Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
To ma iść chyba na licencji cc-by-sa 3.0 więc autor będzie mógł sobie umieścić tekst w innym miejsc, więc na pewno będą chcieli pozycjonować wyniki wyżej od haseł w Wikipedii. Innego celu tego przedsięwzięcia nie widzę. Dobre wyjście to stworzenie konkurencyjnej wyszukiwarki dla Googla.
Tu jest pewien problem - jeśli artykuł okaże się słaby, a ktoś będzie chciał go poprawić - to jak się będą dzielić kasą? Rok temu wystartowało Citizendium - zassało 1000 najlepszych artykułów z en wiki, a teraz prawie, że stoi w miejscu.
W Wikipedii trwa cały czas burzliwy proces co do zasad - wystarczy choćby popatrzeć na SDU - teraz stronę o CIA chcą usunąć, ale nie ma ustalonych jasno kryteriów - co ma być lub nie zamieszczone w projekcie. Może dzięki temu SDU teraz ktoś zmobilizuje społeczność na debatę dotyczącą "encyklopedyczności" portali internetowych. Zasady ustala społeczność, dyskurs jest ostry, ale dzięki temu ustalono pewne zasady, z którymi użytkownicy się zgadzają. Czasami do starych spraw się wraca.
W przypadku projektu Googla, jeśli społeczność nie będzie mogła sobie wypracowywać zasad od zera, to po prostu będzie 1000 000 haseł i 10 000 000 komentarzy do nich. Co to da - większą liczbę wejść na strony Knols. Googlowe jasie smietany będą nabijać licznik, a społeczność zamiast tworzeniem, będzie się zajmowała komentowaniem.
W Wikipedii też można by dać reklamy - ale to już by nie było to.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
To ma iść chyba na
To ma iść chyba na licencji cc-by-sa 3.0 więc autor będzie mógł sobie umieścić tekst w innym miejsc, więc na pewno będą chcieli pozycjonować wyniki wyżej od haseł w Wikipedii. Innego celu tego przedsięwzięcia nie widzę. Dobre wyjście to stworzenie konkurencyjnej wyszukiwarki dla Googla.
Tu jest pewien problem - jeśli artykuł okaże się słaby, a ktoś będzie chciał go poprawić - to jak się będą dzielić kasą? Rok temu wystartowało Citizendium - zassało 1000 najlepszych artykułów z en wiki, a teraz prawie, że stoi w miejscu.
W Wikipedii trwa cały czas burzliwy proces co do zasad - wystarczy choćby popatrzeć na SDU - teraz stronę o CIA chcą usunąć, ale nie ma ustalonych jasno kryteriów - co ma być lub nie zamieszczone w projekcie. Może dzięki temu SDU teraz ktoś zmobilizuje społeczność na debatę dotyczącą "encyklopedyczności" portali internetowych. Zasady ustala społeczność, dyskurs jest ostry, ale dzięki temu ustalono pewne zasady, z którymi użytkownicy się zgadzają. Czasami do starych spraw się wraca.
W przypadku projektu Googla, jeśli społeczność nie będzie mogła sobie wypracowywać zasad od zera, to po prostu będzie 1000 000 haseł i 10 000 000 komentarzy do nich. Co to da - większą liczbę wejść na strony Knols. Googlowe jasie smietany będą nabijać licznik, a społeczność zamiast tworzeniem, będzie się zajmowała komentowaniem.
W Wikipedii też można by dać reklamy - ale to już by nie było to.