Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Całe zdarzenie miało się rozpocząć o godz. 12 pod PKiN, od strony ul. Świętokrzyskiej. Ja przybyłem na miejsce ok. 15 minut później i przyznam, że byłem trochę zaskoczony. Demonstracja organizowana przez środowiska anarchistyczne, a tu całkiem sporo czerwonych flag Nowej Lewicy, Komunistycznej Partii Polski i Pracowniczej Demokracji. Dopiero po wytężeniu wzroku dostrzegłem też czarne i czarno-czerwone sztandary, ale było ich mniej. Jak się później dowiedziałem, autorytarni komuniści skończyli wcześniej swoje demo i postanowili przyłączyć się do anarchistów. Na szczęscie tylko na jakiś czas, ale o tym później. Od samego początku organizatorzy mieli problemy z samochodem i sprzętem nagłasniającym. Ta sytuacja spowodowała, że demonstracja ruszyła dopiero po 13, a więc sponad godzinnym opóźnieniem. Przez ten czas trwały przemówienia wyrażające m.in. solidarność z pracownikami manifestującymi w tym samym czasie w Poznaniu. Parę osób, bardziej niecierpliwych, nie doczekało momentu startu, ale w końcu jednak ruszylismy.
Pochód uformował się w taki sposób, że na czele szli anarchiści, a za nimi cała, wymieniona wcześniej, autorytarna lewica. Pierwszym etapem był McDonalds na rogu Świetokrzyskiej i Marszałkowskiej, gdzie zwracalismy uwagę na wyzysk pracowników w globalnych korporacjach, którzy są zmuszani do pracy także także w dni wolne. Postulowaliśmy, by pracownicy organizowali się w obronie swoich praw, pokazując na paru przykładach ze świata, że także w tego typu miejscach jest to mozliwe.
Drugim etapem było Ministerstwo Finansów, gdzie pocięta została plansza z wizerunkiem Zyty Gilowskiej, neoliberalnej guru w obecnym rzadzie. W międzyczasie odłączyli się od nas autorytarni komuniści, którzy udali się na spotkanie z ambasadorem Kuby w Muzeum Etnograficznym. Dobrze, że tak się stało, choć frekwencja dzięki temu się zmniejszyła i do końca nie przekroczyła już 100 osób. Od tej pory demonstracja miała już charakter typowo anarchosyndykalistyczny. Padały hasła: "Samorządność pracownicza", "Kapitalizm zabija - zabij kapitalizm", "Rząd do roboty za 500 zł" czy "Chodźcie z nami - pogonimy rząd pałami". Na transparentach widniały napisy: "Rewolucja jest blisko" czy "Europa czyni wolnym", z koroną cierniową zamiast loga. W czasie przemarszu rozdawano również "Zapłatę", pismo Związku Syndykalistów Polski.
W końcu dotarliśmy na Rozbrat, gdzie trwał piknik SLD i OPZZ, ochraniany przez wynajętą prywatną agencję. Tam padały okrzyki: "Precz z czerwoną burżuazją", "SLD - prawica" i "Zakłady w ręce pracowników". Próba dyskusji na temat samoorganizacji pracowniczej zakończyła się fiaskiem i przeszliśmy na drugą stronę ulicy, gdzie rozpoczął się nasz piknik. Przy muzyce, kanapkach i w miłej atmosferze porozmawialiśmy sobie na rózne tematy, by po jakiejś godzinie powoli zacząć się rozchodzić.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Relacja własna z 1-majowego demo
za http://piorun.e-blogi.pl
Całe zdarzenie miało się rozpocząć o godz. 12 pod PKiN, od strony ul. Świętokrzyskiej. Ja przybyłem na miejsce ok. 15 minut później i przyznam, że byłem trochę zaskoczony. Demonstracja organizowana przez środowiska anarchistyczne, a tu całkiem sporo czerwonych flag Nowej Lewicy, Komunistycznej Partii Polski i Pracowniczej Demokracji. Dopiero po wytężeniu wzroku dostrzegłem też czarne i czarno-czerwone sztandary, ale było ich mniej. Jak się później dowiedziałem, autorytarni komuniści skończyli wcześniej swoje demo i postanowili przyłączyć się do anarchistów. Na szczęscie tylko na jakiś czas, ale o tym później. Od samego początku organizatorzy mieli problemy z samochodem i sprzętem nagłasniającym. Ta sytuacja spowodowała, że demonstracja ruszyła dopiero po 13, a więc sponad godzinnym opóźnieniem. Przez ten czas trwały przemówienia wyrażające m.in. solidarność z pracownikami manifestującymi w tym samym czasie w Poznaniu. Parę osób, bardziej niecierpliwych, nie doczekało momentu startu, ale w końcu jednak ruszylismy.
Pochód uformował się w taki sposób, że na czele szli anarchiści, a za nimi cała, wymieniona wcześniej, autorytarna lewica. Pierwszym etapem był McDonalds na rogu Świetokrzyskiej i Marszałkowskiej, gdzie zwracalismy uwagę na wyzysk pracowników w globalnych korporacjach, którzy są zmuszani do pracy także także w dni wolne. Postulowaliśmy, by pracownicy organizowali się w obronie swoich praw, pokazując na paru przykładach ze świata, że także w tego typu miejscach jest to mozliwe.
Drugim etapem było Ministerstwo Finansów, gdzie pocięta została plansza z wizerunkiem Zyty Gilowskiej, neoliberalnej guru w obecnym rzadzie. W międzyczasie odłączyli się od nas autorytarni komuniści, którzy udali się na spotkanie z ambasadorem Kuby w Muzeum Etnograficznym. Dobrze, że tak się stało, choć frekwencja dzięki temu się zmniejszyła i do końca nie przekroczyła już 100 osób. Od tej pory demonstracja miała już charakter typowo anarchosyndykalistyczny. Padały hasła: "Samorządność pracownicza", "Kapitalizm zabija - zabij kapitalizm", "Rząd do roboty za 500 zł" czy "Chodźcie z nami - pogonimy rząd pałami". Na transparentach widniały napisy: "Rewolucja jest blisko" czy "Europa czyni wolnym", z koroną cierniową zamiast loga. W czasie przemarszu rozdawano również "Zapłatę", pismo Związku Syndykalistów Polski.
W końcu dotarliśmy na Rozbrat, gdzie trwał piknik SLD i OPZZ, ochraniany przez wynajętą prywatną agencję. Tam padały okrzyki: "Precz z czerwoną burżuazją", "SLD - prawica" i "Zakłady w ręce pracowników". Próba dyskusji na temat samoorganizacji pracowniczej zakończyła się fiaskiem i przeszliśmy na drugą stronę ulicy, gdzie rozpoczął się nasz piknik. Przy muzyce, kanapkach i w miłej atmosferze porozmawialiśmy sobie na rózne tematy, by po jakiejś godzinie powoli zacząć się rozchodzić.