Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
O te, których anarchiści przeważnie nie wymawiają bez obrzydzenia - ojczyzna, naród, kraj, ziemia.
Widzę, że pojmujesz to w bardzo europejski sposób. Indianie nie uznają czegoś takiego jak naród - fakt, dzielą się na plemiona, ale zauważ, że mówią, że każdy, kto zechce może być jednym z nich. Nie stawiają żadnej bariery. Kraj? Masz na myśli twór terytorialny z rządem? Indianie nigdy nie rościli sobie prawa do ziemi, nigdy nie wprowadzali granic. Korzystali z ziemi, na której akurat byli. Wszystkie te 4 słówka, co wymieniłeś nie są tam w ogóle w użyciu, mówi się jedynie o pewnym przymusie, który przyszedł z zewnątrz, o upaństwowieniu terenów dawniej niepaństwowych. Także ta walka nie ma nic wspólnego z działaniem narodowowyzwoleńczym - jest to walka na rzecz autonomii. Wszelkie nacjonalistyczne hasełka pasują do ich kultury jak piramidy do naszej.
To, czy ten kolo jest libertarianinem, anarchistą czy nacjonalistą, jest bez znaczenia.
Oczywiście, że to ma znaczenie. Jeżeli członkowie starszyzny prezentowaliby kretyński nacjonalizm, to by się domagali usunięcia ze swych ziem "elementów nieindiańskich/nielakockich" i tym podobne jazdy.
Na szczęście indiańska tradycja jest często zbieżna z wolnościowymi hasłami anarchistów. Pragnę zauważyć też, że ten koleżka prezentuje "lewicowy libertarianizm" który jest dość ostro przesiąknięty tradycją indiańską i elementami anarchistycznymi. Nie zgłębiłem dokładnie, co mówi ten koleś, ale natknąłem się przykładowo na wypowiedzi dotyczące ziemi, jako dobra nie do sprywatyzowania itp. Więc to nie jest Xavier jakiś napalony libertarianin-prywatyzator. Mentalność plemienna ma w sobie wiele z oddolnego komunizmu, który przecież czerpał wzorce właśnie od Indian ameryki północnej.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
O te, których anarchiści
O te, których anarchiści przeważnie nie wymawiają bez obrzydzenia - ojczyzna, naród, kraj, ziemia.
Widzę, że pojmujesz to w bardzo europejski sposób. Indianie nie uznają czegoś takiego jak naród - fakt, dzielą się na plemiona, ale zauważ, że mówią, że każdy, kto zechce może być jednym z nich. Nie stawiają żadnej bariery. Kraj? Masz na myśli twór terytorialny z rządem? Indianie nigdy nie rościli sobie prawa do ziemi, nigdy nie wprowadzali granic. Korzystali z ziemi, na której akurat byli. Wszystkie te 4 słówka, co wymieniłeś nie są tam w ogóle w użyciu, mówi się jedynie o pewnym przymusie, który przyszedł z zewnątrz, o upaństwowieniu terenów dawniej niepaństwowych. Także ta walka nie ma nic wspólnego z działaniem narodowowyzwoleńczym - jest to walka na rzecz autonomii. Wszelkie nacjonalistyczne hasełka pasują do ich kultury jak piramidy do naszej.
To, czy ten kolo jest libertarianinem, anarchistą czy nacjonalistą, jest bez znaczenia.
Oczywiście, że to ma znaczenie. Jeżeli członkowie starszyzny prezentowaliby kretyński nacjonalizm, to by się domagali usunięcia ze swych ziem "elementów nieindiańskich/nielakockich" i tym podobne jazdy.
Na szczęście indiańska tradycja jest często zbieżna z wolnościowymi hasłami anarchistów. Pragnę zauważyć też, że ten koleżka prezentuje "lewicowy libertarianizm" który jest dość ostro przesiąknięty tradycją indiańską i elementami anarchistycznymi. Nie zgłębiłem dokładnie, co mówi ten koleś, ale natknąłem się przykładowo na wypowiedzi dotyczące ziemi, jako dobra nie do sprywatyzowania itp. Więc to nie jest Xavier jakiś napalony libertarianin-prywatyzator. Mentalność plemienna ma w sobie wiele z oddolnego komunizmu, który przecież czerpał wzorce właśnie od Indian ameryki północnej.