Dodaj nową odpowiedź
Wakacje alterglobalisty
Akai47, Pon, 2007-08-27 16:46 BlogRadykalny ruch protestu, czy radykalna turystyka?
Publicystyka z rosyjskiej gazety "Wiedomości". (tylko jako ciekawostka)
Zwiedzanie zabytków stało się najwyraźniej passé: dziś nawet na wakacjach poszukuje się zastrzyku energii
Na przełomie maja i czerwca tysiące młodych ludzi z czarnymi flagami i maskującymi chustami na twarzach ciągnęły na północ Niemiec, starając się dotrzeć jak najbliżej małego hanzeatyckiego Heiligendamm, o dwa kroki od Rostocku, gdzie odbywał się szczyt państw G8.
Migawki telewizyjne brzmiały jak doniesienia z frontu: pod miasteczko podchodzi sześć, osiem tysięcy ochotników, na miejscu zaś stacjonuje szesnaście tysięcy policjantów. (…) Ofiar śmiertelnych na szczęście nie odnotowano, ale awanturę udało się rozkręcić jak należy. Wynik zbliżony do remisu: w sumie około tysiąca rannych i pobitych po obu stronach frontu.(…)
W gruncie rzeczy nie mogę oprzeć się przekonaniu, że o to właśnie w całej sprawie chodzi i że na naszych oczach rodzi się nowa odmiana turystyki. Od jakiegoś czasu mówiło się zresztą w kręgach fachowców o "wyprawach w gorące miejsca", event travels – być może po prostu po raz pierwszy udało się zrealizować ten pomysł na tak dużą skalę? Powiedzmy sobie szczerze: niekończące się spacery wzdłuż brzegu wychodzą bokiem po trzech dniach, truchtanie za przewodnikiem po amfiladzie sal lub krużganku murów – jeszcze szybciej. Dziś przydałoby się coś "energetyzującego" jak dobrze zmrożona puszka napoju z tauryną, coś, co byłoby w stanie naprawdę wciągnąć. Może rzucić okiem na lądującą w oceanie przestarzałą stację kosmiczną? A może udałoby się zarezerwować apartament na szczycie któregoś z pięciogwiazdkowych hoteli Teheranu, by móc z dachu śledzić bez przeszkód rozpoczynający się ostrzał w wieczór inwazji? A może – i ta propozycja jest chyba najciekawsza – zamówiwszy solidny podwieczorek, siąść przy kawiarnianym stoliku i popatrzeć, jak demonstracja antyglobalistów roznosi w proch i pył zabytkową część miasta, jak miało to miejsce w Genui przed sześciu laty?
Od obserwacji zawsze jednak lepszy jest osobisty udział. Wygląda na to, że mamy od niedawna do czynienia z "turystyką polityczną", fantastyczną ofertą dla dwudziestokilkulatków. "Kryterium uliczne" w Heiligendamm spełniało wszelkie warunki pozwalające zaliczyć je do szybko rosnącej kategorii sportów ekstremalnych. (…) A do tego w podobnych przypadkach można liczyć na dobre i podzielające nasze gusta towarzystwo – na szczęście, bo sporty ekstremalne w pojedynkę to już nie to. Pod dostatkiem będziemy mieć również tego wszystkiego, co hotelarze w alpejskich kurortach określają terminem aprés ski: po dniu pełnym wysiłku można sobie pozwolić na kulturalny, rozluźniający wieczór. Setki lokali, gdzie można wypić coś chłodnego lub zamówić filiżankę herbaty, bogata oferta kulturalna – od lekkich narkotyków po koncert muzyki alternatywnej. Weterani Genui do dziś wspominają z nostalgią ówczesny koncert Manu Chao. Kto grać będzie na kolejnych szczytach G8?
Przeglądając katalogi wielkich agencji turystycznych mam wrażenie, że jak na razie nikt nie wpadł jeszcze na ten pomysł. Oddam go zatem w dobre ręce. W duchu rewolucji kontrkulturowej – za darmo.