Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Były czasy, kiedy pomykałem do szkoły w mundurku (Technikum Kolejowe). Bardzo często jednak olewałem noszenie stroju, za co często lądowałem w gabinecie dyrektora, któremu nie pasowało nawet to, że nosiłem zarost (!). żeby było śmieszniej - dyrektor sam miał dość obfity zarost.
Na zajęciach z przedsiębiorczości raz wicedyrektorką uświadomiło mi, że nie będę człowiekiem sukcesu w przyszłości (nie dostosowywałem się do jej poleceń i kłóciłem się o swoje zdanie).
Szkoła była bardzo jednolita i schematyczna. Obowiązywały czasami takie dni, kiedy wpadała "inspekcja", która sprawdzała czy każdy ma dobrze zapięty mundur, a w nim lusterko i grzebień (!). Kto w tym czasie nie posiadał kompletnego umundurowania, ten lądował w gabinecie dyrektora na pouczeniu. Z noszeniem propagandy wolnościowej także były problemy (np.rozdawanie ulotek i wieszaniu plakatów z informacją o uniknięciu wojska). Były zrywane, a po ulotkach szybko docierali do źródła i pouczali, że tak nie powinno się robić.
Była także koncepcja spalenia mundurków na szkolnym boisku, ale jak się potem okazało było to tylko pierdolenie, bo w praktyce wszyscy wymiękli i nie było w tym zakresie żadnej solidarności i konsekwencji.
Wiele razy lądowałem w gabinecie. Dochodziło już do takiej żenady, że dyrektor nie mając już siły do mnie, błagał abym za bardzo się nie nosił i nie dawał "złego przykładu" innym.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Były czasy, kiedy
Były czasy, kiedy pomykałem do szkoły w mundurku (Technikum Kolejowe). Bardzo często jednak olewałem noszenie stroju, za co często lądowałem w gabinecie dyrektora, któremu nie pasowało nawet to, że nosiłem zarost (!). żeby było śmieszniej - dyrektor sam miał dość obfity zarost.
Na zajęciach z przedsiębiorczości raz wicedyrektorką uświadomiło mi, że nie będę człowiekiem sukcesu w przyszłości (nie dostosowywałem się do jej poleceń i kłóciłem się o swoje zdanie).
Szkoła była bardzo jednolita i schematyczna. Obowiązywały czasami takie dni, kiedy wpadała "inspekcja", która sprawdzała czy każdy ma dobrze zapięty mundur, a w nim lusterko i grzebień (!). Kto w tym czasie nie posiadał kompletnego umundurowania, ten lądował w gabinecie dyrektora na pouczeniu. Z noszeniem propagandy wolnościowej także były problemy (np.rozdawanie ulotek i wieszaniu plakatów z informacją o uniknięciu wojska). Były zrywane, a po ulotkach szybko docierali do źródła i pouczali, że tak nie powinno się robić.
Była także koncepcja spalenia mundurków na szkolnym boisku, ale jak się potem okazało było to tylko pierdolenie, bo w praktyce wszyscy wymiękli i nie było w tym zakresie żadnej solidarności i konsekwencji.
Wiele razy lądowałem w gabinecie. Dochodziło już do takiej żenady, że dyrektor nie mając już siły do mnie, błagał abym za bardzo się nie nosił i nie dawał "złego przykładu" innym.