Dodaj nową odpowiedź
Komuna Otwock vs. Anarchiści, czyli jak anarchiści czasami działają nielogicznie
Akai47, Nie, 2007-06-24 12:28 Publicystyka | Ruch anarchistycznyWczoraj w lokalu Komuny Otwock na Pradze odbył się pokaz filmów z G8 oraz debata o alterglobalizmie. Nie wiem dokładnie, jak organizatorzy chcieli, by ta debata wyglądała, ale uważam, że była ciekawa i dała wiele do myślenia. Dużo było wątków, więc opiszę kilka z nich tylko powierzchownie – jeśli ktoś z uczestników chciałby coś dodać, proszę bardzo.
Mnie zaintrygował tytuł spotkania – czyli KomOt vs, anarchiści. Czy Komuna chciała dyskutować o krytycznym myśleniu? Ostatnio zrobili spektakl o tym, że rewolucja jest niemożliwa. Pytałam o to, ale kolega z Komuny mało w zasadzie powiedział: mówił, że po prostu wypalił się i czasami nie za bardzo widzi, jak nasza działalność wpływa na rzeczywistość. Więc jako punkt wyjścia do dyskusji, ludzie dyskutowali o tym, czy ruch alterglobalistyczny faktycznie coś robi na co dzień lokalnie, czy tylko aktywizuje się w czasie antyszczytów.
O tym była trochę dyskusja wcześniej na CIA, gdy ludzie z CK-LA opublikowali tu swoje stanowisko na ten temat. Były głosy na spotkaniu, że jednak wiele osób i grup, które pojawiają się na antyszczytach, organizuje również mnóstwo lokalnych akcji i kampanii. Jednak często ludzie powracali do pytania, dlaczego wydaje nam się, że mało się dzieje lokalnie? Dlaczego czasami wydaje nam się, że nasza działalność ma mały wpływ na lokalną społeczność i dlaczego nam w Polsce jednak trochę brakuje tej działalności?
Odpowiedzi na te pytania były różne i nie było w tej sprawie konsensusu. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że czasami działamy w czarnej dziurze – mimo ogromnego wysiłku może nie być odzewu. Czy my coś nie tak zrobiliśmy, czy po prostu musimy stanowczo pracować i nie wypalić się, aby osiągnąć coś w tych trudnych czasach? Niektórzy uważali, że po prostu nie ma dość ludzi i trzeba ciągle znajdywać nowych. Inni uważali, że po prostu większość anarchistów „nie dorosła” do konkretnych działań. Inni, że anarchiści koncentrują się na tworzeniu subkultury.
Oczywiście, może nic w tej dyskusji nie pojawiło się nowego, ale być może dlatego ponieważ, był to pierwszy raz, kiedy ludzie dyskutowali o tym w tym składzie, więc była szansa w dość dobrej atmosferze wymienić poglądy i być może coś zaplanować na przyszłość.
Tak jak Komuna Otwock zapraszała ludzi do współpracy, ludzie zaczęli myśleć o konkretnych pomysłach, które mogą być zrealizowane w teatrze. Było może kilka ciekawych, ale w końcu moderator spotkania mnie zupełnie zdziwił. Po tym, jak większość ludzi wyraziła chęć zrobienia czegoś lokalnego, co może zintegrować lokalne społeczeństwo i budować współpracę społeczną, po tym jak kolega z Komuny powiedział, że nie widzi za bardzo, jak działalność polityczna ma wpływ na rzeczywistość, po tym jak wszyscy ludzie skrytykowali rolę mediów w ruchu, powstał pomysł: warto zrobić coś „medialnego” – czyli benefit dla Zapatystów.
Ręce opadają.
Ja nie mam nic przeciwko międzynarodowej solidarności (choć jest kilka ruchów lub osób, które potrzebują naszej pomocy bardziej niż Zapatyści teraz – tylko oni być może nie są tak „medialni”). Widzę jednak pewien problem. Człowiek, który to zaproponował niedawno występował na salonie z twierdzeniem, że niby „nie ma ruchu” anarchistycznego w Polsce. On, jak pewnie inni, twierdzą, że za mało robimy, ale warto coś „realnego” robić. I w momencie kiedy my powinniśmy zastanowić się nad tym, co akurat może zbudować jakiś ruch z naszymi sąsiadami, słyszę twierdzenie, że „wszyscy jesteśmy Zapatystami” i niby warto to zrobić, bo to jest temat medialny.
Może i jest to temat medialny (choć może już nie tak modny jak 10 lat temu). Ale gdy teatr mieści się obok ośrodka dla bezdomnych, może akurat dla naszych sąsiadów, bardziej ciekawa będzie działalność Food Not Bombs, czy warsztat o skłotingu. Albo coś dla lokatorów i bezrobotnych. Czasami anarchiści po prostu działają nielogicznie: określają pewne problemy, a potem chcą działać w sposób, który krytykowali.
O tym dalej nie mogliśmy rozmawiać, bo niestety kiedy skrytykowałam pomysł o Zapatystach, moderator przerwał spotkanie. Do konkretnych planów może więc dojdziemy w przyszłości, bo jak okazuje się, każdy też chce robić coś konkretnego, ale co ma sens – każdy ma inne zdanie. Jednak wydaję mi się, że jeśli anarchiści chcą działać logicznie, powinni napisać kilka konkretnych długoterminowych celów i pogadać z innymi ludźmi o tym i zobaczyć, co trzeba zrobić by osiągnąć ten cel i czy jest dość chętnych i na tej podstawie wybrać coś. Niestety słyszałam, jak kilka osób ma bardzo ładne marzenia, ale nie czują się pewni, że mogą je realizować. W życiu tak niestety często jest – ale wtedy możecie albo wymyślić długofalowy plan, by zrealizować to marzenie i skoncentrować się na tym, albo zrobić to niezależnie od tego czy się uda, czy nie, albo zrezygnować z tego i wybrać coś bardziej realnego do osiągnięcia. Jednym z największych problemów naszego ruchu czasami jest coś po prostu bardzo powszechnego – taka inercja, która zdarza się kiedy ktoś czegoś bardzo chce, ale z różnych powodów albo nie da się pracować ku zrealizowaniu tego, albo po prostu nie może i z frustracji twierdzi, że niby nie jest to warte wysiłku.
Wszyscy jesteśmy ludźmi, a ludzie często po prostu są nielogiczni. Ale koledzy i koleżanki anarchiści, działajmy na swoją korzyść, a nie przeciwko sobie samym! Jeśli mówimy, że „byłoby dobrze” działać więcej na co dzień z naszymi sąsiadami, zróbmy to! Nikt nie będzie promować anarchizmu za nas! Działamy, by promować nasze idee, jak tylko się da. Czasem dajemy się przekonać, że jesteśmy niezdolni do działania i że anarchizm jest ruchem, który tylko działa poza granicami Polski.