Dodaj nową odpowiedź
Ocena Salonowej Lewicy: Anarchiści są za bardzo liberalni, nie dość rewolucyjni
Akai47, Śro, 2007-04-11 22:05 PublicystykaDziś w salonie Krytycznej Politycznej odbyło się spotkanie o książce Piotra Laskowskiego „Szkice z dziejów anarchizmu”. Spotkanie mi się podobało, choć czasami niektóre opinie wypadły dość banalnie i niewłaściwie. W każdym razie, dziękuję KP za zorganizowanie tego spotkania – chętnie wpadnę na kontynuację.
I dziękuję KP za dość ciekawe odkrycie – myślę, że to jest pomysł sezonu: że problem z anarchistami współczesnymi jest taki, że anarchiści są liberałami, nie rewolucjonistami.
Wątek ten zaczął Daniel Grinberg, znany historyk. Jak wielu liberalnych historyków, cierpi na syndrom starego dziada historyka: objawami takiego syndrom jest nadmiar romantycznej nostalgii za przeszłością i przesadzone twierdzenia, że zawsze to, co było wcześniej, było lepsze. Zwykle ten syndrom towarzyszy pewnej ślepocie i niekonsekwencji. Objawia się to twierdzeniem, że kiedyś pewne postawy i czyny były na miejscu, ale obecnie nie można już sobie tego wyobrazić. Wrócimy do tego pomysłu za chwilę.
Grinberg stwierdził, że obecni anarchiści są rzekomo zbyt liberalni i nie rewolucyjni – coś, co niektórzy ludzie powtórzyli w ciągu spotkania. Więc następnym razem, gdy jeden z nas, rewolucjonistów skomentuje, że niby coś jest reformistyczne, albo że dobrze, by jakiś ruch bardziej myślał o radykalnej ekonomii, albo odrzucił część swojej mizernej liberalnej ideologii, proszę nie komentujcie tu, że warto być umiarkowanym, że nie warto straszyć ludzi słowem „rewolucja”. Że nie będzie żadnej rewolucji i lepiej tworzyć NGO-sy razem z liberałami. Jak się okazuje – właśnie te słowa mogą zepsuć nasz wizerunek wśród intelektualnej elity!
Oczywiście niektórzy protestowali – np. Św. Sanczo (ten z Rozbratu, nie ten o którym pisze Marks). Stwierdził, że robi wszystko co trzeba i że jest rewolucyjny. Moment ulgi ze strony anarchistów – jednak ktoś z zebranych mówców jest prospołeczny i chcę działać rewolucyjnie! Św. Sanczo bardzo starannie powiedział, co robi dla sprawy, dla ludu i dla rewolucji.
Chyba tego nie zauważył totalitarny świr Nowicki (Michał), który stwierdził jednak, że nikt nie protestował, kiedy anarchistów nazwali liberałami, więc to musi być prawda. Pewnie on nie mógł usłyszeć pewnych złośliwych komentarzy z sali kilka centymetrów od niego, tak jak nie mógł słyszeć, co mówił Św. Sanczo o przykładach swojej rewolucyjnej działalności. (Może trzeba było od razu rzucić się na dziadka Grynberga, aby wyrazić protest i nie czekać na dyskusję). Niestety Św. S. potem ogłosił kolejny szok: że w Polsce nie ma ruchu anarchistycznego. No bardzo proszę – a on co – wszystko się robi autonomicznie, bez żadnego ruchu? No chyba nawet ten pierwowzór Św. Sancza u Marksa nie mógł sobie wyobrazić takiego rodzaju indywidualizmu.
Rzecz tym, że jednak, jak podejrzewam, nikt z tych ludzi tak naprawdę nie chce, abyśmy tworzyli tą romantyczną rewolucję o której oni piszą. Jestem bardzo, bardzo ciekawa, jaką rolę oni by odegrali, gdyby coś ciekawego się działo. Czy by zachęcali ludzi do działań anarchistycznych - czy zaczęli mówić o marzycielach/radykałach i zachęcali ludzi do głosowania na partię Zielonych.
Może nawet bym spytała Kazię, gdyby ta sesja nie została przerwana z powodu demonstracji. Mnie było żal – całość trwała zaledwie 1,5 godziny i mogliśmy rozmawiać dalej dość ciekawie – nie tak jak na ostatnim wykładzie w Krytyce Politycznej – ponad 3 godziny z nudziarzem Żiżkiem. Bo Kazia bardzo miło wspominała o anarchistach i nawet przyznała, że to my jesteśmy jedynymi ludźmi, którzy potrafią organizować fajne akcje bezpośrednie. No fajnie – więc może ona w końcu porzuci swoją beznadziejną partię i będzie z nami rzucać bomby. Z drugiej strony, akurat ona nie narzekała, że jesteśmy zbyt liberalni.
Szkoda, że nie mogliśmy poznać opinii Sławka Sierakowskiego, który akurat wtedy był na debacie z Janem Rokitą. Ale mam super pomysł – następnym razem, warto zaprosić Jana Rokitę na debatę z anarchistami. Naprawdę to będzie hit salonowego sezonu.
Ale bardzo przepraszam KP, jeśli myślą, że jestem niemiła. Nie – to jest po prostu polityka krytyczna, nie Krytyka Polityczna. Akurat Kazia obraziła się, kiedy ten totalitarny dupek Nowicki nazwał KP „zbyt liberalną”. Anarchistów tak nazwać - to nie problem, ale KP – no to po prostu jest nieładnie.
Cała debata będzie dostępna w internecie na stronie KP. Kiedy wejdziecie na stronę, zauważycie na dole pewnie banery. Ten, który reklamuje książki Sachsa, Hayeka czy Giddensa jest nieważny. Nie można tego rozumieć w żadnym razie, jako reklamy neo-liberalnych ekonomistów, bo wiadomo, że KP widzi siebie jako lewicę. I określenie „liberalny” jest nieładne. Proszę nie wysyłać do nich złych listów i proszę nie spodziewać się żadnego wyjaśnienia – w salonie nie ma miejsca dla prawdziwej krytyki.