Dodaj nową odpowiedź

Mieszkaniec Obornik oskarża policjantów

Kraj

- Siedziałem skuty na krześle i krzyczałem, żeby dali mi zadzwonić. Policjant mnie uspokoił. Tak, że zostałem inwalidą - opowiada Jakub Rybicki.

Oborniki Śląskie, sobotni wieczór przed wyborami. 30-letni Jakub Rybicki w pubie Evita świętuje z kolegami przyjazd kuzyna, który po trzech latach wrócił z Hiszpanii. Przed piątą rano towarzystwo rozchodzi się. Rybicki z dwoma kolegami idą coś zjeść na stację benzynową Orlenu, 50 metrów od pubu. Zamawiają dziesięć hot dogów.

Rybicki: - Ekspedientka powiedziała, że ma tylko dziewięć, więc zapłaciłem za nie i czekaliśmy, aż je zrobi.

Piotr Mielczarek, kolega Rybickiego: - Skasowała nas, ale powiedziała, że hot dogi dostaniemy dopiero o szóstej.

Rybicki: - Wkurzyliśmy się. Zapłaciliśmy i mamy czekać półtorej godziny? Zażądaliśmy telefonu do jej kierownika, ale o tej porze nikt we Wrocławiu nie odbierał. Włączyłem kamerę w telefonie i kazałem jej wszystko powtórzyć, żeby wysłać to potem na skargę do centrali Orlenu.

Ekspedientka wezwała policję.

Patrol przyjechał po kilku minutach. Interwencja mundurowych też nagrała się na telefonie Rybickiego. Na filmie słychać, jak policjant po rozmowie z ekspedientką mówi: "Słyszeliście panowie, hot dogów nie będzie. Polecam opuścić lokal".

- Nawet nie zdążyliśmy pokazać mu paragonu za te hot dogi. W ogóle nie chcieli nas słuchać - opowiada Rybicki.

Gdy przechodził obok policjanta, ten zastawił mu drogę. Rybicki twierdzi, że jedynie otarł się o jego ramię. Ale wtedy dowiedział się, że zostanie zatrzymany za czynną napaść na funkcjonariusza.

- Rzucili mnie na bagażnik poloneza, skuli i odwieźli na komisariat - opowiada. - Tam posadzili mnie na krześle, z tyłu skuli ręce kajdankami i zostawili samego. Siedziałem i krzyczałem, że zatrzymali mnie bezpodstawnie i że chcę zadzwonić do adwokata i rodziny.

Wtedy zszedł do niego jeden z policjantów. - Wrzasnął: "Zamknij się" i uderzył kilka razy otwartą dłonią w głowę. Odruchowo ją chowałem, więc oberwałem w uszy. Ciosy były bardzo mocne, za chwilę zacząłem słyszeć, jakbym był w puszce. Potem z innym policjantem rzucili mnie jeszcze na podłogę, razem z krzesłem, i dusili.

Policjanci zawieźli Jakuba Rybickiego do Wrocławia na Izbę Wytrzeźwień. Wcześniej alkotest pokazał, że ma 0,76 miligramów (około 1,5 promila) alkoholu we krwi. Około godz. 15 rodzina odebrała go z izby i zawiozła prosto na ostry dyżur laryngologiczny do szpitala wojskowego we Wrocławiu. Diagnoza: duży ubytek w błonie bębenkowej lewego ucha, krwiaki na błonie w prawym i lewym uchu.

- Lekarz założył mi do ucha sączki z antybiotykiem, ale powiedział, że konieczny będzie przeszczep - twierdzi Rybicki i zapowiada, że policji nie odpuści. - Bicie skutego człowieka to bandytyzm i brak honoru.

Na razie czeka na skierowanie na operację przeszczepu błony bębenkowej i kompletuje ekspertyzy z zakładu medycyny sądowej. Gdy je będzie miał, złoży do prokuratury skargę na policjantów.

Nie wiadomo, co o zatrzymaniu Rybickiego mówią policjanci z obornickiego komisariatu, bo nie zgodzili się na rozmowę z "Gazetą". Nie przekazali też swojej wersji wydarzeń.

Komisarz Beata Tobiasz, rzeczniczka komendy wojewódzkiej: - Jeszcze w tym tygodniu funkcjonariusze Wydziału Kontroli zaczną ustalać, co rzeczywiście się stało. Do czasu wyjaśnienia tej sprawy nie będziemy podawać żadnych faktów i dlatego też policjanci nie powinni się wypowiadać.

Odpowiedz



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.