Dodaj nową odpowiedź
Niemcy: Mittweida przegrywa walkę z neonazistami
Tomasso, Pon, 2007-12-17 10:27 Świat | Dyskryminacja | Rasizm/NacjonalizmNa początku listopada w saksońskim miasteczku Mittweida pod supermarketem Norma na obrzeżach pewna dziewczyna ośmieliła się stanąć w obronie córki przesiedleńców z Rosji, którą czterech brunatnych zamierzało skopać. Wtedy neofaszyści powalili na ziemię 17-latkę, a jeden wyciął jej nożem swastykę na udzie. Czegoś takiego neonaziści wcześniej jeszcze nie dokonali.
Członkowie Sturm 34 przez ostatnie kilkanaście miesięcy malowali na murach w Mittweidzie swastyki i litery SS. Wybijali szyby w siedzibie Partii Lewicowej, wiosną w ciągu jednej nocy wytłukli szyby we wszystkich kebabowniach w miasteczku. Regularnie atakowali obcokrajowców. No i były imprezy zamknięte, na których brunatni ryczeli co chwila: "Sieg Heil".
W zeszłą niedzielę przez zabytkowy rynek 17-tys. Mittweidy miała przejść świąteczna parada i orkiestra górnicza. Ni stąd, ni zowąd na placu pojawiło się 200 neonazistów, którzy urządzili własną demonstrację. Wykrzykiwali rasistowskie hasła. Podawali się za "narodowych socjalistów z Mittweidy", ale podobno byli to ludzie z całej okolicy.
- Oni się przegrupowali. Nie noszą już flyersów, zapuścili włosy, wyglądają jak normalni ludzie. Czekają na lepsze czasy - opowiada Eick. - Podobno w okolicy działa druga grupa, dwa razy liczniejsza i lepiej się maskuje.
Burmistrz Damm boi się, że miasto stanie się teraz miejscem pielgrzymek neonazistów z całych Niemiec. O podobnych zapowiedziach czytał już w internecie. Na jego biurku leży wniosek neofaszystów z odległego Bremenhaven. Chcą demonstrować w Mittweidzie na 1 maja.
- Moi znajomi mówią, że trzeba by powywieszać ich na latarniach. Ale to nic nie da, bo przyjdą następni - mówi 70-letni pan Franz.
- Młodzież trzeba zabrać z ulic. To wszystko przez bezrobocie. Nie mają perspektyw i dziczeją - mówi Ilse.
Mittweida nie jest jedynym miastem, które się zmaga z brunatnymi. W oddalonym o 40 km Mügeln kilka miesięcy temu neonaziści pobili grupę Hindusów. Incydenty mnożą się w całej Saksonii, w której Landtagu zasiada kilku posłów neonazistowskiej NPD. Partia jest izolowana i nie odgrywa w Niemczech większej roli, ale jej działacze bardzo sprawnie działają na prowincji. Wspierają młodych neofaszystów, pomagają się im organizować. Grunt jest podatny, bo w byłym NRD jest wielkie bezrobocie, a osłabiona przez pół wieku komunizmu rodzina przeżywa kryzys.