Dodaj nową odpowiedź
Szpiedzy ABW czytali cudze e-maile
Czytelnik CIA, Czw, 2007-11-08 12:28 KrajObecny szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Jerzy Kiciński w 2003 roku - jeszcze jako oficer operacyjny - nieświadomie ujawnił, że ABW kontroluje pocztę elektroniczną bez zgody sądu i nielegalnie śledzi ludzi. Prokuratura nieoficjalnie przyznaje, że w agencji mogło być łamane prawo - informuje dziennik "Polska".
Jak nieoficjalnie dowiedziała się "Polska", Jerzy Kiciński aż dwa razy - w kwietniu i w maju 2003 roku - poświadczył własnym podpisem, że agencja działała niezgodnie z prawem i kontrolowała e-maile jednego ze swoich byłych funkcjonariuszy bez zgody sądu.
Jak do tego doszło? Pod rządami SLD w 2003 roku ABW zatrzymała Jacka Kalasa - byłego pracownika Urzędu Ochrony Państwa, który przeszedł do pracy w Najwyższej Izbie Kontroli. Powodem zatrzymania było rzekome wyciąganie przez niego od kolegów z agencji tajnych informacji. Prawdopodobnie był to pretekst i chodziło o zamknięcie Kalasowi ust, bo - jako kontroler NIK - znalazł dowody, że raport otwarcia rządu Millera był sfałszowany.
Po aresztowaniu ABW wystąpiła do sądu o zgodę na skontrolowanie poczty Kalasa. Jako dowód na jego przestępczą działalność agencja przedstawiła dwie notatki służbowe, które omawiały... jego e-maile do kolegi z ABW. Pod notatkami podpisał się właśnie Jerzy Kiciński.
Powstaje pytanie, w jaki sposób agencja uzyskała wgląd do poczty Kalasa jeszcze przed uzyskaniem zgody sądu na inwigilację? Z całą pewnością nie miała tych maili od samego Kalasa ani od jego kolegi. To oznacza, że musiała kontrolować korespondencję, o której mówią notatki Kicińskiego, bez zgody sądu - pisze "Polska". Prokurator, który zna akta sprawy Kalasa, potwierdził dziennikarzom, że w momencie powstawania notatek ABW nielegalnie go śledziła.
Jerzy Kiciński odmówił rozmowy z gazetą. Wydał jedynie oświadczenie, w którym stwierdził, że wszystkie działania w tej sprawie miały jak najbardziej legalny charakter.





