Dodaj nową odpowiedź
Postrzelony przez policję czeka na przeprosiny
komandos217, Wto, 2007-10-30 16:23 KrajPan Stanisław, ochroniarz w jednej z łódzkich firm, umówił się po pracy ze znajomym. Miał się z nim spotkać na ul. Skrzydlatej, pod lasem, koło przystanku. "Mój kolega często wychodzi tam z psem" - opowiada słabym głosem Stanisław S. "Więc tam na niego czekałem, wysiadłem z samochodu".
Wtedy zobaczyli go policyjni wywiadowcy. Jechali cywilnym samochodem. Wzięli go na muszkę. Widocznie myśleli, że to złodziej samochodowy albo gwałciciel, który ostatnio grasował w tych okolicach. "Zobaczyłem dziwne auto, więc wsiadłem do swojego i chciałem odjechać w bezpieczniejsze miejsce" - opowiada pan Stanisław. "Nagle usłyszałem huk, potem poczułem pierwsze uderzenie, drugie i straszliwy ból...".
Policjanci zajechali mu drogę i włączyli koguta. Mężczyznę zatrzymano, ale szybko się okazało, że nie jest notowany, a jego auto nie jest kradzione!. "Cudem przeżyłem, bo kula, przeszywając plecy, trafiła w żebro, odbiła się i wypadła niedaleko wątroby" - skarży się mężczyzna. "Będę domagał się odszkodowania, bo mogłem stracić życie. Najbardziej boli mnie to, że nikt z policji nie poczuwa się do winy. Nikt nie powiedział mi nawet słowa przepraszam".
"Uważamy, że nasze przeprosiny byłyby tu nie na miejscu" - mówi Mirosław Micor, rzecznik łódzkiej policji. "Bo sprawy nie wyjaśniła jeszcze prokuratura. Śledczy badają, czy policja użyła broni zgodnie z przepisami i czy mężczyzna rzeczywiście - jak twierdzą policjanci - próbował przejechać jednego z nich".
http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=96&BackToCategory=4&ShowArticl...





