Blog
„Wolny Tybet” zamiast praw człowieka?
alex, Pon, 2008-04-14 00:56 BlogCzytałem ostatnio niezły tekst właśnie o Tybecie.
Słuszny protest przeciwko łamaniu praw człowieka przez rząd Chin, został wyparty przez domaganie się „Wolnego Tybetu”. Owo zastąpienie jednego protestu przez inny, nastąpiło w sposób mało zauważalny dla opinii publicznej, jak również chyba przez samych zaangażowanych w protesty organizowane wokół organizacji Igrzysk Olimpijskich w Chinach. Jest to jeszcze jeden dowód na to, że owe protesty to tak naprawdę spektakl medialny, gdzie jego uczestnicy nie zastanawiają się głębiej przeciwko czemu protestują, a jedynie wykonują role napisane im przez media. Wcześniej żądali przestrzegania praw człowieka – dzisiaj, bez większej różnicy, domagają się „Wolnego Tybetu”.
Dla mediów „Wolny Tybet” jest o tyle bardziej atrakcyjnym hasłem, niż prawa człowieka, że Tybet ma swojego Dalaj Lamę, postać niezwykle medialną. Tybet to także medialnie atrakcyjne tematy takie jak buddyzm, mnisi, a nawet krajobrazy. Myślę że to główny powód owej „podmiany” motywu protestów.
Natomiat także z politycznego punktu widzenia owa podmiana jest korzystna. Przecież prawa człowieka są łamane nie tylko przez rząd chiński, a nie zawsze spotyka się to z odpowiednią reakcją społeczeństw i świata polityki… Lepiej więc tego tematu zbytnio nie drążyć. „Bezpieczniej” jest zająć się „Wolnym Tybetem”. Zwłaszcza, że w ten sposób można bezpośrednio uderzyć w państwo chińskie…
Jako socjalista nie uznaję „automatycznie” prawa każdej mniejszości narodowej, etnicznej, a czasem nawet kulturowej i politycznej- do separacji i utworzenia swojego niezależnego państwa… Najważniejszy bowiem jest interes społeczny, i to w całym państwie, a nie tylko tej części, która chce się wyodrębnić… Czasem utworzenie nowego państwa może prowadzić do dostania się jego społeczeństwa pod jakąś dyktaturę, a więc pogorszenie jego sytuacji. Albo w innym przypadku, egoistyczne odłączenie bogatszej części państwa prowadzi do zubożenia reszty kraju. Choć "wolność" to dzisiaj modne hasło, także w sprawie „wolności Tybetu” niepodległość tego państwa nie jest oczywistą racją. Nikt jednak o tym nie dyskutuje i nie rozważa- lansowane jest głównie puste hasło „Wolny Tybet” (w Polsce robi to szczególnie silnie Gazeta Wyborcza, dołączająca flagę Tybetu, pisząca ciągle o „wolnym Tybecie” a zdecydowanie mniej o prawach człowieka w Chinach).
Nawet Dalaj Lama właśnie zaapelował, żeby nie protestować tylko w sprawie Tybetu, ale także w sprawie wszystkich Chińczyków. Medialna machina jednak rządzi się swoją logiką- wybiera to hasło, które jest bardziej nośne i medialnie atrakcyjne. Co gorsza, paradoksalnie w ten sposób może działać przeciwko interesom Tybetańczykom, gdyż spłyca ich problemy, sprowadza do czysto medialnego wymiaru. Gdy znikną obrazki z prześladowania Tybetańczyków- odbiorcy treści medialnych pomyślą, że nie ma już problemu Tybetu… Kwestia „wolnego Tybetu” może być także łatwiejsza dla rządu Chin, niż przestrzeganie praw człowieka w tym kraju. Można przecież w nieskończoność przeciągać rozmowy, bo niepodległość przecież nie może następować z dnia na dzień, wymaga spełniania jakiś warunków, zabezpieczeń, itp…
Najsmutniejsze oczywiście jest to, że zapomniano o prawach człowieka, które jak powtarzam są łamane nie tylko w Chinach. Szkoda, bo przy okazji Olimpiady w Chinach można było ten temat przywrócić do świadomości światowej opinii publicznej…
Foto z manify ONR
Czytelnik CIA, Sob, 2008-04-12 22:35 BlogPoniżej kilka fotek z manifestacji ONR.
Kontrdemonstacja antyfaszystowska rozpoczęła się o 13.30 przed Dworcem Głównym PKP w celu "gorącego przywitania" przyjezdnych nacjonalistów.
Zbiórka dla antyfaszystów
Czytelnik CIA, Sob, 2008-04-12 20:04 BlogZbieramy pieniądze dla antyfaszystów aresztowanych we Wrocławiu 12.04! Sytuacja jest pilna!
No pasaran!
Konto dla zatrzymanych:
Jakub Gawlikowski
PL05 1140 2004 0000 3702 4238 2269
BRE Bank S.A. Retail Banking, al. Mickiewicza 10, 90-050 Łódź
BIC/SWIFT: BREXPLPWMUL
SORT CODE: 11402004
Napisz: NOPasaran
Obrazek z życia złomiarza
pankin, Pią, 2008-04-11 18:01 Kraj | Blog | Ironia/Humor | UbóstwoWiadomo powszechnie, że złomiarstwo nie należy do zajęć zbyt prestiżowych. Zostawmy na boku arcydzieła złodziejskiego fachu, spektakularne kradzieże złomu
"na wielką skalę" - kradzieże mostów, większych fragmentów infrastruktury kolejowej (nie wspominając o złomiarskim pięknie starych dźwigów ze Stoczni Gdańskiej, które wciąż czekają na swojego złodzieja). Podobne skandale, o których czasem donoszą media, nie są w stanie przyćmić prozy życia przeciętnego detalicznego złomiarza. Każdy może się domyślić jak ów świat wygląda - zapewne niezbyt atrakcyjnie dla większości z nas. Nocne polowania na metalowe płyty studzienek kanalizacyjnych (o ile nie wprowadzono przezornie drewnianych), przeszukiwanie zapuszczonych składów, nerwowe, niebezpieczne demolowanie starych PGRów,które grożą zawaleniem, zwijanie splątanych siatek z płotów. Życie złomiarza wypełniają ciągłe niebezpieczeństwa i zardzewiałe, brudne gabaryty. Nie lubią ich ani kierowcy (wózki złomiarzy, nie mówiąc o odkrytych studzienkach, stwarzają ponoć zagrożenia na drogach) ani potencjalni klienci - prywatni posiadacze złomu. Trudno im pertraktować z nieufnymi właścicielami złomu, którzy nie przypadkiem traktują własny złom jak kapitał (trzymają go na czarną godzinę, niczym złoto). Toteż nic dziwnego, że wśród złomiarzy spotykamy się ze zjawiskiem skrajnej nędzy - tak jak ów obrazek z warszawskiego Grochowa, którego nie zapomnę (wówczas żałowałem, że nie mam aparatu fotograficznego). Oto złomiarz podsadzany przez złomiarę przyciąga kijem samotną puszkę po piwie zza ogrodzenia z drutem kolczastym...I co najważniejsze - życie złomiarza to spory z pracownikami skupu złomu. Kontakty z "szefem" na złomowisku naznacza obustronna nieufność. I nic dziwnego - wizyty podejrzliwej policji są ponoć normą w codziennym dniu pracy "szefa".
Na tle roli złomiarza rola "szefa" wydaje się mieć wiele zalet. Zawsze można nieco oszukać na wadze, wypłacić protekcjonalnie po ojcowsku kwotę zaokrągloną w dół... "Przecież i tak złomiarz na nią nie zasłużył". Doświadczony odbiorca złomu wie jednak, komu należy wypłacać sumę wyższą, niż oczekiwana. Wie on zapewne niejedno o naturze ludzkiej. Bo i widział niejedno. Oto czego dowiedział się dziś. Poniżej przedstawiam mały epizod z życia złomiarza.
Kilka miesięcy temu przytrafił mi się osobliwy wypadek. Zbliżając się samochodem do domu, zauważyłem jakieś dziecko na rowerze. Dziecko prowadziło drugi rower, łudząco podobny do mojego własnego, ze stłuczonym tylnym światłem - rower był tani, kupiony na bazarze. Machinalnie uznałem to podobieństwo za złudzenie. Ponieważ owego dnia nie zamknąłem bramy na kłódkę, halucynacja nie dawała mi jednak spokoju. Zaniepokojony obszedłem dom dookoła w poszukiwaniu roweru, który, jak sie okazało, zniknął... Wyruszyłem więc na poszukiwanie dziecka, nie mogąc pogodzić się z faktem utraty mienia, ale dziecko, jak łatwo się domyśleć, zapadło się pod ziemię. Z wizyty na policji zrezygnowałem.
Jednak traf chciał, że wczoraj odzyskałem rower. Doprowadził mnie do tego osobliwy zbieg okoliczności.
Ostatnio rzadko bywam na złomowiskach. Jednak przed kilkoma dniami w ramach wiosennego łatania budżetu domowego nająłem się u znajomych w charakterze ogrodnika-sprzątacza. Jak to bywa w podobnych sytuacjach, pojawił się problem złomu. Ustaliliśmy wraz z właścicielem warunki sprzedaży złomu (uczciwe fifty-fifty), po czym udałem sie z gabarytami na złomowisko. I tam czekała mnie niespodzianka.
Nie zdążyłem nawet zejść z wagi samochodowej, aby dać "szefowi" szansę obiektywnego zważenia wózka ze złomem (i najpewniej - oszukania mnie), gdy zbliżył się do nas dzieciak na rowerze - jak się okazało - znów bliźniaczo podobnym do mojego własnego! Dzieciak wiózł reklamówkę pełną puszek po piwie. Jeśli przyjąć, że ceny metali kolorowych (dla niezorientowanych - puszki to aluminium) wahają się od 4 do 8 zł za kilogram, dzieciak raczej nie liczył na zbyt wysoką wypłatę. Nawet jeśli do zgniecionych puszek nawrzucał ołowianych kulek. Za to mój rower o dziwo traktował "użytkowo", tzn. nie sprzedał go - ba! Nawet naprawił łańcuch. Dlatego poczułem się nieco skrępowany. Mimo to instynkt własności ostatecznie przeważył.
"O nie. Przepraszam ale to mój rower" - wyrwało mi się. Dziecko, które przy bliższym wejrzeniu okazało się subtelnym i nieśmiałym dziesięcio- może dwunastotatkiem, przeraziło się. Próbowało przez chwilę forsować fikcję, iż "znalazło" rower na mojej ulicy ("wolno stojący" poza posesją). Jednak robiło ty wyłącznie z lęku przed policją, w celu zachowania pozorów. Natychmiast pogodziło się z utratą roweru. Mi jednak jakoś dziwnie było o tak zabrać rower. Aby uspokoić sumienie pokazałem mu jeszcze - idiotycznie - swój adres w dowodzie. Dziecko ze zrezygnowaniem pokiwało głową.Po czym zniknęło, tak jak klika miesięcy wcześniej. Szef, który to wszystko obserwował, pokiwał filozoficznie głową. Znał dzieciaka. Zakładam, że jeżeli okrada mnie, to właśnie ze względu na takich jak on.
A muszę przyznać że mieszkam w okolicy, w której takich dzieci - teoretycznie - powinno nie być. Mieszkam ponoć w bogatym regionie o "zdrowym, niskim bezrobociu". Słowem - GDYBY w całej Polsce obowiązywały takie "europejskie" statystyki jak u mnie, wówczas natychmiast OGŁOSZONO BY BEZ ŻADNEJ ŻENADY, że takie dzieci PRZESTAŁY ISTNIEĆ.
Dlatego dzieciakowi życzę, aby wyszkolił się w złodziejskim fachu. Aby nie musiał kraść rowerów, lecz rozbijał się cudzymi samochodami - najlepiej pozyskanymi od nadwiślańskich liberałów. Tymże nadwiślańskim liberałom dedykuję zaś następującą piosenkę:
Bo z tego żyje człek, że co godzina
innego dusi, gnębi, nie chce mu dać żyć!
Bo z tego żyje człowiek, iż zapomina,
że i on mógłby też człowiekiem być.
Panowie, po co puszczać w oczy dym?
Człek żyje tylko dzięki zbrodniom swym!
Solidarność bez "Solidarności"
Akai47, Czw, 2008-04-10 19:40 Świat | Blog | Prawa pracownika | ProtestyDziś miała się odbyć pikieta pod siedzibą sieci hipermarketów Real w Warszawie. Planowano także blokadę sklepu. Od kilku tygodni czytaliśmy o tym, że związkowcy przyjadą do Warszawy aby walczyć o podwyżki dla pracowników. Związek "Solidarność" zapraszał wszystkich związkowców na pikietę. Nie wiadomo, czy miał na myśli tylko swoich członków.
Członkowie Związku Syndykalistów Polski postanowili wziąć udział w akcji: słuszna sprawa, kolejna akcja przeciw wyzyskowi w hipermarketach. Pojechaliśmy na to zadupie za Okęcie w ciągu dnia, a kiedy przyjechaliśmy okazało się... że nikt się nie pojawił. Czekamy. Może winne są korki? Nie ma nikogo. Okrążamy budynek kilka razy, decydujemy się na rozpoczęcie akcji bez nich. Ochrona zaczyna się niepokoić i telefonować. Wciąż nikogo nie ma. Rozdajemy ulotki i pytamy "gdzie jest "Solidarność"". Pracownicy nie mają pojęcia.
Było tylko kilka osób (pikieta w środku dnia to naprawdę nie najlepszy czas dla blokady marketu, ale cóż - trudno). Nie próbowaliśmy niczego blokować, jednak i tak wszyscy pracownicy dostrzegli tę skromną akcję. W pewnym momencie podszedł do nas osobnik w garniturze - pewnie ktoś z kierownictwa. Powiedział nam, że pikieta została odwołana ponieważ "S" podpisała porozumienie. Zapytałam o szczegóły porozumienia, ale nie uzyskałam żadnej informacji. Osobnik powiedział nam, że wszystko jest w porządku. Zapewnił nas, iż pracownicy dostaną podwyżki i wszyscy są bardzo szczęśliwi że doszło do porozumienia. Dodał, że nie ma potrzeby tu wracać. Odparliśmy, że pewnie podwyżki są za małe. I tak warunki pracy są, delikatnie mówiąc, złe, pewnie wszyscy manadżerowie to dupki, a wiemy, że grupa Metro łamie prawa pracownicze. A więc nawet jeśli "S" nie będzie tu pikietować, nie znaczy to jeszcze, że my tu nie wrócimy. Kilkoro pracowników, którzy to słyszeli, uśmiechało się, a dupek w garniturze wezwał ochronę.
Deportacja Damiena międzynarodowym skandalem
Akai47, Czw, 2008-04-10 16:54 BlogKilka dni temu, nasz kolega Damien został deportowany ze Stanów. Był wkurwiony i postanowił zrobić z tego skandal. Widzę, że ludzie interesują się historią. Niestety prawicowi komentatorzy także piszą o sprawie. Oto kilka linków do artykułów o jego deportacji:
http://www.independent.ie/opinion/letters/smashing-us-navy-plane-wasnt-i...
http://www.belfasttelegraph.co.uk/breaking-news/ireland/article3591886.e...
http://www.opednews.com/articles/opedne_bruce_k__080407_irish_speaker_de...
http://i3.democracynow.org/2008/4/7/headlines
http://www.counterpunch.org/browne04072008.html
DUPEK DOHERTY:
http://www.independent.ie/opinion/columnists/ian-odoherty/a-victory-for-...
2 zł. za godzinę w USA
Akai47, Śro, 2008-04-09 21:09 BlogWyzysk pracowników imigrantów w USA. Dziś ogłądałam nowe wideo o pracy w stanie Wyoming. Polecam.
(W jez. angielskim.)
Film zapraszający na demonstrację antyfaszystowską we Wrocławiu
XaViER, Wto, 2008-04-08 12:48 Blog | Rasizm/Nacjonalizmbłyskawiczna reakcja anarchistów !!!
Czytelnik CIA, Pon, 2008-04-07 23:59 Blogyo! dziękuję anarchistom z cia za informację o represjach bo czasami trzeba naprawde działać szybko, no a niestety trudno odzyskać informacje z innych portali lub jakichkolwiek innych mediów. czytałem raport na temat represji w rumunii na lewica.pl, jak dla mnie nie ma absolutnie żadnego porówniania do cia - żadne konkretne informacje i o wiele za późno.
http://www.lewica.pl/?id=16209
https://cia.media.pl/represji_protestu_anty_nato
Co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie
Andrzej, Pon, 2008-04-07 13:38 Kraj | Blog | RepresjeAktywiści przebywający w Słupsku zostali brutalnie pobici pod pretekstem zakłócania ciszy nocnej.
Tymczasem zięć moich sąsiadów również zakłóca ciszę nocną, kiedy tylko przyjedzie do nich.
Jest on administratorem sieci komputerowych w ważnej jednostce wojskowej, chyba w Dęblinie (burak z awansu społecznego). Gdy przyjeżdża do teściów, to tak głośno chwali się swoimi osiągnięciami zawodowymi, powtarzając różne gazetowe komunały, że w pięciu sąsiednich klatkach schodowych nie daje się spać. Np. przechwala się, że ma dostęp do informacji niejawnych.
Ciekawe czy do niego by ktoś z policji się włamał?
Reakcja zwolenników "różnorodności" czy zderzenie dwóch wersji historii?
Akai47, Nie, 2008-04-06 12:38 BlogPrzyznam szczerze, że ostatnio jestem bardzo zajęta, nawet nie miałam czasu czytać wszystkich reakcji na kilka linijek, które napisałam w blogu oraz na tekst, który został opublikowany na portalu CIA, p.t. "Przyjazny feudalizm" Micheala Parenti. Kolega zwrócił mi uwagę na to i pytał czy mogę napisać więcej o historii tego tematu. Zrobię to za jakiś czas, niestety to wymaga trochę czasu i dopiero za tydzień lub dwa będę mogła to zrobić. W tym czasie, odpowiem na tym blogu z prośbą do Justyny Barańskiej.
Justyna, jako absolwentka historii, przypuszczam jest w stanie przedstawić historyczne źródła popierające jej tezy. Justyna napisała:
"Czy CIA opublikowałoby pracę w całości opartą na chińskiej propagandzie z początku lat sześćdziesiątych i na enuncjacjach kilku zachodnich komunistów, łapczywie tę propagandę łykających?"
Odpowiadam na to pytanie. Można przeczytać przypisy do artykułu Parentiego aby zobaczyć na jakich źródłach oparte są informacje w jego tekście.
Dr Melvyn Goldstein, wybitny antropolog, specjalista ds Tybetu? Może "komunista" Prof. Mark Juergensmeyer? Może Prof. A. Tom Grunfeld (który był jednym z wielu profesorów, którzy bronili artykułu Parentiego.)
Więc na początek dyskusji, bardzo proszę o:
1. Podanie dokładnie jakie fakty, według Ciebie są oparte na chińskiej propagandzie a nie na innych źródłach informacji i o podanie konkretnie źródła chińskiej propagandy (data, publikacja, strona internetowa, cokolwiek) wykorzystanych do tego artykułu.
2. Podanie twoich źródeł informacji, które podważają te fakty, konkretnie - proszę spróbuj podać książki historyczne, antropologiczne, jeśli możesz.
Dziękuję.
Jeśli także chcesz rozwijać temat, proszę o twój opis sytuacji socjoekonomicznej Tybetu przed 1950, znowu z podaniem źródeł informacji. Chętnie poczytam na czym opiera się twoja opinia.
Co do artykułu Parentiego oraz riposty do niej napisanej przez Joshuę Schreia, krótko skomentuję. Nie będę twierdzić, że Parenti, jako autor wielu książek, doktor Yale i dość wybitny komentator polityczny ma większy autorytet i automatycznie ma rację w porównaniu do autora tekstu do którego ty odesłałaś ludzi - Joshuy Schreia, absolwenta Laughing Lotus Yoga School, członka partii Zielonych, który obecnie jest dyrektorem firmy marketingowej, która robi reklamy dla m.in. Nike, Gillette oraz Toyoty. Przyznaje, że jak zobaczę post na jego stronie o marketingu "WILL YOUR IDEA SAVE STARBUCKS" (czyli czy twój pomysł uratuje Starbucks), napiszę do IWW, które prowadzi kampanię wobec Starbucks i zadzwonię do Josha). Nie będę automatycznie przyznawać komuś racji ze względu na dyplom, ale jestem ciekawa na czym polegała riposta Joshuy. Pewnie Joshua zna wiele osób ze współczesnego Tybetu, ale główny "dowód", który daje w swoim artykule polega na tym, że nie można zaufać ani Parentiemu, ani kilku innym profesorom (w tym Grunfeldowi) ponieważ są marksistami, może (ale bez jak widzę konkretnego dowodu na to) korzystali z marksistowskich źródeł informacji, a także nawet że są przeciwko niezależności Tybetu i niby twierdzą, że niezależność Tybetu oznaczać będzie powrót do feudalizmu.
Tak, marksiści mogą interpretować historię w inny sposób niż np liberał, demokrata, czy nawet np. w inny sposób niż liberalny specjalista marketingowy z dobrymi intencjami. Więc możemy spekulować, że ludzie, którzy korzystają m.in z marksistowskich źródeł informacji mogą być tendencyjni tak jak, ludzie, którzy korzystają m.in. z prawicowej tradycji intelektualnej mogą być tendencyjnymi. A także, co oczywiste, ktoś kto czyta Dalaj Lamę czy Jana Pawła i bierze te słowa za mądrość bez większej krytycznej refleksji, a inni czytają i myślą, no ładnie, ale i tak żyjesz w pałacu fundowanym z pracy innych i w waszym porządku feudalnym czy kapitalistycznym, ludzie giną z biedy, powodowanej przez ten system. Możemy debatować wtedy nad rzetelnością historyczną, ale wiele zależy od tego, czy ktoś coś czytał na dany temat i czy zaufamy tym źródłom informacji. I tak mi się wydaję, że większość osób nie posiada historycznych informacji, a więc po prostu wybiera te informacje, które pasują do ich światopoglądu.
Posiadam pewnie trochę historycznej wiedzy na ten temat, choć przyznam, że widziałam od czasu do czasu informacje, które trochę to podważają. Do lat 80. jednak wyraźnie dominowały (choć głównie w Stanach) historyczne źródła, które potwierdzają ostre podziały socjoekonomiczne i niewolnictwo w Tybecie. I taka opinia jest nadal dominująca, jednak umocniła się inna wizja romantyczna Tybetu, bardziej pro-lamaistowska. Można się spodziewać, że ta wizja jest popularna wśród wielbicieli ezoteryzmu, jeśli chcecie w taki sposób to olać. Ja nie - jednak jak widzę, gdy ktoś wspiera prawa człowieka w Tybecie całym sercem, a potem zajmuje się marketingiem marki Nike dla młodzieży, to dla mnie trochę pokazuje, że człowiek nie jest dokładnie w stanie analizować pewnych kwestii powiązanych z prawami pracowniczymi i ekonomicznymi mechanizmami wyzysku, czyli może ktoś, kto lubi wolność, ale ma pojęcie o tej wolności jako o wolności wybierania stylu życia i markowych ubrań.
Za duży kontaktu miałam ostatnio z akurat takimi aktywistami, choć często bardzo miłych i pewnie w całości poświęcających się kilku raczej słusznym sprawom, bardziej mi odpowiada inne podejście do świata, które nie jest oparte na modnym liberalizmie.
Podobnie jak Joshua Schrei niesłusznie myśli, że osoby takie jak Parenti usprawiedliwiają chiński totalitaryzm, widocznie ludzie wykształceni w świecie czarno-białych analiz kultywowanych przez prawicowo-liberalny establishment także mi przypisali wsparcie dla chińskiego reżimu, choć to ewidentny absurd i nie wytrzyma choćby odrobiny analizy. W mojej osobistej sprawie, jakaś banda nieznanych internetowych anonimów (niektórzy twierdzą że to m.in. znani z internetowych prowokacji zwolennicy nacjonalizmu i antykomunistycznych ruchów Okraska, Zychowicz plus jakiś ONR-owiec oraz parę zwolenników anarchistycznej szkoły im. Marka Kurzyńca) twierdzi niby, że usprawiedliwiam totalitaryzm ponieważ nie lubię milczących demonstracji ze zwolennikami Dalaj Lamy, co osiągnęło szczyt absurdu szczególnie ze względu na moje osobiste starcia z władzami Chin oraz innych krajów totalitarnych. Ja nie twierdziłam, że ludzie Tybetu chcą wrócić do lamakracji. Jedyne, co mogę dać pod rozwagę, to pytanie do zwolenników Dalaj Lamy - jak naprawdę wyglądało życie w lamakracji i czy chcecie je przywrócić. Przepuszczam, że nikt nie chce żadnego feudalizmu, ale także przypuszczam, że mało kto z nich pyta, jak ma wyglądać Wolny Tybet, a także że mają pewne iluzję. Tak jak zwolennicy pomarańczowej rewolucji na Ukrainie są teraz podekscytowani "wolnym tybetem". Chcę dać do myślenia, że może lamakracja to nic dobrego, tak jak Tybet z wolnym rynkiem, jako kraj taniej siły roboczej. W każdym razie, w kilku krajach postkomunistycznych powstały raczej autokratyczne, religijne rządy i nic dobrego z tego nie ma. Uważam, że obraz szczęśliwych mnichów i skromnego świętego Dalaj Lamy jest przesadzony, a także jest zbyt mocno związany z pewną mitologią. Zwolennicy Dalaj Lamy mogą tu odpowiedzieć na pytanie: jaki ustrój ekonomiczny i jaką formę władzy proponuje Dalaj Lama? Moim zdaniem, niech ci mnisi i lamowie pracują normalnie ze wszystkimi innymi i żyją tylko i wyłącznie z dochodów swojej pracy, bez żadnych przywilejów, bez żadnej władzy (rządowej lub religijnej) no wtedy dla mnie w ich wolnym czasie mogą bawić się w boga, czy fałszywych proroków, czy w Batmana, czy cokolwiek, to mnie nie interesuje.
Dalej, Justyna twierdzi, że CIA (nie Parenti, ani osoba, która zmieściła artykuł) skompromitowała się. Ciekawe. Dlaczego? Na razie nie udowodniła, że coś jest niezgodne z faktami w tym artykule, a nawet jeśli ona wykopie jakieś książki innych historyków, którzy mogą twierdzić, że Tybet to był raj na ziemi, czy jest w stanie udowodnić, że ich historyczne tezy są zupełnie obiektywne? Jeśli tak, to możemy opublikować taki tekst jako ripostę.
Jako skrót myślowy, Justyna twierdzi, że niby zachodni marksiści są ślepymi idiotami wierzącymi w kłamstwa komunistyczne. Znowu przesada. Znam ludzi o lewicowych poglądach którzy, według mnie, wierzą w komunistyczną propagandę państwowa, ale także znam o wiele więcej osób, które wierzą w neoliberalny dogmatyzm, religijny dogmatyzm i propagandę establishmentu. Znam wielu marksistów także, którzy są w stanie krytycznie myśleć, a wśród amerykańskich akademickich marksistów jest wielu krytyków totalitaryzmu wszystkich typów, wiec uważam takie stereotypy za prostackie. Gdybym chciała teraz opisać na zachodnim portalu lewicowym tą kwestię, mogłabym także gdzieś w artykule dodać coś o polskich historykach i ich studentach, którzy tę propagandę Ronalda Reagana łykali, jak starają się teraz nawet usprawiedliwić zagraniczną politykę CIA - no wiecie jacy konserwatywni, nacjonalistyczni, drobnomieszczańscy są Polacy. Ale w imieniu walki z antypolonizmem nie zrobię tego.
Pani Justyna dalej postuluje, że gdybyśmy publikowali "różnorodne idee" (np może biografię Dalaj Lamy czy antykomunistyczne teksty Kolibra?), to publikacja takiego artykułu jest OK, ale jeśli jesteśmy wszyscy raczej antykapitalistyczni, to jakaś niesprawiedliwość. Znowu twierdzi, że są to "ewidentnie przekłamania". (Dla mnie nie ewidentne, ale jako produkt innego systemu edukacyjnego pewnie zostałam tak zindoktrynowana przez komunistów, że aż nie jestem w stanie czytać ze rozumieniem.)
Jeśli osoby z Racjonalisty, czy Pani Justyna uważają coś za bezkrytyczne „połykanie komunistycznej propagandy”, proszę o konkretną informację. Osobiście znam pewną osobę, która była w Chinach w czasach komunistycznych (osoba to była komunistą, represjonowano ją w Rosji), jednak jeśli ktoś postuluje, że ktoś z autorów tekstów, z których korzystał Parenti kłamie, wtedy niech pokaże, co jest nie tak i na jakich źródłach jest oparta ta informacja.
W języku polskim jest książka byłego agenta CIA o Tybecie. Dla mnie fakt, że był on byłym agentem CIA nie podważa wiarygodności historycznej tej książki, choć mogę nie zgodzić się z pewnymi wnioskami autora. Co za status quo mamy w Polsce? Były agent CIA, to jest wiarygodne dla ludzi źródło informacji. Dalaj Lama, też jest wiarogodny. Organizacja sponsorowana przez CIA, też jest wiarogodna (Free Tibet). Ale uwaga! Dziennikarka, która lubiła komunizm, już nie może być wiarygodna ponieważ komuniści, jako kategoria ludzi, kłamią? Ponieważ każdy historyk, który był komunistą pisał nieprawdę? Pewnie tak uczą w wielu polskich szkołach, ale to nie ma nic wspólnego z nauką - choć pewnie Pani Justyna uważa się za dobry przykład obiektywizmu i "rzetelności dziennikarskiej" (nie podając ani jednego konkretnego przykładu domniemanego kłamstwa, ani jednego źródła).
A może każdy historyk antykomunista, patriotyczny Polak jest kłamcą? Jeśli myślicie w takich kategoriach, możemy dopuścić antytezę do tezy - każdy komunista to rewizjonista historyczny.
I tak pewnie będziemy mieli do czynienia ze zderzeniami różnych wersji historii, jednak jeśli ktoś wymaga "rzetelności" od ludzi, którzy publikują tekst (dość dobrze udokumentowany) na portalu, to może niech postara się choć trochę argumentować za pomocą faktów, a nie za pomocą haseł reakcyjnego antykomunizmu.
Kolejna skrajnie prawicowa reklama w Obywatelu
Akai47, Pią, 2008-04-04 20:56 Blog | Rasizm/NacjonalizmTym razem w Obywatelu znajdziemy reklamy "Twórcowni Lacha". Ten projekt jest bliski środowiska Phalanxu, a pan "Lach" jest skrajnie prawicowym bywalcem wszystkich nacjonalistycznych oraz konserwatywnych forów.
Niedawno Lach zaprosił neofaszystowski zespół Von Thronstahl do Polski (koncert został odwołany).
Strona reklamowana: www.alkemik.pl albo www.alkemiq.pl
Wierzcie tylko w takie informacje, które zdementuje polskie wojsko
pankin, Pią, 2008-04-04 00:54 BlogMam na myśli zwłaszcza te informacje, które go bezpośrednio dotyczą.
Polskie wojsko ma w ogóle ostatnio pecha. Podobnie Sąd Najwyższy. Przypomnijmy, że na zlecenie Sądu Najwyższego bada się ostatnio liczne wady techniczne moździerzy z Afganistanu – maszyn, które ponoszą jakoby bezpośrednią odpowiedzialność za "przypadkową" śmierć tamtejszych kobiet i dzieci.
Tymczasem dają o sobie znać kolejni bohaterowie narodowi, uczestnicy feralnego lotu CASA. Zapowiadają zza grobów kolejne szydercze widowisko. Wojsko polskie enigmatycznie poinformowało, że "badanie przyczyn katastrofy samolotu CASA pokazało dużą skalę nonszalancji w polskich Siłach Powietrznych". Tajemnicze sformułowanie "duża skala nonszalancji" nabrało jednak nagle nowych treści za sprawą przecieków medialnych.
Póki co można jedynie spekulować. Wygląda na to, że jednemu z wojskowych bonzów – generałowi – przyszła do głowy fantazja, aby wykorzystać swoją władzę i sterroryzować pilotów ("Nie umiecie. Do widzenia"). Za sterami miał – zapewne dla sportu – zasiąść ktoś inny, niż pilot, może i ów generał.
Gazeta.pl dodaje:
"Rzecznik sił powietrznych płk Wiesław Grzegorzewski rozwiewa wątpliwości. - Komisja bezspornie wykluczyła możliwość wykonania lotu przez osoby inne niż załoga, która została do tego przeznaczona".
Już samo sformułowanie traktujące o "rozwiewaniu wątpliwości" może się szybko okazać symptomem - zwłaszcza na tle naszej tytułowej zasady. Zarazem odsyła do zasady bardziej uniwersalnej. Brzmi ona: skuteczny system informacyjny opiera się "kłamstwie bez repliki". A zatem: czy dowiemy się jak było naprawdę? Rzecz wątpliwa. Jutro pokaże,choć pewnie nie pokaże.
Cieszmy się, że nie mieli ładunku nuklearnego na pokładzie. "Noch ist Polen nicht verloren".
Poszukiwani polscy anarchiści których zawrócono z Rumunii
Czytelnik CIA, Czw, 2008-04-03 14:20 Blog | Ruch anarchistycznyDostałem przed chwilą info/prośbę od naszego kolegi który jest w Rumunii. Chodzi o to że jacyś polscy anarchiści , którzy zostali zaproszeni przez rumuńskich anarchistów, zostali zawróceni z Rumunii, po czym napisali oświadczenie że rumuńscy anarchiści to tajne służby.
To oświadczenie zostało przetłumaczone w Rumunii i wkurwiło miejscowych anarchistów. Okazuje się, że Rumuni zostali oskarżeni niesłusznie, nie są żadnymi kapusiami, za to są totalnie inwigilowani (maile, telefony), stąd też problemy polaków.
Prośba jest taka, aby ci co napisali te oświadczenie, napisali kolejne, tym razem prostujące sprawę. ot tyle
pozdro
matt
Prima aprilis Komuny?
Akai47, Wto, 2008-04-01 13:39 BlogArtyści i liberalna inteligencja chcą przejąć władzę. Czy to Prima Aprilis KO czy nowy odcinek Koszmaru na ul. Lubelskiej? Autorzy spektaklu pytają czy KP skończy jako elitarne towarzystwo wzajemnej adoracji, zaczytujące się w książkach francuskich intelektualistów?
Komuna Otwock: co-2-tygodnie-show
SIERAKOWSKI, KTO TY JESTEŚ?
czyli:
czy Krytyka Polityczna przejmie władzę,
a jeśli tak, to kiedy,
a jeśli nie, to dlaczego
akcja Komuny Otwock + dyskusja + film
6.04.2008 [niedziela], godz. 18.00
Lubelska 30/32
wstęp wolny
Krytyka Polityczna staje się czymś na kształt ruchu; dynamiczny rozwój kolejnych klubów, inicjatyw wydawniczych itp. skłaniają do zadania pytania „co dalej?". Czy KP przekształci się w partię, przejmie SLD, będzie realną Nowa Lewicą?... Wydaje się, że nadzieje [i apetyty?] są coraz większe, zauważalny jest efekt kuli śniegowej – trudno znaleźć „inteligenta", który w jakiś sposób nie jest związany/nie sympatyzuje/nie odnosi się do KP. A może to wszystko nie ma większego znaczenia i KP skończy jako elitarne towarzystwo wzajemnej adoracji, zaczytujące się w książkach francuskich intelektualistów i niemające żadnego wpływu na rzeczywistość?
To bardzo interesujący moment. Komuna Otwock chce tę „magiczną chwilę" wykorzystać dla kolejnej [mamy nadzieję – ważnej] rozmowy – o tym, co z lewicą, z lewicowością w Polsce – jak ją rozwijać, jak pobudzać ludzi do myślenia, aktywności, jak przejąć władzę...
Jak zwykle w cyklu co-2-tygodnie-show Komuna Otwock podchodzi do tematu niestandardowo. W czasie spotkania Sierakowski będzie aktorem akcji teatralnej przygotowanej wspólnie z KO.
Widzowie zobaczą wyniki sondy ulicznej i wypowiedzi „VIP-ów".
W poważnej dyskusji o lewicy „dziś-jutro" wezmą udział: Kinga Dunin [Krytyka Polityczna] i Magda Mosiewicz [Zieloni 2004].
Pokażemy też film „Mary koszmary” izraelskiej artystki Yael Bartany z udziałem Sławmomira Sierakowskiego [dzięki uprzejmości Fundacji Galerii Foksal].
reżyseria Yael Bartana;
tekst Kinga Dunin, Sławomir Sierakowski;
wykonanie Sławomir Sierakowski;
realizacja Naama Pyritz; zdjęcia Itai Neeman; montaż: Yael Bartana, Anat Solomon, Daniel Meir; dźwięk: Daniel Meir;
produkcja – Hermes, Paris & Fundacja Galerii Foksal, Warszawa