Dodaj nową odpowiedź

W zeszłym tygodniu w baskijskim kurorcie San Sebastian (po baskijsku: Donostias) doszło do małej powtórki z Rewolucji Hiszpańskiej. Frankistowska „Falange Espaňola” pod przywództwem Ricardo Sáenz de Ynestrillasa zaplanowała w Donostias manifestację, a właściwie antybaskijską prowokację. Zalegalizowano ją pod pretekstem obchodów święta „Hispanidad”, które w czasach Franco nazywano „dniem rasy hiszpańskiej”. W efekcie w zeszły piątek, 12 października, osiem autokarów i wiele prywatnych samochodów wypełnionych faszystami wyruszyło z Madrytu aby dotrzeć na wiec zaplanowany o godzinie 17:00. Nie udało im się nawet dojechać do miasta.

Tysiące mieszkańców wyszło na drogi wjazdowe do San Sebastian budując barykady. Niezalegalizowana antyfaszystowska organizacja młodzieżowa Segi urządziła kilka godzin wcześniej w tym samym miejscu koncert, który również zgromadził kilka tysięcy ludzi. Mimo że koncert miał się skończyć o 16:45 by ustąpić miejsca faszystom, uczestnicy nie tylko nie rozeszli się, ale na miejscu zaczęło się gromadzić coraz więcej mieszkańców. Kiedy policja usiłowała siłą oczyścić bulwar, do akcji przyłączyli się starzy Baskowie, weterani obrony miasta z 36ego, nastąpiła eskalacja i rozpętała się bitwa. W ruch poszły ławki uliczne, kontenery na śmieci, policja strzelała z gumowych kul. Dopiero elitarne oddziały policyjne zdołały uzyskać przewagę w centrum miasta. Mimo to akcja protestacyjna mieszkańców przybrała na sile, ludzie powychodzili z domów, Stare Miasto i drogi wjazdowe pozostały zablokowane. Hasło „no pasaran!“ wróciło na ulice, płonęły barykady.

Sami faszyści eskortowani w konwoju przez policję zebrali się w końcu na parkingu zamkniętego centrum handlowego z dala od miasta. Wymachiwali hiszpańskimi flagami i odgrażali się, że „wrócą, ale razem z wojskiem”.