Istnienie klas społecznych często pomijane jest w mediach główno-nurtowych, a jeżeli już pada termin „klasa” trudno nie odnieść wrażenia, że na świeci...
Po raz 44 spotykamy się na łamach anarchistycznego periodyku „Inny Świat”. Tym razem, nieco szerzej, podjęliśmy dwa, a nawet trzy tematy... Niejako te...
Tureckie władze w osobie prezydenta Erdoğana rozpoczęły zmasowaną kampanię prześladowania zamieszkałej w tym kraju mniejszości kurdyjskiej. Wszystko z...
Jak blisko jesteśmy nienawiści Niemców lat trzydziestych do „obcych”? W ostatnią sobotę zorganizowano manifestacje skierowane przeciwko uchodźcom z kr...
Bardzo duża część uchodźców, przedstawianych jako Syryjczycy, jest tak naprawdę Kurdami, zamieszkującymi Syrię. Kurdowie od lat toczą walkę o stworzen...
Czytelnik CIA (niezweryfikowane), Czw, 2008-01-17 17:32
Komunista męczennikiem dzięki internetowi
Wei Wenhua był modelowym komunistą, a teraz stał się bohaterem blogerów - "miejski dziennikarz" został męczennikiem.
Manager firmy budowlanej jechał swoim samochodem, kiedy zobaczył około 50-osobową grupę miejskich inspektorów bijących mieszkańców wioski. Wieśniacy blokowali ciężarówki próbując nie dopuścić do rozładowania śmieci w pobliżu ich domów. Wei wyciągnął swój telefon komórkowy i zaczął robić zdjęcia. Inspektorzy miejscy zobaczyli go, zaatakowali i bili przez kilka minut. 41-letni mężczyzna stracił przytomność, został w końcu odwieziony do szpitala, ale zanim tam dotarł, już nie żył. Do tych tragicznych wydarzeń doszło 7 stycznia.
Tragiczna śmierć Wei'a wciąż budzi duże kontrowersje. Oburzeni Chińczycy domagają się podjęcia odpowiednich kroków. Po tym, jak strona internetowa sina.com opublikowała informację o pobiciu Wei'a, czytelnicy licznie wyrażają swoje oburzenie. Tylko w jeden dzień pojawiło się ponad osiem tysięcy komentarzy. Blogerzy zarówno z Chin, jak i z innych państwa, ostro potępili brutalne zabójstwo. - Miejscy inspektorzy są gorsi niż mafia - napisał jeden z chińskich blogerów. - Są brutalnymi urzędnikami działającymi w imieniu prawa.
Inny bloger pyta: "Kto dał tym inspektorom tak absurdalną władzę?”
Inspektorzy miejscy, znani w Chinach jako "chengguan", są dodatkowym wsparciem policji i mają walczyć z drobną przestępczością. Ich zadania obejmują ograniczanie nielicencjonowanej sprzedaży. Często więc widzi się jak przeganiają z ulic sprzedawców i konfiskują ich towar.
Krytycy twierdzą, że miejscy inspektorzy często nadużywają władzy i prześladują najsłabszych. W zeszłym roku w mieście Zhengzhou około 1000 studentów starło się z policją, protestując w ten sposób przeciwko brutalnemu potraktowaniu studentki, która prowadziła stoisko uliczne. Takie wydarzenia sprawiły, że rząd na nowo określił rolę, jaką pełnić mają inspektorzy.
Jak zauważa główny wydawca portalu Danwei.org: "Niektórzy blogerzy twierdzą, że cały ten system chengguan jest podatny na korupcję i powinien być rozwiązany".
Z kolei Xiong Peiyun napisał: "Być może nikt nie chce zadać wprost tego pytania. Jednak śmierć Wei Wenhua jest jasnym dowodem na to, jak brutalnie działają lokalni inspektorzy miejscy. Jest rok 2008, a ginie jeden z mieszkańców. Kiedy stawimy opór brutalnemu systemowi, jaki reprezentują ci urzednicy?"
Z dnia na dzień, ujawnia się coraz więcej ofiar takiej przemocy. - To kolejny z całej serii incydentów, który świadczy o tym, że miejscowy rząd walczy z obywatelami – z tymi, którzy protestują przeciw czemuś, tymi, którzy coś nagrywają, lub komentują coś, co według nich jest skandaliczne - napisał Goldkorn.
Niektórzy dziennikarze oraz blogerzy porównują brutalne pobicie Wei'a ze sprawą Rodneya Kinga, który został pobity przez policjantów z Los Angeles. Inni mówią, że przypomina im to śmierć grafika Suna Zhiganga. W 2003 roku w jednym z chińskich miast 27-letni absolwent został zatrzymany i pobity za to, że nie miał przy sobie odpowiedniego identyfikatora. Opinia publiczna domagała się od premiera ograniczenia możliwości aresztowania w tego rodzaju przypadkach.
Wiele lat temu tego rodzaju zabójstwa nie były szeroko nagłaśniane, a o ofiarach łatwo było zapomnieć. Teraz jednak nowoczesna technologia, którą dysponują zwykli obywatele, pozwala głośno komentować bezprawne akty, których dopuszcza się władza.
We wrześniu 2007 roku 172 miliony ludzi korzystało w Chinach z internetu. To o 10 milionów więcej niż w czerwcu, a każdego miesiąca przybywa około 4 miliony nowych użytkowników – wynika z oficjalnych danych. Miliony osób prowadzą swoje blogi. Wzrasta też liczba użytkowników telefonów komórkowych. We wrześniu ich liczba przekroczyła już pół miliarda.
Chociaż 35 paragraf chińskiej konstytucji gwarantuje wolność słowa, Chiny nadal ograniczają przepływ informacji. Obawiając się internetu i telefonów komórkowych – oraz informacji, które z ich pomocą można przekazywać – chińskie władze podejmują kroki zmierzające do monitorowania i ograniczenia stosowania nowoczesnych technologii. Taką opinię przedstawia organizacja Reporterzy bez granic, która walczy z cenzurą i prawami ograniczającymi wolność obywateli.
W Chinach zamknięto już tysiące stron internetowych oraz kilka miejsc gromadzących dane internetowe. Wielokrotnie blokowane są też blogi internetowe; jednak tworzących ich tak zwanych miejskich reporterów coraz trudniej jest uciszyć.
Jak mówi Goldkorn: "To problem, który zagraża partii i rządowi. Kiedy patrzą na to, co się dzieje, głęboko w umyśle pojawia się już pytanie: Czy może się to przerodzić w coś większego, czy będzie to na tyle potężne, by zagrozić stabilizacji w Chinach?"
W tym samym czasie, blogerzy nadal omawiają sprawę Wei'a, pisząc dla niego nawet mowy pochwalne. Dotychczas jednak nikt nie wiedział zrobionych przez niego zdjęć. Jego aparat został najprawdopodobniej zniszczony podczas bójki.
Członkowie organizacji Reporterzy bez granic mówią: "Wei był pierwszym miejskim dziennikarzem, który zginął w Chinach przez to, że próbował coś sfilmować.
Protest przeciwko zawłaszczaniu tegorocznego marszu antyfaszystowskiego 11 listopada przez partię Razem i współpracujące z nią organizacje, podpisaneg...
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyraż...
Nie należy jednak zbyt na to liczyć. Można być niemal pewnym, iż żaden uczony nie ośmieli się dziś traktować człowieka tak, jak traktuje królika; trze...
Mówiłem już, gdzie szukać zasadniczej praktycznej przyczyny potężnego jeszcze obecnie oddziaływania wierzeń religijnych na masy ludowe. Owe właściwe i...
W dniach 25-26 czerwca, anarchosyndykaliści spotkali się na konferencji pod Madrytem, by omówić powstanie nowej federacji i utworzenie na nowo anarch...
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zost...
Jak się okazuje, kulturalne elity zaczęły dyskutować o warunkach pracy w restauracjach i barach, gdzie są stałymi bywalcami. Pomimo faktu, że wiele sz...
Komunista męczennikiem
Komunista męczennikiem dzięki internetowi
Wei Wenhua był modelowym komunistą, a teraz stał się bohaterem blogerów - "miejski dziennikarz" został męczennikiem.
Manager firmy budowlanej jechał swoim samochodem, kiedy zobaczył około 50-osobową grupę miejskich inspektorów bijących mieszkańców wioski. Wieśniacy blokowali ciężarówki próbując nie dopuścić do rozładowania śmieci w pobliżu ich domów. Wei wyciągnął swój telefon komórkowy i zaczął robić zdjęcia. Inspektorzy miejscy zobaczyli go, zaatakowali i bili przez kilka minut. 41-letni mężczyzna stracił przytomność, został w końcu odwieziony do szpitala, ale zanim tam dotarł, już nie żył. Do tych tragicznych wydarzeń doszło 7 stycznia.
Tragiczna śmierć Wei'a wciąż budzi duże kontrowersje. Oburzeni Chińczycy domagają się podjęcia odpowiednich kroków. Po tym, jak strona internetowa sina.com opublikowała informację o pobiciu Wei'a, czytelnicy licznie wyrażają swoje oburzenie. Tylko w jeden dzień pojawiło się ponad osiem tysięcy komentarzy. Blogerzy zarówno z Chin, jak i z innych państwa, ostro potępili brutalne zabójstwo. - Miejscy inspektorzy są gorsi niż mafia - napisał jeden z chińskich blogerów. - Są brutalnymi urzędnikami działającymi w imieniu prawa.
Inny bloger pyta: "Kto dał tym inspektorom tak absurdalną władzę?”
Inspektorzy miejscy, znani w Chinach jako "chengguan", są dodatkowym wsparciem policji i mają walczyć z drobną przestępczością. Ich zadania obejmują ograniczanie nielicencjonowanej sprzedaży. Często więc widzi się jak przeganiają z ulic sprzedawców i konfiskują ich towar.
Krytycy twierdzą, że miejscy inspektorzy często nadużywają władzy i prześladują najsłabszych. W zeszłym roku w mieście Zhengzhou około 1000 studentów starło się z policją, protestując w ten sposób przeciwko brutalnemu potraktowaniu studentki, która prowadziła stoisko uliczne. Takie wydarzenia sprawiły, że rząd na nowo określił rolę, jaką pełnić mają inspektorzy.
Jak zauważa główny wydawca portalu Danwei.org: "Niektórzy blogerzy twierdzą, że cały ten system chengguan jest podatny na korupcję i powinien być rozwiązany".
Z kolei Xiong Peiyun napisał: "Być może nikt nie chce zadać wprost tego pytania. Jednak śmierć Wei Wenhua jest jasnym dowodem na to, jak brutalnie działają lokalni inspektorzy miejscy. Jest rok 2008, a ginie jeden z mieszkańców. Kiedy stawimy opór brutalnemu systemowi, jaki reprezentują ci urzednicy?"
Z dnia na dzień, ujawnia się coraz więcej ofiar takiej przemocy. - To kolejny z całej serii incydentów, który świadczy o tym, że miejscowy rząd walczy z obywatelami – z tymi, którzy protestują przeciw czemuś, tymi, którzy coś nagrywają, lub komentują coś, co według nich jest skandaliczne - napisał Goldkorn.
Niektórzy dziennikarze oraz blogerzy porównują brutalne pobicie Wei'a ze sprawą Rodneya Kinga, który został pobity przez policjantów z Los Angeles. Inni mówią, że przypomina im to śmierć grafika Suna Zhiganga. W 2003 roku w jednym z chińskich miast 27-letni absolwent został zatrzymany i pobity za to, że nie miał przy sobie odpowiedniego identyfikatora. Opinia publiczna domagała się od premiera ograniczenia możliwości aresztowania w tego rodzaju przypadkach.
Wiele lat temu tego rodzaju zabójstwa nie były szeroko nagłaśniane, a o ofiarach łatwo było zapomnieć. Teraz jednak nowoczesna technologia, którą dysponują zwykli obywatele, pozwala głośno komentować bezprawne akty, których dopuszcza się władza.
We wrześniu 2007 roku 172 miliony ludzi korzystało w Chinach z internetu. To o 10 milionów więcej niż w czerwcu, a każdego miesiąca przybywa około 4 miliony nowych użytkowników – wynika z oficjalnych danych. Miliony osób prowadzą swoje blogi. Wzrasta też liczba użytkowników telefonów komórkowych. We wrześniu ich liczba przekroczyła już pół miliarda.
Chociaż 35 paragraf chińskiej konstytucji gwarantuje wolność słowa, Chiny nadal ograniczają przepływ informacji. Obawiając się internetu i telefonów komórkowych – oraz informacji, które z ich pomocą można przekazywać – chińskie władze podejmują kroki zmierzające do monitorowania i ograniczenia stosowania nowoczesnych technologii. Taką opinię przedstawia organizacja Reporterzy bez granic, która walczy z cenzurą i prawami ograniczającymi wolność obywateli.
W Chinach zamknięto już tysiące stron internetowych oraz kilka miejsc gromadzących dane internetowe. Wielokrotnie blokowane są też blogi internetowe; jednak tworzących ich tak zwanych miejskich reporterów coraz trudniej jest uciszyć.
Jak mówi Goldkorn: "To problem, który zagraża partii i rządowi. Kiedy patrzą na to, co się dzieje, głęboko w umyśle pojawia się już pytanie: Czy może się to przerodzić w coś większego, czy będzie to na tyle potężne, by zagrozić stabilizacji w Chinach?"
W tym samym czasie, blogerzy nadal omawiają sprawę Wei'a, pisząc dla niego nawet mowy pochwalne. Dotychczas jednak nikt nie wiedział zrobionych przez niego zdjęć. Jego aparat został najprawdopodobniej zniszczony podczas bójki.
Członkowie organizacji Reporterzy bez granic mówią: "Wei był pierwszym miejskim dziennikarzem, który zginął w Chinach przez to, że próbował coś sfilmować.