Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
"glownie chodzi o to ze wiekszosc wykonywanych testow jest calkowicie zbedna a sluzy jedynie temu aby jakis doktorek napisal artykul do popularnej gazety naukowej"
mała korekta - CZĘŚĆ wykonywanych testów jest rzeczywiście zbędna (przynajmniej ja tak uważam). Prawdą jest też to, że naukowcy chcą mieć dużo publikacji i stąd zbędne badania (na zwierzętach czy tez nie). Błędem jest tu działanie systemu, ponieważ ilość pieniędzy, jakie dostaje ośrodek, zależy m.in. od ilości publikacji. Nie przekreśla to jednak wcale sensu wykonywania badań na zwierzętach.
Wiem, że wszyscy tu są przekonani o tym, że naukowcy chcą skrzywdzić biedne zwierzątka po to, żeby się nachapać. Tymczasem polskie realia są takie, że jak się chce zarobić to dużo lepiej zostać operatorem wózków widłowych.
Następna sprawa - czas jaki poświęca się na tą pracę - nie jest to 8 godzin i fajrant. Jeśli rzeczywiście nie chcesz wykonywać niepotrzebnych badań, musisz być na bierząco z dostępną literaturą naukową, co sprawia że jeśli chcesz być OK, to w rzeczywistości pracujesz w ciągu tygodnia conajmniej kilkanaście godzin więcej.
Teraz małe porównanie - mamy hutnika. Dlaczego nie wieszacie na nim psów, wieszacie za to na naukowcu? Przecież ten hutnik, wykonując swoją pracę, powoduje ogromne zanieczyszczenie środowiska. Tak samo górnik, malarz, lakiernik, człowiek na taśmie produkcyjnej w fabryce samochodów (przecież one niszczą środowisko, powodując pośrednio cierpienie i ludzi i zwierząt).
Naukowiec jest, jeśli chodzi o jakieśtam normy moralne, podobny do jakiegokolwiek innego człowieka - zdarzają się skurwiele, zdarzają się bohaterzy. Spróbujcie to zrozumieć.
Ja, mimo że pracuję w nauce, dokonałem swojego wyboru i doświadczeń na zwierzętach robić NIE BĘDĘ pomimo, że wykonuje je się w moim laboratorium.
Po tym małym wstępie jedziemy dalej:
"Gdyby w tych instytutach ktore juz sa, wykonywano jedynie naprawde niezbedne badania nie trzebaby byloby budowac kolejnych, mozna korzystac juz z uzyskanych wynikow, ale oni chca ciagle nowych, wiecej i wiecej..."
Dlaczego jest więcej mieszkań, sklepów itd? Pewnie dlatego, że ktoś tego potrzebuje. Gdybyśmy korzystali tylko z wyników sprzed 50 lat to medycyna zatrzymałaby się na etapie kilku antybiotyków.
Sorry, nie mam za bardzo siły tu teraz odpowiadać na posty, bo po prostu jestem zmęczony po robocie. Robocie, za która dostaję 1000 zł na rękę na miesiąc, od której właśnie napierdalają mnie plecy mimo że jestem dwudziestoparolatkiem. jeszcze tylko kilka słów do kolegi xsx.
Po pierwsze - zauważ że uległeś w pweien sposób presji pewnego "autorytetu", tktórego nie jestes w stanie zweryfikować. Po drugoe zwróć uwagę na daty wypowiedzi które cytujesz i odpowiedz sobiw, jak mają się one do dzisiejszych realiów. Po trzecie "Wiwisekcja jest dla studiów medycznych bezużyteczna. Jest ona również bezużyteczna dla studiów fizjologii, ponieważ to, co dzisiaj wiemy o funkcjach organów, pochodzi z badań klinicznych i praktyki leczenia chorych. To w klinice a nie w laboratorium nauczyliśmy się jaką fizjologiczną rolę odgrywają poszczególne organy w ciele ludzkim." - zauważ że mowa jest tu tylko o fizjologii i anatomii na poziomie części składowych całego organizmu. I co do tej wypowiedzi całkowicie się zgadzam. Jednak teraz wygląda to zupełnie inaczej, tamto podejście miało swoje ograciczenia i po prostu się skończyło bo w pewnym momencie nie za bardzo można było coś ugryźć od tamtej strony.
"Testowanie leków na zwierzętach, mimo swojej naukowej wartości, pozostaje całkiem bezowocne jeżeli chodzi o lecznictwo. Dzisiejsi lekarze nie są ani o włos lepiej uzbrojeni przeciwko chorobom od swoich kolegów sprzed 50 lat."
ok, a teraz ja mam do Ciebie pytanie - z którego roku pochodzi ta wypowiedź. Drugie pytanie - czy sądzisz, że od 1957 roku do teraz nic się w medycynie nie zmieniło.
Piszesz o leczeniu raka, że dalej nic nie mozemy - a ja napiszę GÓWNO PRAWDA. Niektóre typy nowotworów są uleczalne w 80 %, niektóre prawie całkowicie, niektóre nadal marnie. Po prostu to co nazywamy "rakiem" jest w istocie zespołem kilkuset różnych chorób charakteryzujących się kilkoma podobnymi cechami. Nawet w obrębie jednego guza u jednego pacjenta komórki są niewiarygodnie zróznicowane, genetycznie róznią się całkowicie (np liczbą chromosomów) od prawidłowych komórek organizmu chorego i od siebie nawzajem. Zastanów się, jak różne komórki musisz zabić, jednocześnie minimalnie uszkadzając komórki zdrowe.
A dla tych co jeszcze myslą, że wszystko można przewidzieć, jak się wrzuci cośtam do komputera mam tylko jedną odpowiedź - za dużo filmów science fiction.
Może jeszcze cośtam dopiszę do tego komentarza, ale już nie dziś. Dobranoc.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
"glownie chodzi o to ze
"glownie chodzi o to ze wiekszosc wykonywanych testow jest calkowicie zbedna a sluzy jedynie temu aby jakis doktorek napisal artykul do popularnej gazety naukowej"
mała korekta - CZĘŚĆ wykonywanych testów jest rzeczywiście zbędna (przynajmniej ja tak uważam). Prawdą jest też to, że naukowcy chcą mieć dużo publikacji i stąd zbędne badania (na zwierzętach czy tez nie). Błędem jest tu działanie systemu, ponieważ ilość pieniędzy, jakie dostaje ośrodek, zależy m.in. od ilości publikacji. Nie przekreśla to jednak wcale sensu wykonywania badań na zwierzętach.
Wiem, że wszyscy tu są przekonani o tym, że naukowcy chcą skrzywdzić biedne zwierzątka po to, żeby się nachapać. Tymczasem polskie realia są takie, że jak się chce zarobić to dużo lepiej zostać operatorem wózków widłowych.
Następna sprawa - czas jaki poświęca się na tą pracę - nie jest to 8 godzin i fajrant. Jeśli rzeczywiście nie chcesz wykonywać niepotrzebnych badań, musisz być na bierząco z dostępną literaturą naukową, co sprawia że jeśli chcesz być OK, to w rzeczywistości pracujesz w ciągu tygodnia conajmniej kilkanaście godzin więcej.
Teraz małe porównanie - mamy hutnika. Dlaczego nie wieszacie na nim psów, wieszacie za to na naukowcu? Przecież ten hutnik, wykonując swoją pracę, powoduje ogromne zanieczyszczenie środowiska. Tak samo górnik, malarz, lakiernik, człowiek na taśmie produkcyjnej w fabryce samochodów (przecież one niszczą środowisko, powodując pośrednio cierpienie i ludzi i zwierząt).
Naukowiec jest, jeśli chodzi o jakieśtam normy moralne, podobny do jakiegokolwiek innego człowieka - zdarzają się skurwiele, zdarzają się bohaterzy. Spróbujcie to zrozumieć.
Ja, mimo że pracuję w nauce, dokonałem swojego wyboru i doświadczeń na zwierzętach robić NIE BĘDĘ pomimo, że wykonuje je się w moim laboratorium.
Po tym małym wstępie jedziemy dalej:
"Gdyby w tych instytutach ktore juz sa, wykonywano jedynie naprawde niezbedne badania nie trzebaby byloby budowac kolejnych, mozna korzystac juz z uzyskanych wynikow, ale oni chca ciagle nowych, wiecej i wiecej..."
Dlaczego jest więcej mieszkań, sklepów itd? Pewnie dlatego, że ktoś tego potrzebuje. Gdybyśmy korzystali tylko z wyników sprzed 50 lat to medycyna zatrzymałaby się na etapie kilku antybiotyków.
Sorry, nie mam za bardzo siły tu teraz odpowiadać na posty, bo po prostu jestem zmęczony po robocie. Robocie, za która dostaję 1000 zł na rękę na miesiąc, od której właśnie napierdalają mnie plecy mimo że jestem dwudziestoparolatkiem. jeszcze tylko kilka słów do kolegi xsx.
Po pierwsze - zauważ że uległeś w pweien sposób presji pewnego "autorytetu", tktórego nie jestes w stanie zweryfikować. Po drugoe zwróć uwagę na daty wypowiedzi które cytujesz i odpowiedz sobiw, jak mają się one do dzisiejszych realiów. Po trzecie "Wiwisekcja jest dla studiów medycznych bezużyteczna. Jest ona również bezużyteczna dla studiów fizjologii, ponieważ to, co dzisiaj wiemy o funkcjach organów, pochodzi z badań klinicznych i praktyki leczenia chorych. To w klinice a nie w laboratorium nauczyliśmy się jaką fizjologiczną rolę odgrywają poszczególne organy w ciele ludzkim." - zauważ że mowa jest tu tylko o fizjologii i anatomii na poziomie części składowych całego organizmu. I co do tej wypowiedzi całkowicie się zgadzam. Jednak teraz wygląda to zupełnie inaczej, tamto podejście miało swoje ograciczenia i po prostu się skończyło bo w pewnym momencie nie za bardzo można było coś ugryźć od tamtej strony.
"Testowanie leków na zwierzętach, mimo swojej naukowej wartości, pozostaje całkiem bezowocne jeżeli chodzi o lecznictwo. Dzisiejsi lekarze nie są ani o włos lepiej uzbrojeni przeciwko chorobom od swoich kolegów sprzed 50 lat."
ok, a teraz ja mam do Ciebie pytanie - z którego roku pochodzi ta wypowiedź. Drugie pytanie - czy sądzisz, że od 1957 roku do teraz nic się w medycynie nie zmieniło.
Piszesz o leczeniu raka, że dalej nic nie mozemy - a ja napiszę GÓWNO PRAWDA. Niektóre typy nowotworów są uleczalne w 80 %, niektóre prawie całkowicie, niektóre nadal marnie. Po prostu to co nazywamy "rakiem" jest w istocie zespołem kilkuset różnych chorób charakteryzujących się kilkoma podobnymi cechami. Nawet w obrębie jednego guza u jednego pacjenta komórki są niewiarygodnie zróznicowane, genetycznie róznią się całkowicie (np liczbą chromosomów) od prawidłowych komórek organizmu chorego i od siebie nawzajem. Zastanów się, jak różne komórki musisz zabić, jednocześnie minimalnie uszkadzając komórki zdrowe.
A dla tych co jeszcze myslą, że wszystko można przewidzieć, jak się wrzuci cośtam do komputera mam tylko jedną odpowiedź - za dużo filmów science fiction.
Może jeszcze cośtam dopiszę do tego komentarza, ale już nie dziś. Dobranoc.