie jesteśmy odcięci od informacji z kraju, gdyż mamy nieskrępowaną możność czytywania prasy i literatury krajowej (także sowieckiej i innej). Wielu zresztą z ludzi naszego, sposobu myślenia regularnie w kraju bywa.
Otóż na podstawie szeregu oznak, poszlak i różnorodnych informacji doszedłem do wniosku, że istnieją w świecie siły, które, chciałyby wywołać w Polsce coś w rodzaju zrywu rewolucyjnego, który postawiłby Polskę w zbrojnym konflikcie z Rosją Sowiecką.
Dzisiejszy świat zachodu, aczkolwiek potencjalnie bardzo potężny, jest w tej chwili w stanie wielkiego zamieszania, a takie fakty jak ulokowanie się wpływów sowieckich w Afryce (szczególnie jaskrawo uwidocznione przez wydarzenia w Angoli) i jak rozrost oceanicznej floty sowieckiej bardzo go niepokoją. Obok tego, zagrożona pozycja Republiki Izraelskiej napełnia niepokojem światowe żydostwo. Rozmaite siły w świecie rade by przysporzyć kłopotów Rosji. Polska jako największe państwo w sferze wpływów sowieckich, a do tego położone w samym środku Europy, nadawałaby się do tego celu wyśmienicie. Wywołanie konfliktu między Polską a Rosją byłoby w ramach światowej strategii odpowiedzią na lądowanie czołgów sowieckich i piechoty kubańskiej w Angoli, godną zarazem potęgi amerykańskiej, światowej potęgi żydowskiej i odradzającej się potęgi niemieckiej. Nie kto inny tylko p. Henry Kissinger, zarazem sternik polityki amerykańskiej, wyraziciel dążeń światowego żydostwa i z urodzenia, wychowania i kultury Niemiec, wypowiedział w związku z wydarzeniami w Angoli coś w rodzaju groźby, że zachód mógłby na akcję sowiecką w Afryce odpowiedzieć uderzeniem w punkcie bardzo dotkliwym dla Związku Sowieckiego. Może to tylko oznaczać punkt sferze wpływów sowieckich.
Nie myślcie, że tego rodzaju operacje strategiczne są niemożliwe. Polska bywała już w takich operacjach używana.
W roku 1830 rewolucyjna Francja (po „rewolucji lipcowej” - 1830 roku) zagrożona była zbrojną interwencją rosyjskiego cara Mikołaja I. Aby tę interwencję sparaliżować, posłużyła się narodem polskim. Francuscy karbonariusze i masoni zażądali od karbonariuszy i masonów polskich, by wywołali w Polsce powstanie i ci ostatni doprowadzili do wybuchu „powstania listopadowego”. Powstanie to, które przekształciło się w wojnę polsko-rosyjską, przyniosło Polsce straszliwą klęskę, doprowadziło do likwidacji odrębności państwowej Królestwa Kongresowego, do likwidacji polskiego wojska, do podcięcia przewagi polskości -na ziemiach za Bugiem i Niemnem, do rozpoczęcia się okresu groźnego ucisku narodowego. Ale zarazem uratowało rewolucyjną Francję. Polska odegrała rolę owcy zrzuconej z sań na pożarcie wilkom, dla ratowania tych, którzy saniami tymi jadą.
W latach 1861-1863 rodziło się francusko-rosyjskie zbliżenie. Było ono groźne dla Prus. (Pamiętajmy o tym, że w roku 1914 zbliżenie francusko-rosyjskie doprowadziło do wojny między zaborcami, czego konsekwencją stała się klęska Niemiec i odbudowanie niepodległej Polski, sięgającej od gór aż do morza i obejmującej trzy zjednoczone zabory). Prusy odpowiedziały na to wywołaniem w zaborze rosyjskim „powstania styczniowego” 1863 roku. Istotnym sprawcą tego powstania był pruski kanclerz, Bismarck. Przyniosło ono narodowi polskiemu znowu straszliwą klęskę i pociągnęło za sobą nowych 50 lat dotkliwego ucisku. Ale dla Prus i Bismarcka stało się źródłem wielkich triumfów. Powstanie to doprowadziło do poróżnienia Rosji z Francją i do zbliżenia prusko-rosyjskiego. Pod osłoną przyjaźni z Rosją Bismarck mógł bez przeszkód pobić w roku 1864 Danię i odebrać jej te ziemie, na których potem zbudował Kanał Kiloński, pobić w roku 1866 Austrię, wyrzucić jej wpływy z właściwych Niemiec, zagarnąć dla Prus Hanower i kilka innych krajów i utworzyć Związek Północno-Niemiecki, pobić w latach 1870/71 Francję, zagarnąć Alzację i Lotaryngię i utworzyć Cesarstwo Niemieckie. Cała polityka Bismarcka i cała potęga Niemiec bismarckowsko - wilhelmowskich wyrosła na polskim powstaniu styczniowym.
Istnieją siły w świecie, które chciałyby tak samo posłużyć się Polską dzisiaj. Chciałyby, by odegrała ona znowu rolę owcy, rzuconej na pożarcie wilkom dla uratowania obcych interesów. Pragnieniem tych sił byłoby, by nastąpił, w Polsce wybuch w rodzaju powstania węgierskiego z roku 1956 - ale z uwagi na większy niż Węgry ciężar Polski jako dużego państwa, oraz na większe znaczenie geograficzne Polski, leżącej na osi strategicznej Moskwa - Warszawa - Berlin - Paryż, będący w polityce światowej wydarzeniem dużo większej skali i o głębiej sięgających konsekwencjach.
Nie ulegajcie złudzeniu, że taka operacja jest niemożliwa. Nie zdajecie sobie sprawy z różnorodności dźwigni, jakie mogą być uruchomione dla doprowadzenia takiej operacji do skutku. Pamiętajcie także, że dla zrywów rewolucyjnych, tak samo, jak dla spowodowania wybuchu bomby, potrzebne są dwie rzeczy: istnienie materiału wybuchowego oraz zapalenie zapalnika. Jeśli istnieje materiał wybuchowy, czy palny, nawet bardzo mała iskra potrafi spowodować wybuch. Ci, którym się marzy Polska w roli rzuconej wilkom owcy, nie potrzebują sami wzniecać wielkiego pożaru. Wystarczy by w chwili stosownie dobranej wykrzesali tylko małą iskrę.
A materiał palny nieraz się w Polsce gromadzi. To obecność tego materiału palnego była źródłem wydarzeń październikowych 1956 roku i grudniowych 1970 roku. Nie myślcie, że obeszło się wówczas bez iskier, celowo przez kogoś rzuconych. Wszyscy wiemy, że w obu wypadkach, wydarzenia przyniosły narodowi polskiemu, mimo wszystkich ujemnych stron i bolesnych strat, w sumie bezsporny pożytek. Ale nie każde takie wydarzenie musi przynieść pożytek. Mogą być sytuacje, gdy może przynieść groźną szkodę.
W latach 1956 i 1970 udało się narodowi polskiemu uniknąć wdania się w konflikt z Rosją. Nie udało się to Węgrom w roku 1956 i Czechom w 1968. Ale właśnie rzecz w tym, że są siły w świecie, które pragnęłyby koniecznie, by się Polska jednak w końcu w konflikt z Rosją wdała.
Zwracam się do Was, Drodzy Rodacy w kraju, by zwrócić Waszą, uwagę na gromadzące się chmury i na wyraźnie zarysowujące się niebezpieczeństwo.
Strzeżcie się prowokacji. Nie dajcie się wciągnąć w działania, których ostatecznym celem nie będzie dobro Polski, lecz przeciwnie, będzie poświęcenie dobra Polski na ołtarzu interesów „możnych tego świata”, będących wrogami Polski, lub co najwyżej takich, którym Polska jest obojętna.
Nie poddawajcie się wpływowi szkodliwej dla Polski propagandy. W szczególności, przestrzegam Was przed dwoma kierunkami propagandy, w sposób widoczny bardzo w ostatnich czasach wzmożonej. Propaganda ta, na pozór niewinna, służy w sposób oczywisty określonym, szkodliwym dla Polski celom. Mam na myśli z jednej strony propagandę fałszywej „legendy Piłsudskiego”; to znaczy wybielania dawnej polityki polskiego współdziałania z Niemcami. A z drugiej strony, propagandę kultu powstań niepotrzebnie wszczętych i przegranych. Jestem jak najbardziej daleki od potępiania żołnierzy powstań 1830, 1863 i (warszawskiego) 1944 roku. Byli oni posłuszni swoim dowódcom i walcząc, spełnili - zazwyczaj z wielkim poświęceniem - swój żołnierski obowiązek. Ich czyny są dziś po prostu częścią polskiej historii. Ale politycznych sprawców tych trzech szkodliwych powstań mogę tylko potępić. Jestem także jak najbardziej daleki od odrzucania powstania jako środka narodowej polityki zawsze i w każdych okolicznościach: powstanie wielkopolskie 1918/19 roku, powstanie przeciwko Szwedom w roku 1655 i powstanie pomorskie przeciwko Krzyżakom w roku 1454 były potrzebne i zwycięskie. Ale w sytuacji obecnej wszczynanie jakiegokolwiek polskiego powstania nie leży w interesie polskiego narodu. Mogłoby ono przynieść pożytek Niemcom, Chinom, Ameryce, światowemu żydostwu - ale nie Polsce.
Troskę moją powiększa fakt rodzącego się w Polsce ruchu opozycyjnego, pod wieloma względami przypominającego ferment opozycyjny w Czechosłowacji w 1968 roku. Obawiam się, ze ruch ten może nieść w sobie zarodki wielkich niebezpieczeństw.
Oczywiście, każdy polski patriota i każdy polski wierzący katolik jest opozycjonistą wobec systemu rządów, który uczynił ateizm i doktrynę Marksa czymś w rodzaju religii panującej, który od tylu lat swoim anty-chrześcijańskim ustawodawstwem, doprowadził do tego, że setki tysięcy polskich dzieci mordowane są co roku w łonach polskich matek, oraz który stawia Polskę w położeniu wasalnego uzależnienia od ościennego mocarstwa. Postawa całego narodu jest i musi być opozycyjna.
Ale ruch opozycyjny, jaki się w ostatnich czasach zaznaczył, przybiera kierunek, który prowadzi uczucia i dążenia narodu, przy wszystkich pozorach zgodności z jego samorzutnymi, zbiorowymi pragnieniami, na błędne drogi.
Początkiem tego ruchu stał się już słynny list 59-ciu, a ostatnio ruch ten znalazł szczególnie dobitny wyraz w liście otwartym profesora Edwarda Lipińskiego z kwietnia 1976 roku do Edwarda Gierka, oraz w ogłoszonym na emigracji w dniu 15 maja 1976 roku „Programie Polskiego Porozumienia Niepodległościowego w Kraju”.
Dokumenty te zawierają wiele myśli bardzo słusznych i dopasowanych do uczuć i nastrojów narodu. Ale snuje się w nich nić dążeń, przed którymi należy przestrzegać. Wyrażony jest w tych dokumentach program walki o Polskę na inny sposób socjalistyczną. Jeśli w roku 1968 w Czechosłowacji głoszono hasło „socjalizmu z ludzką, twarzą”, profesor Lipiński mówi dziś o „socjalizmie autentycznym”, oraz o tym, że „niezbędna jest w kraju opozycja” i że „gdyby nadal istniała Polska Partia Socjalistyczna, bylibyśmy teraz w innej sytuacji”, ale zarazem, że nie oznacza to „wcale” „tolerancji dla sił” nie-socjalistycznych. Także i program „Porozumienia Niepodległościowego” wymienia wśród swoich ideałów „socjalizm”. Otóż ustawianie Polski w światowym obozie anty-sowieckich sił marksistowskich nic dobrego Polsce nie wróży.
Program „Porozumienia Niepodległościowego” powiada, że niebezpieczeństwo niemieckie jest „wyolbrzymione”. Jest to pogląd bardzo szkodliwy: na dalszą metę naród niemiecki, żyjący w skupionej masie 90 milionów ludzi (Rosjan jest 130 milionów, ale nie żyją oni na obszarze tak zwartym), oraz będący dziś trzecią potęgą gospodarczą w świecie, jest dla Polski trwałym zagrożeniem. „Porozumienie Niepodległościowe”' jest wierne dawnym dążnościom „prometejskim” obozu piłsudczyków: chce ono pchać naród polski do walki o niepodległość zwłaszcza Ukrainy. „Wyrażamy gorącą solidarność i poparcie dla dążności tych narodów do uniezależnienia się od rosyjskiej przemocy” - pisze ono. Także i profesor Lipiński pisze o „uznaniu” dla „bratnich narodów, ukraińskiego, białoruskiego”. Są to dążności z polskiego punktu widzenia samobójcze.
Ale co najważniejsze, omawiany tu ruch zdaje się dążyć do tego, by doszło w Polsce do rewolucyjnego wybuchu. Profesor Lipiński pisze, że być może „nie da się uniknąć tragedii, która przybrać może kształt gwałtownych zaburzeń”. Program „Porozumienia Niepodległościowego” głosi, że „Nie można przewidzieć chwili, kiedy kryzys wybuchnie z pełną ostrością. (...) Może rozpocząć się od Polski. Musimy być na te chwilę przygotowani i posiadać świadomość (.. .) celów, które chcemy osiągnąć.” Trudno się oprzeć chęci porównania powyższych wypowiedzi z pogróżkami pana Kissingera.
Że polityka Kissingera odniosłaby z „kryzysu”, „rozpoczętego od Polski” duże korzyści, to jest oczywiste. Ale że tego typu „kryzys” nic by Polsce nie dał, a przeciwnie, doprowadziłby do pogodzenia się rozmaitych skłóconych sił kosztem naszej skóry w jakiejś nowej Jałcie, dokładnie jak w roku 1831, tego tylko ślepi mogą nie widzieć.
Polska jest dużym państwem o tysiącletniej historii i może sobie na to pozwolić, by patrzeć na swoje położenie ze spokojem i by w poruszeniach swoich nie powodować się zniecierpliwieniem. Lepsze czasy dla Polski jeszcze przyjdą. Ale trzeba umieć się tych czasów dociekać. I nie należy sił narodu niszczyć w sposób bezpłodny i niewczesny.
W życiu każdego narodu istnieją okresy aktywności i okresy względnego bezruchu. To nie znaczy, by te okresy bezruchu były okresami bezczynności i zastoju. To właśnie w takich okresach spokoju naród rozwija się i pomnaża swe siły. A zarazem broni się przed niebezpieczeństwami i trwa.
Macie w kraju w obecnym okresie ciszy i spokoju ogromne zadania do spełnienia. (Mamy zresztą do spełnienia duże zadania także i my na emigracji) Cały wysiłek narodu musi iść w obecnej chwili na spełnienie tych zadań.
Trzeba dziś bronić substancji narodu, oraz jego ducha. W Polsce musi się rodzić więcej dzieci, niż w ostatnich czasach, troska o rodzinę to dziś jeden, z najważniejszych narodowych obowiązków. A dzieciom tym trzeba przekazać w postaci nienaruszonej to, co jest naszym tysiącletnim duchowym dorobkiem i ideałem. Dzieci te trzeba wychować na wiernych, przekonanych, praktykujących katolików. (W innych wyznaniach, na wiernych, przekonanych i praktykujących chrześcijan). Oraz na rzeczywistych, gorących patriotów naprawdę kochających Polskę, oraz ożywianych duchem polskiej kultury i tradycji.
(Jesteśmy na emigracji zatroskani widokiem przybywających na zachód dość licznych grup młodych Polaków z kraju, zupełnie do polskości nie przywiązanych i bez żalu gotowych się wynarodowić, albo co najmniej usposobionych kosmopolitycznie. Martwi nas także fakt, że duże tysiące Polaków, zwłaszcza ze Śląska, Warmii i Mazur, wyjeżdżają do Niemiec po to, by stać się tam Niemcami. Te oznaki osłabienia polskiego poczucia narodowego w niektórych środowiskach w Polsce wymagają wielkiego, świadomego przeciwdziałania. Także i to jest na dziś wielkim narodowym zadaniem).
Oczywiście, trzeba Polskę rozwijać gospodarczo i kulturalnie. Każde gospodarstwo rolne, które ulepsza poziom swej uprawy, każda nowa fabryka, czy warsztat, czy placówka usługowa, a także każda rozwijająca się szkoła i nowo budowany gmach, czy most, czy droga, czy statek i każde nowe dzieło polskiej sztuki, czy napisana i wydrukowana wartościowa książka - to jest krok na drodze do rozwoju Polski i do pomnożenia jej sił.
Układ stosunków międzynarodowych nakazuje Polsce uważać Rosję za naturalnego, koniecznego sojusznika, ale to nie znaczy, że Polska ma być rosyjskim wasalem. Istnieje wiele pośrednich dróg pomiędzy skrajnościami zrywania z Rosją i potulnego ulegania jej przewadze i nawet jej kaprysom. Polska jest krajem suwerennym i powinna żyć z Rosją na stopie sąsiedzkiej przyjaźni, ale nie na stopie podporządkowania. Na niezliczonych polach życia politycznego, gospodarczego i kulturalnego możliwe jest wywalczanie, bez gniewu, ale w wysiłku wytrwałym i stanowczym, coraz większej niezależności od wschodniego sąsiada. Nie wpadajmy w przesadę w poczuciu naszej bezsilności. Ten sąsiad ma wiele własnych kłopotów i pozycja jego wcale nie jest tak mocna, jak się to na pozór wydaje. Nasza przyjaźń przedstawia dla niego wartość - i prędzej czy później będzie on musiał i będzie gotów zrozumieć, że za tę naszą, przyjaźń, po to, by była szczera i chętna, trzeba coś ze swojej strony ofiarować. Stosunek wasalny Polski do Rosji nie będzie trwać wiecznie. Przekształcenie tego stosunku trzeba stopniowym, systematycznym wysiłkiem przygotowywać i posuwać naprzód.
Trzeba także i o jednym pamiętać. Rosja jest w podstawach swojego życia narodem w istocie chrześcijańskim. Kto wie, czy nie jest zadaniem Polski swoją postawą, przykładem i wpływem nawrócenie Rosji przyspieszyć, albo przynajmniej się do tego przyczynić. Byłoby to dodatkowym węzłem, który ułatwiłby i pogłębiłby rzeczywistą przyjaźń między Polską i Rosją. Naród rosyjski nie jest naszym wrogiem: przeciwnie, jest on nam pod niejednym względem bliski. Wrogiem naszym jest komunizm, doktryna, której twórcami byli Marks i Engels, a krzewicielami Lenin i Trocki i której najgwałtowniejszymi apostołami w Polsce byli najpierw Róża Luksemburg, a potem Berman, Zambrowski, Minc, Borejsza i im podobni.
Oto są na dziś, Rodacy w kraju, Wasze zadania. Im lepiej je będziecie spełniać - tym Polska będzie silniejsza w chwilach nowych, wielkich wstrząsów w świecie, na, które może się prędzej czy później zanosić. Nie zniszczcie sił Polski, nie naraźcie Polski w sposób lekkomyślny na osłabienie, albo wręcz na spowodowaną przez nowe groźne klęski ruinę - i nie doprowadźcie do tego, by w chwilach zarazem trudnych, niebezpiecznych i wymagających wysiłku, ale i pełnych nadziei, które mogą może w niezbyt odległym czasie nadejść, Polska była wyczerpana i do odegrania czynnej roli niezdolna.
List niniejszy zamierzam w formie drukowanej przesłać do kraju. Jeśli go dostaniecie w Wasze ręce, rozpowszechniajcie go jak możecie.
Obok tego, zwracam się z prośbą do polskiej sekcji Radia Watykańskiego i do innych stacji radiowych, życzliwych polskiemu narodowi, o przekazanie treści tego listu w swoich audycjach do kraju.
Londyn N.15 3ET, dnia l czerwca 1976 r.
175. Carlingford Road.
Jędrzej Giertych