Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Czw, 2007-09-13 10:44
Wszystko fajnie i sporo w tym prawdy. Dzieciaki są jedynie kolejnym numerem w dzienniku. Rzadko kiedy zwraca się uwagę na ich indywidualne potrzeby, zainteresowania i zdolności. Tak samo nauczyciele powtarzający w kółko od lat ten sam program nauczania stają się zniechęceni i niechętnie angażują się w jakiekolwiek działalności pozalekcyjne czy pozaszkolne. Czesto dla jednej i drugiej strony, uczniów i nauczycieli, szkoła jest miejscem gdzie chodzi się za karę, z jakiegoś przymusu. Monotonia zajęć, nieciekawa forma ich prowadzenia doprowadza do tego, że młodzi ludzie sami uatrakcyjniają sobie czas w szkole. Tak jak wspomniałaś rośnie agresja i przemoc wobec innych. Dzisiaj szkoła jest jednym z instytucjonalnych zakładów, w tym całym systemowym kombinacie, produkującym społeczne automaty.
Radykalna zmiana edukacji - tak, fakt jest jeden, że zmainy są konieczne. Ale jak to widzisz?
Znosimy to całe śmieszne ministerstwo edukacji i wszelkie wojewódzkie wydziały oświaty? Tworzymy oddolnie samorządne, niezależne zrzeszenia nauczycielskie (czy jak by to nazwać), które wzajemnie ze sobą współpracują? Zwiększamy liczbę placówek lokalnych, zmniejszając tym samym ilość dzieci przypadajacych na metr kwadratowy szkolnego korytarza, gdzie jednostka ginie w tłumie? Kazdą placówką, budynkiem i podstawowym wyposazeniem, zajmuje się społeczność lokalna i sami uczniowie, w których rodzi sie odpowiedzialność za to co wspólne? Wszelkie ksiązki i inne pomoce naukowe stają się wspólne dla wszystkich. Strsze dzieci oddają je młodszym, dzięki temu rodzice oszczedzają na corocznych wyprawkach, nie marnujemy tyle papieru, a przede wszystkim drzew? Praktyczne zajęcia, warsztaty wszelkiego rodzaju zwiększą w dziciakach umiejętnośc pracy w grupie, a także rozbudzą w nich wyobraźnię i pozwolą na wykazanie się poszczególnym indywidualnościom? Koła dyskusyjne nauczą młodych mówić i słuchac innych, dadzą możliwość samodzielnego oceniania danego problemu i kształtowania własnych poglądów? A co z zarobkami dla nauczycieli i wszelkimi kosztami związanymi z jakimis pomocami naukowymi? Skoro płacimy podatki, z których część przeznaczona jest na pensje, społeczność lokalna może samodzielnie, bezpośrednio płacić za to wszystko, bez tych pośredników na górze, którzy część naszych pieniązków zgarniają sobie do kieszeni? Czy jakoś tak to wszystko widzimy?
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Wszystko fajnie i sporo w
Wszystko fajnie i sporo w tym prawdy. Dzieciaki są jedynie kolejnym numerem w dzienniku. Rzadko kiedy zwraca się uwagę na ich indywidualne potrzeby, zainteresowania i zdolności. Tak samo nauczyciele powtarzający w kółko od lat ten sam program nauczania stają się zniechęceni i niechętnie angażują się w jakiekolwiek działalności pozalekcyjne czy pozaszkolne. Czesto dla jednej i drugiej strony, uczniów i nauczycieli, szkoła jest miejscem gdzie chodzi się za karę, z jakiegoś przymusu. Monotonia zajęć, nieciekawa forma ich prowadzenia doprowadza do tego, że młodzi ludzie sami uatrakcyjniają sobie czas w szkole. Tak jak wspomniałaś rośnie agresja i przemoc wobec innych. Dzisiaj szkoła jest jednym z instytucjonalnych zakładów, w tym całym systemowym kombinacie, produkującym społeczne automaty.
Radykalna zmiana edukacji - tak, fakt jest jeden, że zmainy są konieczne. Ale jak to widzisz?
Znosimy to całe śmieszne ministerstwo edukacji i wszelkie wojewódzkie wydziały oświaty? Tworzymy oddolnie samorządne, niezależne zrzeszenia nauczycielskie (czy jak by to nazwać), które wzajemnie ze sobą współpracują? Zwiększamy liczbę placówek lokalnych, zmniejszając tym samym ilość dzieci przypadajacych na metr kwadratowy szkolnego korytarza, gdzie jednostka ginie w tłumie? Kazdą placówką, budynkiem i podstawowym wyposazeniem, zajmuje się społeczność lokalna i sami uczniowie, w których rodzi sie odpowiedzialność za to co wspólne? Wszelkie ksiązki i inne pomoce naukowe stają się wspólne dla wszystkich. Strsze dzieci oddają je młodszym, dzięki temu rodzice oszczedzają na corocznych wyprawkach, nie marnujemy tyle papieru, a przede wszystkim drzew? Praktyczne zajęcia, warsztaty wszelkiego rodzaju zwiększą w dziciakach umiejętnośc pracy w grupie, a także rozbudzą w nich wyobraźnię i pozwolą na wykazanie się poszczególnym indywidualnościom? Koła dyskusyjne nauczą młodych mówić i słuchac innych, dadzą możliwość samodzielnego oceniania danego problemu i kształtowania własnych poglądów? A co z zarobkami dla nauczycieli i wszelkimi kosztami związanymi z jakimis pomocami naukowymi? Skoro płacimy podatki, z których część przeznaczona jest na pensje, społeczność lokalna może samodzielnie, bezpośrednio płacić za to wszystko, bez tych pośredników na górze, którzy część naszych pieniązków zgarniają sobie do kieszeni? Czy jakoś tak to wszystko widzimy?